lukwych l.

Funescape ma najwięcej ER w jednym miejscu, co zdaje się przyciągać dużo osób, zwłaszcza nie obytych w ER. To z kolei powoduje, że pokoje są szybko eksploatowane i niestety nie za szybko naprawiane. Jak do tej pory w każdym z poprzednich ER na Powsińskiej były elementy zniszczone lub nie działające tak, że utrudniało to rozgrywkę i tak samo było tym razem. Co martwi tym bardziej, że Przyszłość to pokój najnowszy, wręcz świeżutki. Napotkaliśmy pięć podniszczonych elementów z czego dwa miały wpływ na znaczne wydłużenie czasu przejścia ER. Jeżeli do tego dorzucimy liniową strukturę zagadek i ich oczywistość (zaskoczyła nas tylko jedna łamigłówka oraz pewna niekonsekwencja wskazówek), to znów mamy wrażenie, że wyjście poniżej 30 minut nie jest problemem. Ogólnie wykonanie jest fajne (doceniamy pomimo uszkodzeń), klimat spójny, a zadania różnorodne (manualne, elektronika, logika itd.). Obsługa spoko (znów ktoś inny - niezłą muszą mieć rotację pracowników) i tym razem przygotowanie pokoju nie kulało. Ocena niska (skala jest do kitu skoro 8 to niska ocena :)), bo kolejny raz przy kolejnym pokoju czepiam się tych samych elementów.

Nasze poprzednie przygody w Mystery Rooms kończyły się dużą dawką radości i tym razem było podobnie. Pokój jest bardzo klimatyczny, dopracowany i nie brakuje w nim smaczków z prozy Tolkiena. Zagadki ciekawe, logiczne i choć nastąpiło zawieszenie, to z naszej winy - zaćma i tyle. Problem stanowić może półmrok i konieczność dokładnego przeszukiwania. Dodatkowo obsługa choć jak zawsze sympatyczna i pomocna tym razem niechcący wprowadziła nas w błąd, co poskutkowało jeszcze większymi problemami ze znalezieniem elementów zagadek. Co ciekawe aby wyjść z pokoju z pierścieniem nie musimy znaleźć wszystkiego, ale próbowanie na chybił trafił nie jest dla nas, więc bez podpowiedzi się nie obyło. Na gorąco oceniłbym niżej, ale z perspektywy czasu wiem, że pokój się broni pod każdym względem i w innych okolicznościach byłbym zachwycony. Polecam!!!

Długo zbierałem się do napisania recenzji tego pokoju (w międzyczasie inny odwiedzony pokój w BB przeszedł metamorfozę), więc bierzcie poprawkę na możliwe zmiany, poprawki itp. Choć w tym wypadku nic takiego nie było potrzebne. Klimat dopracowany, wyposażenie, wystrój, a zwłaszcza zagadki - wszystko to pasuje do siebie jak puzzle. Do tego doliczyć trzeba walory edukacyjne, świetne wprowadzenie i powiązanie z drugim pokojem jako wisienka na torcie. Łamigłówki fajne, nieszablonowe i co bardzo cieszy w pokoju dla początkujących - intuicyjne. Osoby doświadczone nie będą się jednak nudzić, bo zagadek nie jest za mało jak w przypadku innych ER dla początkujących (i nie tylko), a ich rozwiązanie daje satysfakcję. Do tego obsługa przesympatyczna, elastyczna i gadatliwa (co bardzo lubimy), więc z pełną świadomością nawet po takim czasie mogę dać maksymalną ocenę. Polecam!!!

Podobnie jak przy Doktorze napisanie recenzji tego pokoju trochę trwało. Bierzcie więc poprawkę na możliwe zmiany, poprawki itp. Nie żeby były konieczne, ale kto nie lubi dopieszczać swoich "dzieł"? Tematycznie - dla miłośników militariów jest super (byliśmy w kilku takich pokojach i tylko jeden uważam za lepszy). Wyposażenie oraz wplecenie zagadek w klimat świetne. Obsługa dwupokoleniowa sprawdziła się bez zarzutu, było zarówno sympatycznie, jak i profesjonalnie. Łamigłówki fajne, ciekawe i logiczne, a jedna dla nas jako nowość (spotkaliśmy ją później w trzech innych ER). Poziom trudności rzeczywiście na pierwszy raz, bo szybko i łatwo poszło, ale nie nudziliśmy się co dla tak doświadczonej ekipy w takim pokoju ma znaczenie. Polecam!!!

