Grzegorz M. 13

Na wieść, że znajomi z Katowic wybierają się do Quest Cage'a, specjalnie przyjechałem na Śląsk, gdyż Moriarty jest od dłuższego czasu na mojej liście ER do koniecznego odwiedzenia. Nie zawiodłem się, pokój jest na niesamowicie wysokim poziomie - choć będąc świeżo po wizytach w poznańskim "Uroku" i warszawskim "W cieniu piramid" nie napiszę oczywiście, że jest to pokój zdecydowanie najlepszy jaki widziałem - natomiast jest w absolutnej czołówce, o kilka długości bijąc wszystko co mamy dostępne w grodzie Kraka...
Świetnie oddany klimat Baker Street, dużo ciekawych i zaskakujących rozwiązań. Nie ma czasu żeby się nudzić, czując cały czas na plecach zbliżającą się policję :) Byliśmy w 4 osoby, nie brakowało zajęć dla nikogo i mimo, że zadania nie są jakoś absurdalnie trudne (choć przy jednym... powiedzmy że "manualnym" myślałem że się skończy zawałem ;) ) to przy mniejszej liczbie osób przejście go w limicie czasu byłoby (co najmniej) trudne. Zdecydowanie dla osób które odwiedziły już przynajmniej kilka ER (albo idą w doświadczonej ekipie) żeby móc lepiej go docenić.

Ocenia zdecydowanie 11/10, jeśli chodzi o w/w to odrobinę lepiej oceniam "W cieniu piramid" (ze względu na to, że tutaj są jednak kłódki, a tam było dużo elektroniki wmontowanej w wystrój) i porównywalnie "Urok". Zdecydowanie pozycja obowiązkowa.

Pokój jest świetny, z dotychczasowych które odwiedzałem wyłącznie "W cieniu piramid" jest na porównywalnym poziomie (odrobinę lepsze). Ponieważ wypad do Poznania mieliśmy zaplanowany na weekend, który dodatkowo był mocno zaplanowany, przy wyborze pokoju postanowiliśmy się nie rozmieniać na drobne i wybrać do pokoju najwyżej ocenionego (część ekipy poszła równolegle do "Konesera" w tej samej lokalizacji i również była zadowolona).
Niestety nie udało się zmieścić w limicie czasu, gdyż sporo go straciliśmy zacinając się na jednej -jak się okazało zbyt trywialnej xD- zagadce, a nie zamierzaliśmy korzystać z podpowiedzi ;) Pokój jest bardzo klimatyczny, zadania mocno urozmaicone i nieoczywiste. Ogólny poziom trudny+ więc raczej jak już macie kilka(naście?) pokoi zaliczonych, bo się zmarnuje potencjał.

Stosunkowo łatwy pokój, dobry dla początkujących, lub na rozgrzewkę dla chcących zaliczyć za jednym razem 2-3 pokoje w Combinatorze ;) Wystrój poprawny (ale pozostałe 2 pokoje mają w Combinatorze sporo lepszy), klimatyczny. W 4 osoby było trochę ciasno, więc pewnie optymalnie dla 3 czy wręcz 2.

Pod względem wystroju pokój jest genialny, czujemy się jak na prawdziwym statku a nastroju dodaje klimatyczna muzyka. Zagadki nieoczywiste, również wymagające sprawności manualnej ...i węchowej (tutaj niestety polegliśmy). Pokój nie jest liniowy, ale zdarzało nam się "zaciąć" gdy wiedzieliśmy teoretycznie co robić ale mechanizmy nie współpracowały idealnie i próbowaliśmy znaleźć inne rozwiązania. Jeśli chodzi o krakowskie pokoje, zdecydowanie top.

Pod względem klimatu pokój wpisuje się świetnie w fabułę. Trochę nietypowych zagadek, pasujących bardzo dobrze do tematu gry. Niestety mam wrażenie mocnej liniowości - zdarzało nam się mocno zaciąć na pojedyńczych elementach które blokowały grę. Ocenia 8/10 też trochę przez ostatnią wizytę w warszawskim "W cieniu piramid" które mocno podnosi subiektywną poprzeczkę ;) Natomiast jak na dotychczasowe krakowskie pokoje jak najbardziej trzyma poziom.

Pokój genialny, dużo ciekawych zagadek, dużo różnego rodzaju "smaczków" i niesamowity klimat. Zdecydowanie warto.

Pokój niesamowicie klimatyczny, utrzymany w średniowiecznym duchu. Bez światła-lasery-wodotryski, tylko bardzo dobrze wpisujący się w epokę. Zagadek dość sporo, dobrze komponują się z historią.

Dużo różnorodnych zagadek, nieliniowa fabuła. Bardzo dobry klimat.

Bardzo ciekawy pokój, dość mocno rozbudowany. Widać, że jest niesamowicie popularny bo niektóre elementy są mocno "przechodzone" (w sensie nie zawsze wszystko działało :( ). W każdym razie polecam, choć przez nieliniowość i liczbę zagadek dobrze się wybrać w większym gronie.

W escape roomie wylądowaliśmy na "dużym spontanie" - mieliśmy imprezę urodzinową w LOST BARZe (świetnie ukryte miejsce. Mimo, że na Szewskiej to gdybym nie wiedział gdzie iść to bym nie trafił. A i tak przed wejściem do lokalu trzeba rozwiązać zagadkę xD) i w 8 osób postanowiliśmy wykorzystać to, że jest akurat wolny termin.
W każdym razie, 8 osób to jednak trochę za dużo (nie rozumiem pomysłu 10ciu!) choć pokój (a dokładniej pokoje, bo jest podzielony na 2 części) klaustrofobiczny w żadnym razie nie jest. Optymalnie chyba jest 5-6, żeby nie wchodzić sobie w paradę.
Zagadki ciekawe i logiczne, trochę trzeba było pogłówkować ale obyło się bez korzystania z wskazówek obsługi ;) Kontakt przez krótkofalówkę (nie ma podglądu kamery), więc z tego co słyszałem od znajomego który był tam wcześniej - trzeba opisać na jakim etapie się "zacięło". Jeden pokój ma wystrój dość ... no mogący podnieść ciśnienie.
Ogólnie mało elektroniki, ale nie traktuję tego jako wadę - ciekawa fabuła i sensowne zagadki ważniejsze od wodo-dupo-trysków.
Co do obsługi: jak pisałem nie potrzebowaliśmy pomocy, natomiast w lokalu są 2 pokoje zagadek i spory bar (akurat jak byliśmy trwały jednocześnie 3 imprezy urodzinowe po na oko ~20 osób na każdej) więc obsługa ma sporo latania, i może nie wyrabiać.
Polecam miejsce, niezależnie od escape roomu na spotkanie w ukrytym nad Szewską barze.

PS: ekipę mieliśmy dość mocno mieszaną, były i osoby które pierwszy raz były w escape roomie (choćby ja ;), byli weterani. Problemu ze zmieszczeniem się w limicie czasu nie mieliśmy.