Pewnego dnia budzisz się w skrzyni, pogrzebany żywcem. Wypalone na deskach mistyczne symbole utwierdzają Cię, że jesteś w tragicznej sytuacji. W trumnie znaj...
[mer]
1-2 personer
60' minuter
Thriller
experter
84 recensioner
Polen: nth.place
Warszawa: nth.place
4
.7
4,7/10
Kundtjänst:
7/10
Interiör:
6,6/10
Svårighetsgrad beroende på spelare:
Mycket svårt
Antal recensioner:
84
Koncepcja z zamknięciem w dwóch oddzielnych trumnach i konieczność porozumiewania się, aby móc rozwiązywać zagadki bardzo fajna.
Same zagadki jednak mało ciekawe, wszystko opierało się głównie na odczytywaniu bazgrołów wewnątrz trumny, prawie bez żadnych elementów bardziej interaktywnych.
Dodatkowo dowiedzieliśmy od mistrza gry, że udaje się wyjść zaledwie 3-4% drużyn. Ktoś może powiedzieć, że pokój rzeczywiście poziom ekspercki, ale ja bym stwierdziła raczej, że to kwestia niezbilansowania czasu rozgrywki. Zwłaszcza że po drodze było dużo dodawania wyników z poprzednich zagadek, bez jednoczesnej możliwości sprawdzenia czy dana zagadkę rozwiązało się poprawnie. W typowych escape roomach dużo lepiej odczuwa się satysfakcję z rozwiązania zagadki, bo widzisz, że rozwiązałeś ją poprawnie i możesz przejść dalej. Tu upływu czasu prawie się nie odczuwało, z jednoczesnym wrażeniem braku postępów (mimo że większość zagadek mieliśmy rozwiązanych na koniec godziny rozgrywki).
Potencjał pomysłu gry na dwie osoby został tu kiepsko wykorzystany. Poradziłabym, że jeśli ktoś chce spróbować tej koncepcji rozgrywki, to powinien kupić gry typu We were here together, Cryptic killer czy Past within. Wyjdzie dużo taniej, a zagadek jest więcej i są ciekawsze.
Pokój bardzo trudny do przejścia. Jak dla mnie totalnie nieintuicyjny, wręcz męczący. Jak ktoś lubi porządnie zmęczyć mózg to polecam ten pokój. Pan z obsługi miły, kontaktowy.
Na pewno nie dla początkujących. Nie udało nam się rozwiązać nawet połowy zagadek. Oczywiście jedna z osób musi nie bać się zamknięcia w trumnie na godzinę. Mi się udało przeżyć bez dyskomfortu. Polecam tylko dla wprawionych mocno graczy.
Sześć stóp pod ziemią - no właśnie, pewnie coś koło tego będzie, a chyba nawet więcej, biorąc pod uwagę, że gramy w piwnicy ?.
Powiem tak ... ten escape room jest ... dla koneserów ?. Jest to na pewno ciekawe i unikalne doświadczenie. Jednak jest ono bardzo różne od standardowego escape roomu (masło maślane, inaczej nie nazwałbym go unikalnym :P). Jedna różnica - bycie zamkniętym w dwóch trumnach - jest dość oczywista. Ale nawet poza tym, to zagadkowo też jest zupełnie inaczej. Zdecydowanie nie polecałbym go początkującym eskejpowiczom zarówno poprzez całokształt doświadczenia jak i wyjątkowo wysoki poziom trudności. Ta inność dla tych, którzy mają niedużo pokoi na koncie będzie raczej minusem, który będzie się powoli wraz z rosnącym doświadczeniem zamieniał w plusa.
Wystrój jakby to powiedzieć - surowy. Niezbyt luksusowe trumny, gołe dechy pomazane jakimś długopisem i dość ciemno. Chyba się można było tego spodziewać ;).