Statek to nasz ostatni pokój odwiedzony w Wagarowni (ale czekamy na Narnię) i pierwszy ze 150 odwiedzonych w którym weszliśmy, rozejrzeliśmy się i po góra 3 minutach nie wiedzieliśmy co robić. Nie wiem czy to wrodzona ślepota, czy zmęczenie materiału (albo brak drużynowego łotrzyka ratującego nas normalnie z opresji, który akurat wtedy wybrał grę na PS), ale normalnie takiej zawiechy jeszcze nie mieliśmy. Dopiero po podpowiedzi klapki z oczu opadły i poszło jak burza do szczęśliwego końca (choć jedna zagadka jest nieintuicyjna). Klimatycznie jest OK, ale widziałem lepsze Statki (choć nie na takiej przestrzeni). Muza robi dodatkowy efekt, ale to za mało. Obsługa nadal świetna i nie wykazująca zmęczenia długotrwałym kontaktem z naszą meczącą drużyną. Generalnie doceniamy pomysłowość i wykorzystanie przestrzeni, ale do 10 sporo zabrakło.

Klub to trzeci w kolejności odwiedzony przez nas pokój w Wagarowni i chyba najbardziej klasyczny. I choć klimatycznie można było się bardziej postarać, to jednak z perspektywy czasu stwierdzam, że mogło też być gorzej. Przydałoby się trochę więcej rekwizytów lub coś z rozmachem. Zagadki fajne, kilka rozwiązań choć typowych to wykorzystanych inaczej lub ciekawiej niż normalnie. Nas do podpowiedzi skłoniła wrodzona delikatność przy przeszukiwaniu (gestapo nie miałoby problemów :)), ale poziom oceniam jako dla średnio doświadczonych lub spostrzegawczych początkujących. Obsługa znów najlepsza, choć tym razem plus do oceny za pokazanie efektów dodatkowych już po wyjściu. Generalnie Klub podobał nam się najbardziej, ale dalej to za mało na 10. Zabrakło tego czegoś co mają nalepsze ER w Polsce - poczucia, że to jest pokój kompletny. Klub taki nie jest.

Areszt to drugi pokój odwiedzony w Wagarowni w ramach wizyty w Siedlcach. Klimatycznie jest spoko, a że od początku jest inaczej niż w podobnych pokojach, to luki w wystroju nie przeszkadzają. Zagadki fajne, ale dla nas nic nowego oprócz finałowej, więc to ona głównie wpływa na ocenę. A tu niestety jest problem, bo naszym zdaniem jest ona za czuła i mało intuicyjna. U mnie mechanizm spowodował frustrację, bo choć od początku czułem o co chodzi, to w efekcie końcowym zabawa skończyła się w 3 sekundy i choć dostaliśmy szansę dokończenia, to już nie było to samo. Obsługa oczywiście świetna, zdecydowanie najmocniejszy punkt Wagarowni. Areszt podobał mi się najmniej ze wszystkich pokoi w Siedlcach, ale to nadal solidna 8.

Niestety Warszawa ma nam coraz mniej do zaoferowania więc tym razem wybraliśmy się do pobliskich Siedlec, aby w tutejszej Wagarowni pouciekać z lokalnych ER. Przygodę zaczęliśmy od Kajuty, gdyż jest to najprostszy z pokoi, a mózg należy rozgrzać przed intensywnym wysiłkiem. Klimatycznie nie mam zastrzeżeń. Wystrój, zagadki i dobrane elementy wyposażenia ładnie współgrały z tematem. Niestety zabrakło tego czegoś do maksymalnej oceny. Co ciekawe "na gorąco" pokój podobał mi się dużo bardziej niż na chłodno, a zazwyczaj jest odwrotnie. Łamigłówki ciekawe, było jedno maluteńkie zaskoczenie (a o to po 150 pokojach nie jest łatwo) i wszyscy (zwłaszcza dzieci) wyszli zadowoleni. Obsługa świetna, przemiła, gadatliwa i przygotowana na nasze pomysły i prośby. Generalnie do najlepszych ER trochę brakuje, ale jak na małe miasto i jedyną w niej firmę z pokojami jest nieźle.

