LockMe

Pozycja zdecydowanie dla fanów Harry’ego Pottera - co prawda znajomość sagi nie jest wymagana, ale tu jest tyle smaczków nawiązujących do książek, że osoba będąca obeznana z historią będzie rozwiązywała zagadki z bananem na twarzy i to przez całą rozgrywkę.

Pokój jest jedną wielką elektroniką, przy czym ilość zagadek do rozwiązania jest naprawdę imponująca. Ponieważ scenariusz jest nieliniowy, większe grupy mogą podzielić się na mniejsze i bez problemu rozwiązywać zadania bez przeszkadzania sobie nawzajem. Brak zbędnych zmyłek, miejscami nacisk na współpracę i cel, który musimy zrealizować - pokój jest bowiem spójną misją. Przyda się więc niestandardowe myślenie - po przecież tu dzieje się magia, prawda?

Fani sagi z pewnością docenią klimat i już wcześniej wspomniane smaczki - czuć bowiem inspirację J.K. Rowling, co pozwala nam zapomnieć o tym, że nie jesteśmy w centrum Wrocławia, a wręcz mamy wrażenie, że zamknięto nas gdzieś w książce między rozdziałami.

Duży plus za jeden element wnętrza, którego totalnie się nie spodziewaliśmy i nie widzieliśmy nigdy wcześniej. Nie powiemy co to, bo jesteśmy tacy źli i niedobrzy. Sprawdźcie sami!

Ten pokój to jedna wielka fabuła, a jej zwieńczenie zawiera pewnego rodzaju morał, co czyni “Alchemika” naprawdę wyjątkową pozycją na mapie Krakowa. Historia, którą odkrywamy od samego wejścia, przez cały czas trwania rozgrywki znajduje się na pierwszym planie i ani na chwilę z niego nie schodzi. W połączeniu z dobranymi zagadkami i doznaniami dźwiękowymi mamy immersję, której nie możemy nie pochwalić.

Same zagadki należą do raczej łatwych, choć jest ich na tyle sporo, że polecamy wybrać się do tego pokoju mając już jakieś doświadczenie w escape roomach. Są miejsca, w których nowicjusze mogliby się wykazać, jednak traficie tu również na takie elementy, nad którymi trzeba się pochylić na dłużej i zastanowić nad rozwiązaniem.

Znajdziecie tu kilka elementów, z którymi bardzo możliwe, że wcześniej się jeszcze nie spotkaliście. Szczególnie dwa z nich są niesamowite i sprawią, że będziecie mówić o tym pokoju jeszcze na długo po opuszczeniu murów Combinatora.

To na koniec jeszcze podsumowanie fabuły, o której powiedzieliśmy na samym początku - jeżeli dobrze przeanalizujecie całą grę pod sam jej koniec, wrażliwsi mogą zrobić “awww!” - jest w tej historii bowiem coś, co można uznać za naprawdę urocze (to serio najodpowiedniejsze słowo).

W chwili obecnej ten pokój jest na pierwszym miejscu w Krakowie i stwierdzamy, że to zupełnie zasłużona pozycja.

To naprawdę przyjemny pokój. Na początku wydaje się, że niewiele będziemy w nim mieli do roboty, jednak z biegiem czasu odkrywamy, że to jedynie wierzchołek góry lodowej, jeżeli chodzi o ilość zagadek i rzeczy do zrobienia.

Zastosowano zarówno rozwiązania elektroniczne, jak i tradycyjne kłódki. Nieliniowość na pewnym etapie gry sprawia, że łatwo jest podzielić zadania między graczy, przez co nikt nie będzie się nudził. Nie ma rozpraszających elementów, które odwracałyby uwagę od naszej misji.

Scenariusz stanowi fajną mieszankę przygodówki i fantasy, dzięki czemu łatwo dopasuje się w gusta większej ilości graczy. Warto uwzględnić ten pokój przy okazji planowania wizyty na Śląsku.