Co do zagadek, to pokój jest wyjątkowo trudny. Z tych, które odwiedziłem dla mnie był zdecydowanie najtrudniejszy. Jest to w jasny sposób związane z tym, że w takim statystycznym escape roomie, to na każdą zagadkę mają szansę spojrzeć cztery osoby i każda z nich ma do jej rozwiązania pełne informacje. Natomiast tutaj każda z osób ma w swojej trumnie jakieś zagadki i w sporej części informacje potrzebne do ich rozwiązania znajdują się w trumnie drugiej osoby. To znaczy często zagadka może być rozwiązana przez tylko jedną osobę i to jeszcze na podstawie opisów tego co widzi druga osoba, a wiadomo, że nawet najlepszy opis nie będzie się równał spojrzeniu na coś samemu. No ale ok, prawię jakieś oczywistości teraz :P. Nawet gdyby otworzyć obie trumny i postawić te dwie osoby koło nich, aby obie widziały jednocześnie zawartość obu trumien, to byłby to ciągle ciężki kawałek chleba do zgryzienia. Do tego dochodzi kwestia, że mamy do czynienia tak naprawdę z jedną zagadką złożoną z wielu pomniejszych elementów. Do tego o ile w standardowym escape roomie, otwieramy jakieś kłódki, szafy na magnesy, przejścia do następnych pomieszczeń, tak tutaj od pokoju feedback, że wykonaliśmy coś dobrze jesteśmy w stanie otrzymać przed wyjściem bodajże dwa razy, a niektóre nawet zamierzone pomysły mogą się wydać dziwne (tzn. nawet jak się wpadnie na dokładnie zamierzoną drogę rozwiązania, to nie zawsze się ma myśl "o tak, to zdecydowanie robi sens!"), choć jednak nie zarzucałbym ogólnie dużego braku logiki. Do tego z racji bycia ścisłymi matematycznymi umysłami mi w ogóle przez głowę nie przeszła jedna kluczowa do zrozumienia całego mechanizmu myśl, w której zostało użyte moim zdaniem "abuse of notation" (jestem przekonany, że chodzi mi o to samo na co też narzekali Zagadkowcy w swojej opinii, ale oczywiście nie mogę wchodzić w szczegóły).
Nam niestety poszło dość kiepsko. Mam wrażenie, że padliśmy ofiarą komunikacji. Ale nie w sensie, że się kiepsko/mało komunikowaliśmy tylko wręcz przeciwnie :P. Prawie że nonstop coś do siebie mówiliśmy, opisywaliśmy co jak wygląda itd. i mam wrażenie że przez tę całą godzinę zabrakło nam jakichś takich chwil przystanięcia i zastanowienia się jak to wszystko może działać i na czym mogą polegać kolejne zagadki i jak działa ten cały mechanizm, bo wiadomo, że ciężko się jednocześnie myśli oraz mówi/słucha i tak oto cały czas zleciał nieubłaganie, a nam trudno było sobie przypomnieć więcej niż jakieś dwie rzeczy, które rozkminiliśmy w trakcie gry xD.
Co do samej trumny to może nie jest tak, że jest bardzo niewygodna, ale też jakiegoś komfortu zbytniego nie ma. Leży się na gołych dechach, obrócić na brzuch się niby można (ale po co ktoś miałby to robić?), a obrócić tak aby mieć głowę tam gdzie się miało nogi to raczej nie ma szans, ale też chyba nie byłoby po co takiego manewru wykonywać. Trochę opinii wspomina, że jest wentylacja, natomiast u nas jej nie było. Wiatraczek niby był wmontowany, ale stał w bezruchu i był pokryty kurzem. Może się zepsuł (w obu trumnach xD?), a może według obsługi końcówka maja nie jest jeszcze odpowiednim czasem na jego aktywację :P. W efekcie w trumnie było raczej duszno i ciepło i z tej racji zdecydowanie polecałbym się tam wybierać w jakimś wygodnym ubiorze w stylu t-shirt i krótkie spodenki aniżeli w stylu koszula i jeansy :P. Ale no "taki mamy klimat", człowiek nie idzie zamykać się w trumnie aby doświadczać luksusów jak wylegiwanie się na plaży w leżaczku z drineczkiem przy świecącym słoneczku :P.