Dziś zacznę wyjątkowo, bo od opinii o obsłudze. Różne są nasze doświadczenia w tej kwestii, ale jedna zasada się nie zmienia - nikt nie wpływa na ocenę bardziej niż właściciel. Pracownik choćby najlepszy nie ma szans w porównaniu z kimś, kto włożył serce, masę pracy i niemałe pieniądze w stworzenie ER. W Drukarni miałem nie tylko okazję uciekać ze świetnego i klimatycznego pokoju, ale również poznać historię Drukarni, odbyć krótką wycieczkę i do tego pogadać o ER i poznać plany powstającego właśnie ciekawego projektu. Obsługę oceniam na 11/10 i każdy nowy pokój w Exit Now odwiedzę jak tylko powstanie. Co do samej Drukarni - pokój znajduje sie w starej drukarni, wystrój jest w punkt - nie przesadzony, ale są momenty WOW. Rekwizyty i zagadki klimatyczne, a informacja "możecie dotykać wszystkiego" wyjątkowa zwłaszcza w Warszawie. Trzeba dobrze szukać i nieźle kombinować i gdy wydaje się, że to już koniec następuje zdziwienie i atmosfera się zagęszcza :). Łamigłówki typowe choć zakończenie już mniej. ER zdecydowanie dla doświadczonych odwiedzaczy, choć my mieliśmy gorszy dzień i nam wyjątkowo nie szło, więc może jednak nie jest tak źle? Generalnie już dawno nie bawiłem się tak dobrze pomimo porażki, a żonie humor poprawił się o 180 stopni, więc było warto. Polecam!!!

Różne są powody dla których ludzie odwiedzają ER. Gdy jest się na etapie 150 odwiedzonych pokoi główną motywacją jest już chyba tylko dobra zabawa. Z jednej strony trudno nas czymś zaskoczyć, bo sporo widzieliśmy, a z drugiej wybór jest ograniczony, bo z lokalnych pokoi pozostają tylko świeżo otwarte. Decyzja czy gdzieś idziemy opiera się zazwyczaj na innych recenzjach i/lub własnych doświadczeniach w danej firmie. W przypadku Dzikiego Zachodu zadecydował temat, kilka dobrych ocen i świetne wrażenia po Prawdziwej Magii. I choć pokój to nówka sztuka uznaliśmy, że warto zaryzykować. Niestety jak się okazało cierpliwość jest najlepszą z cnót, a nam jej tym razem zabrakło. Klimatycznie jest OK, ale bez szału. Wystrój i rekwizyty pasują i po poprawieniu kilku estetycznych niedoróbek ocena w tej kategorii mogłaby być maksymalna. Zagadki utrzymane w klimacie, raczej z kategorii łatwych/oczywistych choć nad jedną musieliśmy chwilę pogłówkować. Minusy w tej kategorii są dwa. Mniejszy - jedna z kłódek bardzo słabo działa - straciliśmy nad nią około 10 minut, a próbowali otworzyć dosłownie wszyscy i od początku otwieraliśmy tak jak trzeba. Większy minus - zagadek jest drastycznie mało, zwłaszcza jak na pokój dla średnio zaawansowanych 5 osób. Niestety nie wiem ile byliśmy w pokoju, bo wg obsługi było to 7 minut przed czasem czyli 53'. Wg nas trochę krócej, bo z samochodu wysiedliśmy 18.45 , a 19.38 byliśmy w nim z powrotem (a wprowadzenie i wyjście z firmy też zajęło sporo czasu). Obsługa niestety nie stanęła na wysokości zadania i mieliśmy wrażenie że niezbyt długo pracuje w branży ER. Zarówno wprowadzenie, jak i podpowiadanie przy problemach z kłódką czy problemy z kontrolowaniem czasu pozostawiały spore pole do poprawy i w punkcie gdzie chyba najłatwiej uzyskać najlepszą ocenę było najgorzej. Poziom trudności oceniam zdecydowanie dla początkujących z zaznaczeniem góra 3 osoby, bo reszta się wynudzi. Mam nadzieję, że w miarę upływu czasu pokój zostanie rozbudowany o kolejne łamigłówki, bo choć nie było źle to na chwilę obecną nie jest wart pieniędzy które trzeba za jego odwiedzenie zapłacić.