Będzie nam bardzo trudno opisać ten pokój tak, aby nie powiedzieć za dużo, ale spróbujemy. Jedno wiemy na pewno: jeżeli czytaliście opis i zastanawialiście się, czemu jest taki enigmatyczny, to uwierzcie, będąc na miejscu zdacie sobie sprawę dlaczego.

Zagadki… Skłamalibyśmy mówiąc jednoznacznie, że są bardzo trudne. Ich jest po prostu MNÓSTWO, w dodatku są tak oryginalne i wręcz nieoczywiste (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), że będąc w środku niezależnie od doświadczenia stwierdzacie, że nie wiecie nic o escape roomach. Tutaj dzieją się rzeczy, których ani trochę się nie spodziewacie.

Pokój zrobiony z wielkim rozmachem - i szybko staje się jasne, dlaczego musieliśmy tyle na niego czekać. Fabuła niezwykle wciąga, i to od samego progu. W związku z ilością zadań, z którymi przyjdzie Wam się zmierzyć, przyda się w zasadzie każda dodatkowa para rąk.

Więcej zdradzić nie możemy, ale to bardzo wysoko postawiona poprzeczka na polskiej scenie escape roomowej.

Tu naprawdę da się zapomnieć, że nie jesteśmy kilkaset metrów pod ziemią, a na strychu, który jest zdecydowanie wyżej nad poziomem morza.

Kopalnia jest łatwym, bardzo przyjemnym pokojem, który stawia na współpracę między graczami - bez niej będzie ciężko. Optymalna ilość graczy w tym scenariuszu to 3 osoby, bo momentami może robić się nieco tłoczniej. Aczkolwiek to niczemu nie ujmuje, bo każdy miał co robić i dołożył cegiełkę do wspólnego zwycięstwa. Ze względu na tu, że zagadki są proste, pokój nada się na początek przygody z escape roomami - gwarantujemy, że nowicjusze zarażą się tym bakcylem. A doświadczeni zrelaksują się i być może czegoś nauczą - ponieważ ten pokój zawiera jedną specyficzną rzecz, której do tej pory nie zauważyliśmy nigdzie indziej.

Nam się bardzo spodobała i wydaje nam się, że każdy uśmiechnie się, kiedy po odwiedzeniu tego pokoju zda sobie sprawę, o co nam chodziło. Mamy nadzieję, że zasialiśmy w was to ziarno niepewności. A teraz zastanówcie się, czy nie potrzebujecie trochę złota, bo jak coś, to warto go tu poszukać.

To zupełnie inny pokój niż standardowe scenariusze dostępne na rynku. Dlaczego? A przede wszystkim dlatego, że sugestia firmy o tym, że pokój jest dla osób sprawnych fizycznie, jest jak najbardziej uzasadniona.

Zagadki są bardzo przyjemne i możemy zaryzykować również stwierdzenie, że dość charakterystyczne swoim stylem, jeżeli chodzi o Quest Cage. No i ten wszechobecny humor, który nieodzownie towarzyszy nam w każdym ich pokoju. Są momenty, w których można na chwilę się zawiesić, ale to dobrze dla naszych szarych komórek - tym bardziej, że z łatwością przechodzi się od jednego do drugiego etapu zabawy.

Przestrzeń tuneli jest świetnie zagospodarowana - wyciśnięto z niej 150% możliwości. Dzięki temu naprawdę można się zmachać podczas wykonywania naszej misji.

Gdybyście się zastanawiali, czy to aby na pewno tunele - tak, to tunele. Serio serio. Przyjdźcie i sprawdźcie. Tymczasem my mamy nadzieję, że te tunele się nie kończą, bo z chęcią zobaczylibyśmy, dokąd jeszcze mogą nas zaprowadzić.

