Burmistrz Brown

Ucieczka była moim zdaniem ciekawsza i na pewno łatwiejsza. Burmistrz jest pokojem nie najgorszym, również ciekawe rozwiązania - ale mniej emocji (może miałem zły dzień :)). Na pewno godne polecenia, choćby przez całą historię obu pokoi. Obsługa uśmiechnięta, bardzo miła. Wrócimy na 3 pokój który się robi na 100%.

W niedzielne popołudnie w zagadki bawić się chcieliśmy i do Quest Cage Centrum popłynęliśmy.
Burmistrz Brown ciekawie brzmiał i sporo łamigłówek w ofercie miał, więc wybraliśmy jego jako burmistrza ciekawego.
W historie Toma Marshalla się zagłębiliśmy
I na szczęście z wyjściem nie wtopiliśmy.
Chociaż pomoc i wskazówki kusiły, lecz na inny raz je przełożyliśmy.
Na pewno do Was wrócimy, bo inne pokoje sprawdzić musimy.
Obsługa na szóstkę się spisała i nam ciekawe historie poopowiadała!
Serdecznie polecamy i wesoło pozdrawiamy :D

Burmistrz Brown jest kontynuacją Ucieczki Marshalla. I według mnie to właśnie kontynuacja jest lepszym pokojem ;)

Po wejściu do pokoju miałam wrażenie, że jest w nim strasznie pusto! Jednak to tylko mylne wrażenie - pokój nie jest po prostu "przegadany" i zawalony rekwizytami w desperackiej próbie osiągnięcia klimatu. Dla mnie klimat gabinetu został właśnie genialnie osiągnięty przez ten minimalizm - naprawdę "czułam", że to pomieszczenie jest używane przez kogoś, a nie jest tylko pustą skorupą dla kilku zagadek. Za to należą się wielkie brawa!

Zagadki są troszkę trudniejsze ale ich rozwiązywanie to czysta przyjemność. Po ukończeniu pokoju czułam relaks i przyjemne uczucie wykonania zadania. Byłam już w około 20 pokojach i po wielu wychodziłam zmęczona i zdenerwowana. Tutaj tego nie było :). Zagadki są połączone z fabułą pokoju więc ich rozwiązywanie to dodatkowa frajda. No i niektóre rozwiązania techniczne bardzo nas zaskoczyły!

Obsługa na najwyższym poziomie. Pani Martyna ma Escape Roomy w sercu i to widać! Po naszej ucieczce spędziliśmy genialne ponad pół godziny na rozmowach wszelakich (ale głównie o Escapach ;)). Czuliśmy się jak u siebie w domu - właśnie takie firmy chciałabym odwiedzać! Liczę na kolejne pokoje z niecierpliwością!

Bardzo bardzo polecam oba pokoje :D!

Intryga, tajemnica, nierozwiązana sprawa i mnóstwo wątpliwości... Czy uda się dowiedzieć co tak naprawdę się stało? Czy zdążymy zanim Burmistrz wróci? Czas ucieka, a my mamy naprawdę dużo do sprawdzenia...

Ten escape room był moim trzecim, a dla reszty rodziny- pierwszym pokojem. I to był naprawdę fantastyczny wybór! Rozwikłanie tajemnicy sprawiło nam mnóstwo radości, pozwoliło na nabranie wprawy, i co najważniejsze- sprawiło że wszyscy nie mogą się doczekać kolejnych pokoi. Dodatkowo poprowadzenie fabuły i rekwizyty były naprawdę fantastyczne. Dobra robota!

Mimo iż nie miałam przyjemności wybrać się do ucieczki Marshalla (przez co nie znałam dokładnie historii) mam pozytywne odczucia co do Burmistrza Browna. Pokój zaliczyłabym do średnich, ponieważ niektóre zagadki na prawdę dają do myślenia. Wystrój fajny, lecz bez rewelacji. Jedyne zastrzeżenia mam do zagadki wymagającej[spoiler]. Na szczęście Pani z obsługi doliczyła nam dodatkowe minuty pod sam koniec ;).

Cyrk Kamiennych Braci postanowił zbadać sprawę do końca, udał się więc do gabinetu burmistrza Clue Town - Richarda Browna.

Drugi pokój od firmy Clue Town stanowi fabularną kontynuację Ucieczki Marshalla i rzuca nowe światło na poznane wcześniej wydarzenia. Jest to bardzo fajny zabieg. Podobny mieliśmy już okazję znaleźć w krakowskiej firmie Kryptotex. Wystrój pokoju jest solidnie wykonany, jednak podobnie jak w przypadku Ucieczki Marshalla bez fajerwerków.

Zagadki stanowią mocny punkt tego ER. Są bardzo dobrze osadzone w fabule i odpowiednio przemyślane. Obok standardowych kłódek, znalazło się miejsce na parę niespodzianek i rzadko spotykanych rozwiązań.

Obsługa niezmiennie na najwyższym poziomie. Bardzo sympatyczna, a do tego profesjonalna. Świetnie wczuwała się w swoją rolę.