Pan z obsługi z jednej strony ok, z drugiej jakoś tak chyba chciał wszystko załatwić na rach-ciach. Po tym jak nie wyszliśmy to prędko nam wytłumaczył zagadki, których nie rozwiązaliśmy i prędziutko "to co, robimy zdjęcie?" a po zdjęciu szybko "to chodźmy już na górę" a brakło jakichś takich standardowych "jak się podobało?" lub "czy wszystko jasne?", ogólnie pytań w odpowiedzi, na które to my moglibyśmy coś powiedzieć i jeszcze chwilę pokontemplować nad tym co się działo, bo na pewno miałbym jeszcze kilka pytań, ale trochę nie było dane mi je zadać.
Pokój jakich mało. Właściwie słyszałem tylko o dwóch takich pokojach. Dwoje ludzi zamkniętych w oddzielnych skrzyniach. Każdy ma jakiś element łamigłówki. Razem muszą się skomunikować, porozumieć, aby ułożyć całość zagadki i dojść do rozwiązania.
To był główny argument, aby udać się do tego pokoju.
Jest klimatycznie. Zwłaszcza, gdy wita Was okrutnie szczupły, wysoki młody człowiek z długimi i ciemnymi włosami (niczym wampir jakiś :). Po krótkiej rozmowie dowiadujemy się, że nie wyjdziemy ze skrzyń. Ciarki na plecach.
Klimat na wysokim poziomie.
Wystrój klimatyczny. Bunkier lotniczy z lat 50-tych. Dwie drewniane skrzynie dużych rozmiarów.
To chyba tyle plusów. Zagadkowo pokój bardzo trudny. Trudność zagadkowa, moim zdaniem, zbudowana jest w koło braku pewnych danych do sprawnego rozwiązania zagadki. Bardzo dużo rzeczy należało zgadnąć, zamiast wynieść z jakieś informacji z desek skrzyni. Przez to pokój zrobił się mało intuicyjny.
Po grze dowiedzieliśmy się, że pokój był konstruowany przez osobę, która nigdy nie była w żadnym ER. To chyba wyjaśnia braki.
Pan z obsługi młody, miły, ale trochę jakby z innego świata - innego niż świat ER'ów. Więcej opiszę przy drugim pokoju jaki odwiedziliśmy u tego dostawcy w tym dniu (ShowShank).
Fajny pomysł na Escape Room, jednak nie dla mnie. Jak kto chce się tam wybrać, to lepiej niech ma głowę na karku. Spodziewałam się czegoś innego, bardzo czegoś innego. Jednak gratuluje stwórcom tego pokoju za wyobraźnie i masę starań, że w końcu znalazł się room w którym nie jeden "mózg" odnosi porażkę.
Minusem było jak dla mnie nie do końca zrozumiałe wprowadzenie, po samym wejściu do [spojler] byłam zmieszana w tym co trzeba robić i na czym to polega (a to nie jest mój 3 czy 4 room). System słabych podpowiedzi,a właściwie brak informacji o nich. Nie jestem typem gacza, który z milionem podpowiedzi chce wyjść, jednak po 40 minutach skapnęłam się, że dostaliśmy podpowiedź po 15 min. gry, jednak o tym nie wiedziałam, bo prowadzący nic nie powiedział.
Podsumowując: bez dobrego wprowadzenia jest to tylko [spojler] i gapienie się na masę znaczków, symboli i cyfr, które nie wszystkie służą do [spojler].
W raz z chłopakiem dostaliśmy groupon na gwiazdkę. Jedyne co zostało w mojej głowie to zdanie "Gra dla ludzi o mocnych nerwach, skrzynie posiadają wentylację i przyciski bezpieczeństwa". Przez tydzień panikowałam, że z moją klaustrofobią nie dam rady. Ale jak przyszło co do czego, odwrotu nie było i gdy zobaczyłam te wielkie skrzynie przekonałam się, że nic złego tam nie ma, a ku mojemu zaskoczeniu skrzynia ma tyle miejsca, że mogłam się w niej spokojnie odwracać z pleców na brzuch, machać rękami i nogami. Patrząc na prostotę wykonania "trumny" była ona bardzo wygodna. Odgłosy mojego chłopaka nie były wcale przytłumione czy zniekształcone. Wszystko było wyraźnie widać.
