Marekiusze

    Marekiusze

    Do ER chodzimy by się dobrze bawić, napawać historią stworzoną przez jego twórców, poprzebywać w tym świecie, oderwać się od codzienności i zaraz do niej nie... [więcej]

    Odwiedzone pokoje:
    25

    Planowane pokoje:
    1

    Poziom:
    Skaut

    Punkty:
    64

    50
    64 pkt
    100
    Expecto Patronum!
    Expecto Patronum!

    Żałujemy, że nie rzucono na nas zaklęcia obliviate...

    3.02.2023 | data wizyty: 3.02.2023

    Wiarygodna opinia

    Jest! w końcu i do nas dotarł list z informacją o przyjęciu nas do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Escape Time. Będąc dziećmi wyglądaliśmy go całymi latami. Bezskutecznie. Okazało się, że sowa, która miała je nam dostarczyć lata temu po drodze zabłądziła, a poza tym zgubiła list, skubaniec miał na imię Errol! Co się odwlecze to nie uciecze - przejrzano listy klas i nazwiska uczniów z ostatniego ćwierćwiecza i po odkryciu braku naszej obecności wyjaśniono sprawę i ponownie listy wysłano. Tym razem dotarły!

    Stawiliśmy się w szkole w umówionym dniu, przydzielono nas do Domów (ja Gryffindor [d-uuuuh!] a Darka do Hufflepuff [w sumie też d-uuuh!]). Czekamy na pierwsze zajęcia, ma przyjść po nas Prefekt i zaprowadzić na zajęcia, ale miał coś jeszcze do ogarnięcia więc zostawili nas w małej komnacie czekalnej. Nawiasem mówiąc odradzam wizytę w toaletach - jakichś duch okularnicy siedzi w rurze odpływowej, jęczy, stęka, wścieka się i chlapie wodą z kibla! no i po rurach coś łazi... coś dużego... Wracając. Po małej chwili oczekiwania do komnaty czekalnej wparowała energicznie... Pani Prefekt Ravenclaw! dacie wiarę? tak na nią patrzę i zdaje mi się, że już ją kiedyś spotkaliśmy, ale nie potrafiłem sobie przypomnieć gdzie... mniejsza. Pani Prefekt była energiczna, a jednak konkretna i rzeczowa, chociaż trochę się obawiałem jak wywijała różdżką, bałem się oberwać jakimś przypadkowym zaklęciem, ale widać jej zdolności magiczne były przez nią opanowane. Nie mieliśmy do czynienia w końcu z amatorką, a Panią Prefekt! po wyjaśnieniu zasad obowiązujących w klasach, odprowadziła nas pod drzwi klasy gdzie miały się odbyć nasze pierwsze zajęcia i wiecie co? Pani Prefekt miała taki autorytet, że nawet schody nie robiły żadnych numerów. Zanim weszliśmy upewniła się, że znamy podstawowe zaklęcia. Mój niepokój wzbudziło jej pytanie o możliwość wyczarowania przez nas Patronusa... przecież pierwszoroczni w życiu nie są w stanie posługiwać się tak zaawansowaną magią! przecież używa się jej przeciwko Dementorom, a przecież byliśmy w Hogwarcie [filia w Gdańsku, ale zawsze], a Hogwart to najbezpieczniejsze miejsce na ziemi.. na pewno czytała to w "Krótkiej historii Hogwartu". No nic, zaczynamy! nie mogliśmy poznać jeszcze tajemnego wejścia do tajemnej sali, w której miały się odbyć nasze zajęcia, więc użyliśmy świstoklika - tylko czemu kazano nam zamknąć oczy i trzymać się za barki? nie wiem.. może żeby nie zwrócić śniadania po drodze..?

    Dokładnego przebiegu zajęć niestety nie możemy wam zdradzić nawet gdybyśmy chcieli - zostało na nas rzucone zaklęcie Fideliusa, więc sami rozumiecie... W końcu to Hogwart, musi dbać o swoje tajniki i sekrety. Jednak jest parę rzeczy, które możemy wam zdradzić bez łamania tajemnicy, a jakby co - Fidelius stoi na straży.