Chyba nie znalazłaby się żadna osoba, której pokój by się nie podobał i my nie stanowimy wyjątku od tej reguły Mimo naszego dużego doświadczenia zostaliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni przez wiele elementów składających się na cały pokój. Przestrzeń, choć naprawdę duża, została wykorzystana co do centymetra, wyciśnięto z niej wszystko co najlepsze. Zagadki - przyjemne, satysfakcjonujące, nie z gatunku męczących, a trudność pokoju polega właściwie na ich ilości, bo do zrobienia jest naprawdę sporo. Nie ma żadnych zmyłek, wszystko ma znaczenie i nie znalazło się w tym pokoju przypadkowo. Do kolejnych łamigłówek przechodzimy płynnie, ale nie dosłownie - wskazówki znajdujące się w środku są dobrze zaszyfrowane, co sprawia dodatkową frajdę.

Scenariusz i fabuła zasługują na osobne uznanie. Zupełnie nie czujemy, że jesteśmy w escape roomie, lecz sami tworzymy fabułę w oparciu o współpracę, która jest tu niezbędna.

Ten pokój pozwala na nowo odkryć pasję i przypomina nam, za co tak naprawdę uwielbiamy escape roomy.

Nie można nie docenić klimatu, jaki tworzony jest od samego początku wizyty - naprawdę możesz poczuć się jak krasnoludek, nawet jeżeli masz ponad dwa metry wzrostu. Coś o tym wiemy.

Wprowadzenie świetne, z humorem, pozytywnie nastawiające do zagadek, które przed nami czekają. A jest ich bardzo dużo - na szczęście łatwych, dzięki czemu nawet początkujący mogą zagrać w tym pokoju. Tak naprawdę w pokoju będzie dobrze bawił się każdy, niezależnie od doświadczenia - dla nowicjuszy będzie to zachęcający początek przygody z escape roomami, a ci doświadczeni utwierdzą się w przekonaniu, że to najlepsza istniejąca rozrywka.

Wystrój i detale w wykonaniu scenografii tworzą naprawdę obowiązkową pozycję dla wszystkich, którzy nazywają się fanami przygodówek. Trzeba się dużo schylać - jak to u krasnoludków.

Nie sądziliśmy, że w Rybniku mieszkają krasnoludki, ale nie można ich nie odwiedzić przy okazji wizyty w tym mieście.

Kto już był w jakimś pokoju od Maze in Mind ten wie, czego można spodziewać się po chłopakach, a ten pokój jest dowodem na to, że wiedzą “jak to się robi”.

W “Zemście” mierzymy się z pewną historią, która została świetne nakreślona przez cały pokój. Fabuła, wystrój, klimat - wszystko jest tu na swoim miejscu i tworzy trzymający w napięciu scenariusz. No i zagadki - jest ich całkiem dużo, kilka z nich dość nietypowych, do tego wiele naprawdę ciekawych zastosowań technicznych. Warto odwiedzić, mając już kilka pokoi na koncie, dla początkujących ilość zagadek może być przytłaczająca.

To dobry thriller - trzyma w napięciu, ale nie paraliżuje strachem jak to bywa w przypadku horroru, dzięki czemu można skupić się na zagadkach.

Większość doświadczonych grup ma już na koncie pokoje horrorowe z tematyki szpitala psychiatrycznego - to wdzięczne zagadnienie w escape roomach, a Set Me Free śmiało może pochwalić się naprawdę dobrym scenariuszem.

Klimat jest dosyć ciężki, co w tym przypadku jest sporą zaletą. Zagadkowo jest dużo do zrobienia, jednak z jednej do drugiej przechodzi się bardzo płynnie, przez co łatwo jest złapać odpowiednie flow. Sam pomysł stworzenia scenariusza na motywie hipnozy i wchodzenia do umysłu chorego człowieka jest czymś godnym pochwały.

Wystrój również jest elementem, który buduje klimat, i to bardzo dobrze. Dla ludzi o słabszych nerwach może być nieco rozpraszający, ale to znak, że robota została wykonana na piątkę z plusem, w końcu to horror. Dodatkowo gra jest dobrze poprowadzona, z odpowiednim wstępem.