lukwych l.

Od zmiany skali oceniania zastanawiałem się który pokój z jeszcze nieodwiedzonych zasłuży u nas na 10. Kiedy więc przyszedł czas na wizytę w Bydgoszczy w teoretycznie najlepszym pokoju w Polsce jeszcze przed wejściem założyłem, że jak tu się nie uda, to może być ciężko. Wystrój jest dopracowany w każdym szczególe (wypatrujcie Świni i Kapitana), pomysł zrodzony w umyśle autora przeniesiono do realu w każdym detalu, zaskoczeń jest co niemiara, a i tak wszystko jest spójne z fabułą (nawet komunikaty czasowe). Zagadki są przeprzyjemne, zróżnicowane i zdecydowanie niepowtarzalne - spokojnie 50% z nich spotkaliśmy po raz pierwszy, ale najlepiej opisujące je słowo to "superbohaterskie". Jednak to wszystko betka przy obsłudze - wprowadzenie MEGA, kontakt przed, po i w trakcie SUPER, a poziom zakręcenia równy naszemu. Trudność średnia plus - wszystko jest logiczne, ale zagadek jest sporo i potrzebna jest albo siła doświadczenia, albo 4 osoby równolegle rozwiązujące łamigłówki. I choć nadal Statek z krakowskiego Combinatora jest dla mnie lepszy, to Superheroom zajmuje zaszczytne 2 miejsce w moim osobistym rankingu. Polecam!!!

Tajny odwiedzaliśmy jako drugi pokój w Outspace i był zupełnie inny niż Klinika. I choć zaliczany jest do abstrakcyjnych, to uważam że jest mega klimatyczny. Wystrój prosty, ale z pomysłem i choć teraz pokoje tworzy i wykańcza się zupełnie inaczej, to nie mieliśmy odczucia, że warto coś w wystoroju poprawiać. Zagadki zdecydowanie na logiczne myślenie i spostrzegawczość, ale wszystko się ładnie zazębia, co powoduje, że ich całkiem spora ilość nie stanowi większego problemu dla doświadczonej grupy. Obsługa prześwietna - aż szkoda, że nie ma tu więcej pokoi, do których mogłaby nas wprowadzać. To wszystko razem sprawia, że TOB to obowiązkowa pozycja dla odwiedzajacych Trójmiasto.

Wizytę w Outscape zaczęliśmy od Kliniki, bo dzieciaki chciały mieć z głowy "straszniejszy" pokój. Dodatkowo zainteresowała nas słynna ostatnia zagadka. Strachu de facto nie było, a i zagadka była nam znana (tylko zapomnieliśmy rozwiązania :)), ale całkiem spoko. Klimatycznie są nawiązania i ciekawe dekoracje/wyposażenie, choć widać już wiek pokoju. Zagadki też z poprzedniej generacji (głównie analogowe czyli kłódki, kody itp.), ale dwie nas przyjemnie zaskoczyły. Obsługa to najlepszy punkt pokoju, sympatyczna,gadatliwa i świetnie wprowadzająca w nastrój. Generalnie wyszliśmy zadowoleni, ale zabrakło mi fajerwerków.

Ważne - wizyta odbyła się przed zmianami opisanymi w stopce, więc bierzcie na to poprawkę. Wygląd i wystrój bardzo miodny i spójny. Wyposażenie ciekawie dobrane, a zagadki wkomponowane w fabułę. Jest ciasno (już 3 osoby dorosłe mogą odczuwać dyskomfort), ale nie odebrałem tego jako wadę a specyfikę pokoju. To wszystko jest ponoć bez zmian, bo nie było co poprawiać. Łamigłówki natomiast uległy zmianom ("nowe, magiczne rozwiązania, około 50% zagadek zostało zmienionych"), trudno więc powiedzieć jak jest obecnie. Podczas naszej wizyty z założenia daliśmy się wykazać dzieciom (co prawda doświadczonym, ale zawsze), a sami raczej obserwowaliśmy z boku. Zagadki były proste (nie mylić z prostackie), ale podane w ciekawej formie, fabuła pomagała w zachowaniu ciągłości i kolejności, a świetnie zaimplementowana technologia oddawała poczucie magiczności rozwiązań. Zakładam zmiany na plus, więc jest szansa, że jest jeszcze lepiej i że jest trudniej (przy ew. rewizycie nie omieszkam uaktualnić recenzji). Obsługa świetna z przyjemnym wprowadzeniem i czasoumilaczem w poczekalni. Byliśmy bardzo zadowoleni z wizyty i choć do 10 zabrakło trudniejszych zagadek, to po zmianach nie wykluczam zmiany oceny w górę.