    Po pierwsze, wszystko co słyszeliście o Hogwarcie i tych konkretnych zajęciach to najprawdziwsza prawda! wszelkie te wnętrza, obicia jak ze snu, mury przesiąknięte historią i tradycją, stare meble ledwo zdolne udźwignąć opasłe tomiska skrywające istne arkana, obrazy na ścianach żyjące własnym życiem, gadające przedmioty, wyjące mandragory, runy, smoki, tłuczki i wijące się korytarze - to wszystko najprawdziwsza prawda! a może to wszystko czary czarowane przez założycieli filii Hogwartu w Gdańsku? bo chyba właśnie najprawdziwszych czarów potrzeba by stworzyć tak piękną rzeczywistość! no właśnie - rzeczywistość? a może to wszystko działo się tylko w naszej głowie? a choćby nawet, to czy to oznacza, że nie wydarzyło się naprawdę?

    W Hogwarcie każdy kto potrzebuje pomocy zawsze ją otrzyma. To nie są puste słowa. Od samego początku gotowość niesienie jej nam zgłaszał pewien "dobry duszek", którego tożsamości Fidelius nie pozwala nam odsłonić. Ale bez obaw - pracuje tam na pełny etat więc pewnie i wam pomoże, a uwierzcie nam, współpraca z nim tylko utwierdzała nas w przekonaniu o miejscu, w którym się znajdowaliśmy.

    Okazało się też, że pytanie o zdolność wyczarowania Patronusa nie było bezpodstawne, natomiast z góry mówię, że użycie go wcale nie było to tak oczywiste i przewidywalne jak możecie sobie w pierwszym momencie pomyśleć - przyjdźcie i sami się przekonajcie. Więcej powiedzieć nie mogę - Fidelius.

    Po skończonych zajęciach, w celu odprowadzenia nas do naszych dormitoriów, odebrała nas Pani Prefekt Ravenclaw i okazało się, że i Ona kojarzyła nasze twarze. I wtedy obu stronom wszystko się rozjaśniło - spotkaliśmy się dokładnie rok wcześniej, w chatce pewnej Guślarki. Mieliśmy wtedy sporządzić jakiś eliksir, antidotum na panoszącą się zarazę. Może dlatego w pierwszych kilku zdaniach, gdy tłumaczyła nam zasady dla pierwszorocznych, zaznaczyła, że zajęcia z eliksirów zaczynają się na drugim roku? tak podświadomie? W ogóle co ona tam robiła wtedy? czy zaczynała studia magicznych arkan u wiejskiej Guślarki, która skierowała Ją potem z rekomendacją do Hogwartu? a może właśnie była tak zdolna, że dano jej możliwość studiów nad tak ciężką dziedziną magii? w sumie, doświadczając jej energii, charyzmy, konkretnej osobowości, oba warianty wydają się tłumaczyć co tam wtedy robiła, ale jak było naprawdę? cóż.. nie zdążyliśmy zapytać. W każdym razie nie możemy się doczekać zajęć z Eliksirów w tej samej szkole, ale najpierw trzeba będzie uzbierać na czesne.. ale warto! za taki wysoki poziom edukacji, warto! każdą złotówkę! ["-5 galeonów! -a dla brata...? -10 galeonów!"] Solidna praca, solidny standard, wymaga i wart jest solidnych pieniędzy.

    Dlaczego zatem żałujemy, że po wszystkim nie zostało na nas rzucone zaklęcie obliviate? Bo chcielibyśmy móc przeżyć to jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz i jeszcze raz, i jeszcze...
    Żałujemy, że nie rzucono na nas zaklęcia obliviate... Żałujemy, że nie rzucono na nas zaklęcia obliviate...
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Średni

    Piracka Skrzynia Umarlaka
    Piracka Skrzynia Umarlaka

    AAAARRRGGGGHHH!!!!!!!

