Descrete

To był pierwszy pokój, w którym po 15 minutach usiadłam i zaczęłam patrzeć na zegarek, odliczając czas do wyjścia...

Wystrój bardzo fajny, obsługa standardowo - super, ale na tym się kończą pozytywy. Pokój, w moim odczuciu, w ogóle nie przypomina Escape Roomu. Cała gra polega na [spojler]. Sherlok ma potencjał, tylko trzeba by było go rozbudować. Z chęcią odwiedziłabym go jeszcze raz, gdyby pojawiały się jakieś mechanizmy, zamknięte szuflady, do których, żeby się dostać, to trzeba pokombinować, może jakieś elementy grozy, aby poczuć dreszczyk emocji, uruchomcie nasze zmysły - zresztą co ja będę mówić, Mysterious w innych pokojach doskonale pokazał, że potrafi :)

Pokój jest śliczny! Weszłam i miałam ochotę patrzeć, patrzeć i patrzeć :) Byłyśmy w 5 osobowej ekipie i od razu zaznaczam, że to za dużo osób jak na Panterę. Pokój jest tak skonstruowany, że 3 osoby to max, żeby każdy był zaangażowany. U nas 2 osoby były praktycznie cały czas bez zajęcia.

Zagadki są liniowe (jedna prowadzi do drugiej), jest ich zdecydowanie za mało i są bardzoooo proste. Wyszłyśmy po ok. 30 min z jedną podpowiedzią (nie do końca rozumiałyśmy co Twórca pokoju miał na myśli). Pokój, tak jak pisałam, jest śliczny, ale pozostawia niedosyt... 120zł za 30 minut zabawy to trochę sporo, dołóżcie trochę zagadek i będzie ok :)

Obsługa, jak zawsze w Mysterious, na najwyższym poziomie :)

To był mój pierwszy pokój i może dlatego tak zapadł mi w pamięci, a co najważniejsze zaszczepił bakcyla ER :D

Miejsce klimatyczne, nieco mroczne, z fabułą, zatopione w klimacie obrzędów voodoo. Zagadki logiczne, uruchamiające pracę wielu zmysłów (nawet węch!). Przyda się spostrzegawczość, ale i zdolności manualne, aby poradzić sobie, z lekko już nadwyrężonymi, kłódkami. Jest moment zaskoczenia i chwila niepewności.

Od prowadzącego można liczyć na podpowiedzi - mniej lub bardziej oczywiste - zależy od preferencji graczy. Wyszłyśmy z pokoju odrobinę po czasie z uśmiechem na twarzy. Duży plus za możliwość dokończenia gry, mimo, iż zegar wybił ostatnią minutę.

Jedyne do czego mogę się przyczepić to ogromna ilość kurzu, która spowija elementy wystroju. Wychodząc miałyśmy ręce dosłownie czarne od brudu. Ale to i tak nie zepsuło nam świetnej zabawy :)

Chatkę Szamanki będę polecać - naprawdę warto odwiedzić ten pokój.

Mały pokój - 4 osoby to ewidentny max dla tej przestrzeni. Szczególnie na samym początku - jest ciasno i gorąco. Po zamknięciu drzwi zaczęłam odczuwać wręcz klaustrofobiczny niepokój. Ale na szczęście "gwiazdy nas poprowadziły" i potem było już tylko lepiej :)

Ogromny plus za wystrój. Wchodząc do środka, naprawdę można przenieść się do świata krasnoludów. Każdy element przemyślany i dopracowany.

Zagadek jest bardzo mało. Nie ma ani jednej kłódki. Jest jedno super zadanie manualne, które zajęło nam dość sporo czasu :) Zabawa opiera się głównie na przeszukiwaniu i wykorzystywaniu znalezionych elementów. Dwie zagadki udało nam się rozwiązać, można powiedzieć - przez przypadek. Pozostawiło to lekki niesmak. Myślę, że pokój nadaje się raczej dla osób początkujących. Zaawansowane ekipy mogą przebrnąć przez niego zbyt szybko, żeby zdążyć nacieszyć oczy niebanalnym wystrojem.

Pokój miły dla oka. Warto odwiedzić go, chociażby dla samego klimatu kopalni Krasnoludów :)

Mały niepozorny Escape Room na przedmieściach Łodzi. Zlokalizowany jest w starym domku jednorodzinnym - już sam ten fakt wytwarza tajemniczą atmosferę. W środku czekają dwie przesympatyczne Panie - uśmiechnięte, miłe i widać, że zaangażowane.

Sam pokój faktycznie przypomina bardziej opuszczony gabinet, niż bibliotekę, ale fakt ten niczego nie umniejsza. Jestem pod dużym wrażeniem jak za pomocą starych mebli (taki segment chyba był w domu u każdych dziadków w latach 80) można stworzyć klimat i zaplecze do ulokowania sporej liczby zagadek!

Samych zagadek jest sporo, są różnorodne i nieliniowe. Przyda się nie tylko logiczne myślenie, ale także spostrzegawczość i zdolności manualne. Było kilka ciekawych rozwiązań, których wcześniej nie spotkałam. Zagadki są logiczne, nie przekombinowane, o różnym stopniu trudności. Z pokoju wyszłyśmy kilka minut po czasie, z kilkoma podpowiedziami. Plus dla właścicielek za zapasowe gadżety, które można otrzymać pod drzwiami, gdy nie uda nam się sprostać niektórym wymaganiom :P

Bardzo przyjemnie spędzone 70 minut. Myślę, że to powinien być obowiązkowy punkt na ER-owej mapie Łodzi :)