W ramach zaległych recenzji dziś streszczenie wizyt w pokojach Zorkout. Na pierwszy ogień Moonshiner - moim zdaniem ich najlepszy ER. Wystrój i wyposażenie przynajmniej na starcie bez zarzutu, choć jak dla nas ciut za ciemno i im dalej w "las" tym więcej nieścisłości. Klimatycznie się broni i fabuła zgrabnie się domyka. Zagadki są różnorodne, kłódki przeplatają się z elektroniką i rozwiązaniami mechanicznymi. Jest trochę nieliniowo i są zmyłki co nam utrudniło wyjście, ale oceniam ten zabieg jako pasujący do pokoju. Łamigłówki ciekawe, ale bez zaskoczeń. Obsługa sympatyczna i gadatliwa (dodatkowy plus za atrakcje dla dzieci). Pokój zdecydowanie dla osób doświadczonych - przewidziany czas 75 minut dobrano właściwie. Generalnie zarówno na świeżo jak i z perspektywy czasu oceniam ucieczkę z Bimbrownika bardzo pozytywnie i do oceny maksymalnej zabrakło naprawdę niewiele.

Pokoje eliminacyjne Mistrzostw cieszą się sławą trudnych i dopracowanych. W przypadku Sali sprawdziła się ta druga część. Klimat czuć od początku, choć przyznam, że odwrotnie niż w Wodzu im dalej tym słabiej (choć lepiej pasuje określenie mniej dobrze, bo nie schodziło poniżej pewnego poziomu). Wystrój i wykorzystane gadżety ciekawe i w temacie. Zagadki wciągające, raczej skomplikowane i wielowarstwowe, momentami innowacyjne. Po raz kolejny był efekt WOW, choć tym razem zakończenie nie przypadło mi do gustu. Z perspektywy czasu doceniam też świetne wykorzystanie ograniczonej przestrzeni. Podkreślić też chciałem spójną fabułę - dzięki temu jest łatwiej i zdecydowanie przyjemniej (średnio-zaawansowani i ogarnięci początkujący). Obsługa bez zarzutu, sympatyczna i reagująca (lub nie:)) we właściwych momentach. Generalnie pokój świetny (9/10) i do maksa zabrakło niewiele.

W ramach nadrabiania zaległych recenzji dzisiaj krótka opowieść o Wodzu (na podstawie wspomnień i notatek). Przy poprzedniej wizycie w EscapeTime ominęliśmy ten pokój ze względu na 16+. Tym razem wysłaliśmy dzieci do Cyrku (polecam!), a sami postanowiliśmy zmierzyć się z Krwawym Wodzem. Już na wejściu osłupienie - nie tego się spodziewaliśmy - i w tym szoku zawiesiliśmy się na dobre 12 minut. Ale na szczęście im dalej tym lepiej szło, wygląd i wyposażenie coraz lepsze, a emocje gorętsze. O ile 16+ może lekko przesadzone, to były chwile grozy i efekty wow. Zagadki są różnorodne i to zarówno w pozytywnym (logiczne, mechaniczne, elektroniczne) jak i negatywnym (nierówny poziom) sensie. Obsługa OK - nie było czasu pogadać i obyło się bez podpowiedzi, więc ciężko powiedzieć więcej, ale było sympatycznie i profesjonalnie. Poziom trudności wysoki - zagadek było sporo, w większości nieliniowe i nieoczywiste, choć na ocenę na pewno wpływa fakt, że byliśmy tylko we dwójkę. Niestety ciężko mi ocenić Wodza wg nowej skali - pokój bardzo nierówny, klimatycznie też huśtawka, ale po uśrednieniu dałbym 8,5. Bierzcie też poprawkę na fakt, że od wizyty minęło 5mscy, więc mogło się coś zmienić na plus.