    21.08.2021 | data wizyty: 21.08.2021

    Kiedy kamraci tej łajby nazwali ją "Wyjątkowym Escaperoomem w Gdyni" zaiste nie łgali! Stawiam 5 beczek panamskiego najprzedniejszego rumu temu kto mi, psia mać, znajdzie dubla w Gdyni do ucieczkowych kajut tej załogi!
    Księżyc czy dwa temu, popłynęliśmy z nimi do Kopalni Krasnoluda a dziś zabrali nas w rejs po skarb Kapitana Jonesa - jego "skrzynię umarlaka". Jak to na morzu bywa wśród pirackiej braci raz grabisz i ru***sz, a następnym razem Ciebie ograbią i wyru****ą. No. To nas spotkało to drugie, przynajmniej w pierwszej części tego fatum, ale z solidną zapowiedzią jego dopełnienia i to przez nie kogo innego a samego Kapitana Latającego Holendra, Daviego Jonesa i to przez każdą z jego macek, w każdy otwór naszych ciał.
    Szczęście nam dopisało, że na łajbie ukrywał się pewien piracki śmiałek, jednak wybaczcie mi ale zdrada imć tożsamości byłaby kur**ko nieprofesjonalna. Kodeks piracki zabrania, sami rozumiecie, a jak nie, to jak sam zainteresowany mawia "uj wam w rzyć!"
    Wracając - ów pirat czuwał nad nami i zdawał się znać sekrety Kapitana, co gdzie trzyma, gdzie co jest ukryte. A jednocześnie kawalarz z niego i sku***syn! ufać mu w pełni, to jak zaufać samemu morzu - raz jego prądy niosą Cię na wyspy pełne łupów, by następnie wysłać Cię w rejs wśród syren, tych morskich ku**w, uj im na grób!
    Strasznie obrażalska i kapryśna małpa z niego była... ale cóż innego mieliśmy zrobić, jak nie pójść z nim na współpracę? jemu i nam zależało na "skrzyni umarlaka" a właściwie temu co skrywa. No a nam to jeszcze by nas Jones nie dopadł i za nasze knowania sromotnie nie wyr***ał.
    Dzięki jego wiedzy i końcowemu niekoniecznemu poświęceniu ostatecznie udało nam się ograbić tego morskiego uja Jonesa z jego skarbu. Długo sobie skur***l bez niego nie pożyje hehe. Ale przed tym niech go d00pa piecze i k***s świerzbu sromotnego dostanie i niech wszystkie jego macki we własnej jego urynie zwiędną!
    AAAARRRGGGGHHHH!!!!!!!!!!!!!
    A po wszestkim z ów Piratem żeśmy przy skarbie skrzyni zasiedli i opowiadali sobie o dawnych czasach, o ku***skich i w oczywisty sposób zbałamuconych cłach i sankcjach przez tych kur**w z królewskiego dworu dla ucieczkowych kajut ustanowionych, o nowym gwiazdozbiorze pięciu i trzech gwiazd, który na nocnym niebie śmiało i pewnie prowdzi nas do bezpiecznych przystani i o zdrowiu pirackim, bo to kur**sko ciężka i obciążająca robota.
    _______________________________________________________
    Super przygoda, przenosząca człowieka w inny świat. "Ucieczkowe kajuty", termin który sam wymyśliłem idealnie oddają to co robi z nami ekipa z Escape Me Gdynia - zamykając nas w ich pokojach/kajutach pozwala nam uciec. Od codzienności, od problemów, o szarości życia, do zupełnie innego baśniowego świata przygody i fantazji, nawet jeżeli jest to tylko godzina. Ale w tą godzinę można nasycić się na resztę tygodnia czy miesiąca. NIC, absolutnie NIC nie wybija z imersji świata stworzonego przez tych pełnych pasji ludzi. Totalna dbałość o najmniejsze szczegóły przeniesiona na zupełnie inny poziom niż w dotychczasowych escaperoomach. Wszystkie przedmioty, pierdółki wystroju, przedmioty fabularne mają swoją wagę, fizyczną dosłowną wagę. Nie ma tanich plastikowych pistoletów czy szabli. Wszystko jest dobrane z największą uwagą, finezją i w całkowitej spójności ze światem, w który mamy uwierzyć, że się znaleźliśmy. I to robi robotę idealnie. Wspominam o tych pierdołach, ale to one najbardziej wybijały mnie z imersji świata innych pokoi. Dbałość o szczegóły na poziomie ekspert. Co najbardziej wybija mnie z imersji w innych pokojach? system podpowiedzi... idziemy sobie do pokoju o tematyce np. średniowiecznej przygody i... dostajemy łokitoki... a jak prosimy o podpowiedź typ gada do nas nie po czternastowiecznemu a jak najbardziej dwudziestopierwszowiecznemu.. i to przeszkadza bardzo. Tutaj tego nie ma. Ich oryginalny i nowatorski system podpowiedzi nie tylko nie wybija gracza ze świata, w którym się znalazł, ale wręcz go podkręca!
    Pokój bez kłódek, co jest wielkim plusem, chociaż przyznam się, że w tyci tyci sposób brakowało mi chociaż jednej kłódki, takiej wielkiej, do której pasowałby wielki, podrdzewiały od morskiej bryzy klucz.. ale nie brakowało mi tego na tyle by nazwać to ujmą dla tego pokoju.
    Zagadki trudne, bo polegające na prostym myśleniu, kiedy przeciętnie mamy tendencję do kombinowania jak koń pod górę. Brak kłudek i szyfrów również wymusza na wprawionych escaperoomowcach przestawienia się na zupełnie inny sposób myślenia o pokoju.
    Klimat, jak się można domyśleć po pierwszej części mojej recenzji, jest niezawodny i zostaje z człowiekiem na długo po odbytej przygodznie 😉
    A - nie wiem czy mogę o tym mówić, ale przewidziana jest.. hmm... specjalna forma poczekalni, gdzie gracze mogą poczekać na swoją grę jeżeli np. coś się zepsuje i wymaga to szybkiej naprawy. To też jest mega plus, niespotykany w innych escaperoomach, które sprawiają, że nie czujemy się "klientami" a gośćmi i naprawdę możemy czuć się przez gospodarzy ugoszczeni 😉
    Ale największą siłą tego, drugiego i każdego kolejnego pokoju tej ekipy, są ludzie, ludzie, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłe... sorry, nie ta bajka ;D ekhm, ludzie którzy je stworzyli, w aktywny sposób tworzą po ich zbudowaniu i będą tworzyć następne. Ludzie pełni pasji, ale też zwyczajnego bycia ludźmi. Bez nadęcia i bą dą pierdą. Przychodzicie jak do kumpli, którzy chcą podzielić się z wami czymś fajnym. Zero wyobcowania, szybkie skrócenie dystansu. Pewnie każdorazowo będzie to zależało od indywidualnego nastaiwenia graczy ale jeżeli tylko wrzucicie na luz przy jednoczesnym szacunku wobec gospodarzy to mogę wam zagwarantować, że jeżeli pójdziecie do jednego z ich pokoi np. w dwójkę, to wyjdziecie w trójkę 🙂 Cudowni ludzie na właściwym miejscu. Tyle.
    Yo-ho, all together
    Hoist the colors high
    Heave ho, thieves and beggars
    Never shall we die
    AAAARRRGGGGHHH!!!!!!! AAAARRRGGGGHHH!!!!!!!
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Trudny

