Od pewnego czasu podglądamy działania pewnego Ślązaka na scenie ER – Łukasz Dyłka to facet, który chciał ukryć prezent urodzinowy swojej żony w jego własnym garażu, tak by ta go nie znalazła. Wiedząc, że żona jest całkiem mądra, drogę do prezentu utrudnił zagadkami. Kiedy żona pokonała i te zasieki, powiedziała: wiesz całkiem fajny eskejp garaż tutaj wyszedł. Popracuj nad tym jeszcze, no i Łukasz wyszedł ze zbiórką na Polak Potrafi, zebrał, i zrobił odsłonę drugą, poprawioną, dla mas, dla wszystkich, którzy chcą się pobawić w to, co bliskie jego twórcy. I Łukasz robi to wszystko za przysłowiowe „co łaska”.
Wnętrze – ograniczone powierzchnią normalnego garażu, w którym na ogół mieści się auto, opony i kilka części zamiennych, a tutaj znajduje się biuro, poczekalnia, eskejp room oraz ściana do zdjęć :)
Zagadki – tak, też się zmieściły, i się zgrabnie komponują z fabułą oraz historią garażu. Nie są ani banalne ani wyjątkowo trudne, pozwalają się bawić i jeśli jest się początkującą ekipą dają dobre rozeznanie o co chodzi w tej zabawie. Całość jest bardzo logiczna, są kłódki i co może dziwić, bo przecież garaż powstał w latach 70tych, również trochę elektroniki.
Obsługa – Właściwie, trzeba to przyznać, Łukasz propaguje ideę ER, jego garaż pozwala oswoić się z ideą i z podstawowymi zasadami tej gry, a na koniec zapewnia uśmiech zwycięzcy. Fakt, że robi to hobbistycznie wcale nie umniejsza temu miejscu, pomimo tego, że nazywa się amatorem to właściwie zawodowo wyszedł mu ten projekt. Gratulujemy pomysłu. U nas pogawędki długiej nie było, ale to dlatego, że jedna z nas nie rozumie co po śląsku Łukasz do niej mówi :)
Na samym początku należałoby wyjaśnić jedną rzecz: to NIE jest pokój amatorski!
Z ręką na sercu możemy przyznać, że po przejściu prawie trzydziestu ER jednak znalazło się tu coś, co nas zaskoczyło i czego nie było nigdzie indziej! Zagadek jest dużo, ale są logiczne i składają się w spójną całość. Ich różnorodność to duży plus - nie jest to pokój tylko ze standardowymi kłódkami. Pomysłowość twórcy i dopracowanie szczegółów jest na bardzo wysokim poziomie. Sprawia to, że faktycznie jest tam co robić. Mała podpowiedź: najprostszy sposób, aby rozwiązać zagadkę to zabrać ze sobą dobry humor, dodać szczyptę myślenia i odrobinę kreatywności.
My bawiłyśmy się świetnie! Dowiedziałyśmy się co się stało z Dziadkiem i już nie możemy się doczekać, co też wymyśli następnym razem :)
Garaż w Świętochłowicach złapał nas niezwykle za serce. Jest to wyjątkowa inicjatywa z wyjątkowym właścicielem, który ma konkretny, oryginalny pomysł na propagowanie ER. Wszystko co świeże, pomysłowe i inne warte jest zauważenia i wspierania. My podpisujemy się pod tym obiema rękami. Okazuje się, że i w garażu, na niewielkiej przestrzeni można zrobić grywalny, prosty ER, który może nauczyć początkujących graczy podstawowych zasad i oswoić z różnorodnymi zagadkami. My bawiliśmy się świetnie, wspominając nasze początki i ucinając sobie długą pogawędkę z właścicielem. Trzymamy kciuki za rozwój, za wsparcie i za zapał w takich inicjatywach!
Do pokoju, a właściwie garażu, trafiliśmy trochę przez przypadek, ostatniego dnia naszego pobytu na Śląsku. I był to bardzo udany przypadek! Pokój przygotowany przez pasjonatów, z dopracowaną fabułą i bardzo ciekawymi zagadkami. Fantastyczny klimat pasujący do opowieści i solidne rozwiązania techniczne. Zdecydowanie na plus opowieść wprowadzająca, no i miła rozmowa z właścicielem po rozwiązaniu zagadki Dziadka.
No i stało się. Po raz drugi i mam nadzieję nie ostatni dałem się ponieść emocjom jakie towarzyszą podczas gry w jednym z najbardziej dopracowanych logicznych i zaskakujących swoją niebagatelnoscią pokoi zagadek na Śląsku. Z racji stażu nie mogę się wypowiedzieć co do większego terytorium ale grupy które odwiedziły pokoje w innych rejonach Polski zapewne plasują go wysoko w rankingach.
Zagadki, bo to najistotniejsza część amatorskiego z nazwy tylko i wyłącznie escape roomu to prawdziwe dzieło. No ale czego spodziewać się po właścicielu Łukaszu, który już przy pierwszym scenariuszy pokazał swoją klasę.
Nie będę zdradzal szczegółów ale przy trzech prosiłem o szklankę wody??? wystrój dopasowany do klimatu ale wbrew pozorom nie skromny. Powiedział bym nawet że inspirujący. Łukasz "niestety" nic nie nie zmienił. Dalej uśmiechnięty i pełen optymizmu.