Burmistrz Brown jest ciekawym pokojem, w którym nie chodzi tylko o ucieczkę. Naszym głównym zadaniem jest odkryć tajemnicę kryminalną. W tej tematyce i klimatach pokój naprawdę wypada bardzo dobrze. Polecamy.

Zacznę od tego że pani z obsługi ktora nas wprowadzała w całą historie bardzo miła i widać ze lubi tą pracę. Nasze zadanie? Z reguły wydaje się proste. Przeszukać gabinet burmistrza Brown'a podczas gdy burmistrz jest na spokaniu. W pokoju ciekawe i logiczne zagadki które nie opierają sie tylko na kłódkach za co duży plus. Pokoj skłania nas do logicznego myślenia. Zagadki są trudne ale logiczne. Wystrój pokoju na wysokim poziomie i odpowiada historii w którą jesteśmy wprowadzeni. Gorąco polecam odwiedzić to miejsce! My odkryliśmy tajemnice, czy wam się uda?

Hmmm, na pierwszy rzut oka można by powiedzieć, że to zwyczajny gabinet, zwyczajnego urzędnika w jakże zwyczajnym miasteczku, ale... czy aby na pewno? Oto nadarza się okazja, by sprawdzić wiarygodność naszego burmistrza. Wyszedł ze swojego biura tylko na chwilę, więc trzeba się będzie spieszyć, żeby odkryć prawdę. Przez ten czas będziemy mogli spróbować naszych sił, rozwiązując ciekawie zaprojektowane zagadki. Myślę, że wszyscy powinni sobie z nimi poradzić bez większych problemów, gdyż zadania składają się w logiczną całość. Jeśli jednak sprawią one większe kłopoty, to zawsze można liczyć na podpowiedź ze strony prowadzących. W tym miasteczku chodzi przecież o dobrą zabawę. Powodzenia i obyście się nie zakopali w papierkowej robocie.

#26 Burmistrz Brown w The Clue Town

Nasza druga wizyta w miasteczku. Chcemy się dowiedzieć co, ten łotr burmistrz Brown ma za paznokciami.

Nie mamy do dyspozycji jego paznokci, a jego gabinet. Szukamy. Znajdujemy kilka elementów i informacji, których wydaje nam się niewiele. Układamy co możemy. Idzie kiepsko. Mozolnie, z podpowiedziami, dochodzimy do pewnego punktu, w którym utykamy. Utykamy, bo wykonanie zadania wymaga czasu to po pierwsze, każdy błąd wymaga powtórki - a więc czasu, a jeszcze w tym właśnie momencie okazuje się, że jednak pomroczność nas ogarnęła, bo brakuje pewnej niewyszukanej informacji, która powoduje, że zadanie zaczynamy od początku. To ten moment, w którym zaczyna się równia pochyła… w dół niestety.

Później następuje te kilka złożonych zagadek, w których utykasz, w jednej zastanawiasz się co, autor miał na myśli, są to zagadki złożone, a my w tym dniu umysł mamy nad wyraz prosty. Poza czasem miły Pan z obsługi dał nam skończyć pokój – chyba z litości. Oczywiście nasza kiepścizna wpływa na ocenę tego pokoju.

Wydaje nam się trudniejszy niż Marschall - ale może wcale tak nie jest? Chyba za jakieś pół roku powinniśmy przejść jeden pokój po drugim. Zagadki są ciekawe, bo są zagadkami, w kilku miejscach dość innowacyjnymi.

Napiszemy jednak drukowanymi: NIE ZGADZAMY SIĘ Z KLASYFIKACJĄ POKOJU NA LOCKME JAKO POKÓJ DLA POCZĄTKUJĄCYCH. Informacja wprowadzająca w błąd.

To pokój dla tych, co przynajmniej pierwsze 5-7 pokoi mają za sobą. Wg nas dla nie więcej niż 4 osób. Zagadki jednak stanowią mocną stronę tej zabawy – tak i o to chodzi!

Wystrój: Gabinet wygląda jak gabinet. Nam czegoś brakuje w klimacie tych pokoi. Bardziej klimatycznie wyglądają korytarze i poczekalnia niż same eskejpy. Obsługa na plus.

Moja pierwsza wizyta w The Clue Town okazała się strzałem w 10!
Zacznę od czegoś, co może się wydawać dla większości nieistotnym szczegółem, ale na mnie zrobiło ogromne wrażenie. Cała firma to jeden, złożony mechanizm. Wchodząc do poczekalni od razu wiesz, że znalazłeś się w małym miasteczku Clue Town, a pokoje to po prostu jego cześć.
Obsługa nie z tej ziemi! Nie pamiętam kiedy tak bardzo uśmiałam się za sprawą samej osoby wprowadzającej. Uśmiech na twarzy, emocje jakie towarzyszą wprowadzeniu do historii, żarty, niesamowita energia - to wszystko znajdziecie już na samym początku.
Zagadki w pokoju są na średnim poziomie trudności, ale jest jeden haczyk! Są na tyle orygianlne i niespotykane w innych escape roomach, że początkowo musisz się mocno nagłówkować!
Jeżeli ktoś jest fanem serialu House of Cards z pewnością pokocha ten pokój. Jeżeli nie - również się w nim zakocha! Polecam wszystkim serdecznie! ;)