    Kuźnia Krasnoluda
    Kuźnia Krasnoluda

    Niesamowita przygoda!

    16.06.2021 | data wizyty: 16.06.2021

    Jak w tytule. Nic dodać, nic ująć. To nie jest "pokój zagadek" tylko autentyczna przygoda. Całość jest tak skonstruowana by nic nie wyrywało ze znakomicie stworzonego świata. Wierzy się, że jest się w tej kopalni i zaraz mają Cię dopaść Nazgule. Imersja totalna, bez zbędnych przeszkadzajek. Świat zbudowany od początku do końca, począwszy od wystroju, przez muzykę, narrację, fabułę, zadania (bardziej niż zagadki) a na unikatowym sposobie udzielania podpowiedzi. Tu się zatrzymam. W większości pokoi jakich byliśmy (koło 22-25) branie podpowiedzi na chwilę wyrywa poszukiwacza przygody z... przygody właśnie. My chodzimy do ER by się bawić, by znaleźć się w bajce, w wykreowanym świecie, gdzie szarą codzienność zostawiamy za drzwiami, które, o ironio, są celem gry by do niego powrócić. Ale na tą godzinę chcemy być w innym świecie. Kiedy gdzieś utkniemy i bierzemy podpowiedź to w niemal wszystkich pokojach jakich byliśmy, jesteśmy zmuszeni "zawiesić" bajkę/opowieść/przygodę i posłuchać głosu typa z "prawdziwego świata", co zakłóca imersję. W tej przygodzie nie ma czegoś takiego - system podpowiedzi jest zintegrowany ze światem w jakim jesteśmy, jest jego częścią. Głos podpowiadającego jest głosem Jedynego Pierścienia, którego trzymamy na piersi, który nas coraz bardziej omamia. Warto wspomnieć, że mistrz gry co jakiś czas wrzuca jakieś improwizowane wstawki, które jeszcze bardziej pomagają imersji. To jest mega na plus. Zaangażowany Mistrz Gry jest na wagę złota. Jeżeli więc ktoś, tak jak my, chodzi do ER by doświadczyć bajki wyrywającej go z szarej rzeczywistości, to zdecydowanie polecamy tą przygodę. Pod względem istoty tego po co chodzi się do ER to nie wahamy się napisać, że jest to najlepszy pokój w jakim do tej pory byliśmy :)