Gra sama w sobie jest trudna, ponieważ dobrze byłoby znać wcześniej tematykę, którą wykorzystało się do stworzenia tego pokoju. Wprowadzenie było szybkie, trochę nie jasne. Trudność w tej grze polega na tym, że nie zna się specyfiki symboli ani liczb. Trzeba być również bardzo spostrzegawczym i klucz do sukcesu tkwi w bardzo dobrej komunikacji.
Denerwowało mnie zachwalanie pokoju i co chwile powtarzanie słów "tylko 4-5% stąd wyszło", "bez podpowiedzi na pewno nie dacie rady". W gruncie rzeczy nam, Świeżakom zabrakło ok. 20 min żeby wyjść z pokoju i skorzystaliśmy tylko z 1 podpowiedzi, ponieważ na początku gry spadł i zapodział się jeden element, aby w ogóle w nią zagrać. Pozostałe 2 podpowiedzi dostaliśmy później, niż na to sami doszliśmy do rozwiązania i były one bardzo nie jasne.
Podsumowując. Na pewno niezwykłym przeżyciem jest pobycie nawet przez godzinę w takiej ala trumnie. Czy warto zajrzeć do pokoju? To już chyba kwestia zapoznania się z innymi opiniami. Gdyby nie groupon nie poszłabym do niego prędko (po części ze względu na skrzynie ale i po części ze względu na przestudiowanie opinii, które nie wydawały się zachęcające)
Po dotarciu do Show Escape pomyślałem, że to idealne miejsce na tak mroczny pokój. Niestety, ale był to ostatni zachwyt tego dnia. Już po wejściu, okazało się że pokój jest zajęty, a strona tego ER przepuściła dwie rezerwacje na tę samą godzinę :( Pan z obsługi próbował rozwiązać sytuację. Po chwili zaproponował że może odpalić nam grę za godzinę (już po zamknięciu), a w zamian za niedogodności dostaniemy 50% rabatu. I tu kolejne rozczarowanie, okazało się że nasza promocyjna cena była ceną regularną i żadnego rabatu nie dostaliśmy... No ale wróćmy do pokoju, a w zasadzie skrzyń. Po chwili w zamknięciu temperatura w skrzyni robi się wysoka, ale ok, trzeba się było z tym liczyć. Szkoda że niema jakiegoś filmu, nagrania które wprowadzałoby graczy w historię. W środku, jak to w skrzyni, brak efektów WOW. Masa różnych znaków i kilka fantów znalezionych w skrzyni. Po kilku minutach namysłu i wymian spostrzeżeń ruszyliśmy. Niestety po kilku zagadkach gra się skończyła ponieważ jedno z rozwiązań jest tak mało widoczne że ciężko je dostrzec w widnym pomieszczeniu, nie mówiąc o ciemnej skrzyni :( Pomimo podpowiedzi, gra zakończyła się na tym etapie bo ciężko rozwiązać coś, czego się nie widzi :( Proponowałbym pomyśleć o dołożeniu do ekwipunku lewej skrzyni czegoś co pomoże prawidłowo rozczytać jedno z rozwiązań...
I tyle.
Najtrudniejszy w Warszawie? Nie wydaje mi się.
Ciężko cokolwiek napisać nie "spoilując". Odniosłem wrażenie, że jest zrobiony trochę "na odwal" (zarówno wykończenie i zagadki).
Myślę, że dałoby się zrobić grywalny pokój przy odrobinie chęci i pracy.
Pokój budzi wiele emocji, jako pokój niepowtarzalny, inny od wszystkich i ze specyficznym klimatem-to wszystko prawda, natomiast nam pokój nie przypadł do gustu, pewnie dlatego ze spodziewaliśmy sie innego rodzaju zagadek. Pokój dla osób lubiących główkowanie, problemy matematyczne, nie dla poszukiwaczy przygód, chociaż sam pomysł na pokój oceniam na plus.