Kilka skrajnych opinii oraz "nieciekawy" piwniczny zapaszek, który zapamiętaliśmy z Dziennikarza nie zachęcały do wizyty w Iluzjoniście. Zdecydowaliśmy się jednak z ciekawości i po kilku recenzjach zaufanych odwiedzaczy. I nie żałujemy naszej decyzji, bo od specyficznego wprowadzenia, aż do ciekawego finału bawiliśmy się świetnie. Klimat jest utrzymany mniej poprzez wystrój (sekretna pracownia mogłaby być "lepiej" wyposażona), a bardziej przez zagadki. Są bardzo różnorodne - mamy tu ciekawe kłódki i zamki, skrytki, zagadki logiczne, mechaniczne i elektronikę. Jest trochę przeszukiwania, ale w dawce akceptowalnej. Trudność podnoszą słabe oświetlenie i ciasnota, które w połączeniu ze średnią liczbą łamigłówek odpowiadają za mało imponujący wynik 51.44. Wbrew innym opiniom wszystko zadziałało jak należy. Jedyne ostrzeżenie jakie trzeba przekazać to duchota wynikająca z działającego w zimie ogrzewania - nam nie przeszkadzało ale dostosujcie ubiór i zostawcie kurtki i bluzy w szatni. Brzydki zapach czuć tylko w poczekalni i na wejściu (w pokoju jest OK) i nie jest on winą właścicieli a jedynie specyfiką tej lokalizacji. Obsługa jest OK, trochę chaotyczna i ze specyficznym podejściem, ale rozmowna i uczynna (otworzyli dla nas wcześniej bo inne terminy nam nie pasowały). Generalnie podobało nam się i to na tyle, że czekamy na kolejne pokoje w Lost Rooms.

Recenzje zazwyczaj zaczynam od wystroju, bo w 99% wypadków to pierwsze na co zwracamy uwagę w pokoju. W Sekretach na ten element położono ogromny nacisk i to rzeczywiście działa na wyobraźnię. Smaczków jest pełno, a im dalej w las tym ciekawiej. Zagadki są ciekawe i różnorodne, ale jest ich trochę mało i pod tym względem czuliśmy niedosyt. Część wymaga chwilki czasu i cierpliwości aby je rozwiązać, co albo się lubi albo nie. Właściciel położył duży nacisk na dopieszczenie tego pokoju i to można odczuć zwłaszcza przy wprowadzeniu. Ogólnie było fajnie i klimatycznie, ale pierwsze wrażenia po wyjściu (sporo przed czasem z jedną podpowiedzią) nie były jakieś mega pozytywne. Z perspektywy czasu oceniam jednak Orient bardzo pozytywnie i uważam, że po dodaniu kilku zagadek i wydłużeniu czasu do godzinki zasłużyłby na maksymalną ocenę.

Chatka ma już swoje lata, ale widać to głównie po klasycznych kłódkowo-kodowych zagadkach. Wystrój bardzo fajny i trzyma poziom do nowych ER (jest jedno ciekawe zaskoczenie). Zagadek jest całkiem sporo i tu też były zaskoczenia na plus. Klimat raczej utrzymany, choć mogłoby być mroczniej (ale nie ciemniej). Obsługa czujna i obserwująca. Poziom trudności raczej dla początkujących choć spostrzegawczość może być bardzo ważna. Nam się podobało i mając na uwadze wiek pokoju oceniamy na 9/10.