    Zagadki - niby kłódki, ale by je otworzyć trzeba bardziej wykonać zadania niż rozwiązać zagadki, przez co ich otarcie jest realną gratyfikacją niż kolejnym etapem gry. Same zadania angażują na tyle, że zapomina się, że chce się zdobyć kod. Są świetnie zrobione, niebanalnie.
    Trudność... po pierwszych 15 minutach, kiedy nie zrobiliśmy żadnego postępu... bałem się, że będzie to pierwszy pokój, którego nie ukończymy... ale jak się złapie sposób myślenia twórców, to już się nabiera prędkości jak kula śnieżna (z kilkoma popchnięciami po drodze od Jedynego Pierś... Mistrza Gry ;) ). Ale serio, trudność zagadek jest naprawdę na poziomie ekspert. Polecam myśleć najprościej i nie kombinować ;)

    A Pan Mistrz Gry jest świetny w tym co robi, w pełni profesjonalny :) kontakt z tymi ludźmi jest super, nieudziwniony i wręcz bezpośredni, przez co czuje się jakby szło się do kumpla, który ma Ci coś fajnego do pokazania :)

    Konkludując, mocne 3 na 10 :) ! tak naprawdę, to nie ;) solidna dycha :) bardzo chcieliśmy z kumplem fajnie zabawić się w ich pokoju i zabawiliśmy się przednio ;)

    Dzięki Panowie :)
    Ostatnio odwiedzone pokoje:

    Ocena ogólna: 10/10

    Obsługa: 10/10

    Klimat: 10/10

    Poziom trudności: Bardzo trudny

    Hej, nasza strona wykorzystuje pliki cookies aby jej wszystkie funkcje mogły poprawnie działać.

    Poza tymi niezbędnymi, wykorzystujemy też pliki cookies podmitów trzecich abyśmy mogli korzystać z zewnętrznych narzędzi analitycznych, społecznościowych czy marketingowych. To oznacza że dane zbierane za ich pomocą są przetwarzane też przez dostawców tych narzędzi.

    Czy wyrażasz zgodę na używanie plików cookies innych niż niezbędne do działania strony, zgodnie z naszą polityką prywatności?

    Ustawienia plików cookie

    Tutaj możesz zmienić szczegółowe ustawienia dotyczące plików cookies stosowanych na naszej stronie. Jeżeli wyrażasz zgodę na pliki cookies określonego typu, oznacza to, że zgadzasz się, aby dane przez nie zebrane były wykorzystywane przez administratora tej strony, a także dostawcę konkretnego narzędzia, z którego korzystamy - zgodnie z opisem w naszej polityce prywatności.

    Ten rodzaj plików jest niezbędny do poprawnego funkcjonowania naszej strony. Wykorzystywane są między innymi przy takich funkcjach jak zapamiętywanie przez przeglądarkę wybranego przez użytkownika kraju, produktów w koszyku czy motywu kolorystycznego strony.

    Te pliki pozwalają nam zrozumieć, jak użytkownicy poruszają się po naszej stronie. Jednym z takich narzędzi jest Google Analytics, który pozwala nam zbierać anonimowe informacje o liczbie wejść, korzystaniu z konkretnych funkcji czy rodzaju urządzeń użytkowników. Dzięki nim jesteśmy w stanie dostosować stronę do potrzeb i możliwości różnorodnych użytkowników.

    Narzędzia od Google i Facebook, które zbierają informacje o użytkownikach, które jesteśmy w stanie wykorzystać w celach marketingowych.