Zakopani Żywcem

Pokój inny niż wszystkie, zostajemy zamknięci i musimy wyjść. Bardzo fajne doświadczenie ale wymagające mega współpracy bo bez tego ani rusz. Jeśli nie umiecie dobrze się dogadać to się pozabijacie haha :D Zagadki fajne dające do myślenia ale pokój bardzo prosty.
Niestety muszę odjąć jedno oczko z oceny za niedziałający ostatni mechanizm ale MG wyjaśniła co mogło się wydarzyć i przeprosiła za usterkę za co wielki szacun !
POLECAM jak najbardziej to miejsce ! Niby tylko 2 osoby ale zabawa przednia ;)

Rzadko zdarza się nam chodzić do pokoi tak ukruszonym składem Kotletów, ale tym razem nie dało się inaczej, więc w dwójkę daliśmy się żywcem zakopać - czego się nie robi dla ucieczek ;) Fabularnie w zasadzie to wszystko, co można zdradzić - są dwie trumny i należy je jak najszybciej opuścić. Było to ciekawe doświadczenie, nietypowe dla standardowych eskejpów. Przestrzennie było całkiem komfortowo, mieliśmy obawy przed leżeniem na gołych dechach, ale zadbano o materac, a skrzynie były na tyle duże, że dało się w nich wygodnie przekręcać i manewrować bez nabijania większych guzów ;) "Pokój" wymaga pełnej kooperacji, zagadki i rozwiązania do nich są połowicznie rozrzucone po obu trumnach, więc należy być cały czas oczami dla drugiej osoby, aby wspólnie rozwikłać łamigłówki. Były one bardzo proste, bez większych problemów udało się je rozwiązać. Brakowało w nich niestety uzasadnienia fabularnego, wiadomo, że jest to trudne, aby w trumnach rozwiązania miały powiązanie z historią, ale na pewno nie jest to niewykonalne i przydałoby się jednak nieco je przemyśleć, żeby nie były "od czapy", tylko faktycznie pasowały do klimatu ;) Udało się nas w pewnym momencie rozgrywki zaskoczyć, za co duży plus, ale więcej nie zdradzę, żeby uniknąć spojlerów :) Obsługa była sympatyczna :)

Pierwsza wizyta w Escape Roomie po blisko trzech miesiącach przerwy spowodowanej zamrożeniem całej branży przez sytuację z pandemią wirusa. I pierwszy tego typu pokój przeznaczony tylko i wyłącznie dla dwóch osób. Na otwarcie Zakopanych żywcem czekaliśmy dość długo no i w końcu nastał ten dzień.
Budzimy się w ciasnych skrzyniach, głęboko pod ziemią, tlenu zaczyna powoli brakować a jedyną nadzieją na wydostanie jest współpraca. Jest ona tak ważna, że ani jednej zagadki nie da się rozwiązać w pojedynkę.
Zadań które stawia przed nami ten ER może nie jest jakoś dużo i dla doświadczonych graczy nie powinny one sprawiać żadnego problemu. Jednak każda z nich jest pomysłowa, bazująca na spostrzegawczości, logicznym myśleniu i kojarzaniu tego co jest w stanie przekazać nam gracz w sąsiedniej skrzyni ;)
Jeśli chodzi o wystrój no to cóż. Nic dodać nic ująć. Deski, deski, deski... jak to w skrzyniach ;) Nie obeszło się jednak bez pozytywnego zaskoczenia no ale to już trzeba sprawdzić samemu.
Dla mnie zdecydowanie najlepszy spośród wszystkich pokoi Find a way, które do tej pory odwiedziłem. Już czekam na otwarcie kolejnych i mam nadzieję, że równie pozytywnie mnie zaskoczą.

Fajny pokój, raczej prosty. Trochę główkowania, szukania minimalna ilość, współpraca, współpraca i dobra komunikacja...

Co do kwestii samego zamknięcia - dla osób bardziej wrażliwych na tym punkcie może być to jakiś problem, w końcu jest tak jak w opisie - drewniane skrzynie, a w nich my (skrzynie oczywiście nie są zakluczone). Dla pozostałych ten aspekt będzie dodatkowym smaczkiem. W środku jest całkiem wygodnie, a miejsca mamy wystarczająco dużo, żeby zapewnić swobodę ruchów.

Coś innego, coś ciekawego - jak najbardziej polecamy.