Lady P.

Pokój podobny do Katastrofy w przestworzach, ale zdecydowanie gorszy. Zagadki proste, wszystko przewidywalne. Poza jednym - jest to jedyny pokój jaki do tej pory widziałam, w którym można przegrać (nie chodzi o wyjście przed czasem). Szkoda tylko, że obsługa nie raczyła poinformować o tak dziwnych zasadach (samo w sobie nie byłoby złe gdyby człowiek mógł się tego spodziewać). Na dzień dobry zobaczyliśmy Panią obrażoną chyba na cały świat, że musi pracować. Następnie wysłała nas do pokoju bez jakichkolwiek słów wprowadzenia, gdy już dochodziliśmy do rozwiązania okazało się, że poruszenie instalacji może doprowadzić właśnie do przegranej, weszła po nas i jedyne co usłyszeliśmy to "przegraliście, wszystko wybuchło, koniec, wychodzicie". Mam wrażenie, że obsługa PGE Areny powinna jechać do Let me out czy Room of Plenty na korki z traktowania klienta.