Aleks Andra

I znów trafiamy na pasjonata....... A co to znaczy?.... A tyle, że po wyjściu z pokoju usłyszycie, analizę każdego Waszego kroku,każdego zamiaru i każdej myśli. No cóż, momentami jest zabawnie.
Co do pokoju, to mimo małej przestrzeni, zagadek poupychano mnóstwo. Więc oczy szeroko otwarte i do dzieła, bo w końcu to pokój szpiega. I niby wszystko na wierzchu, a nic nie widać. Pokój ma swój klimat i szybko wciąga w zabawę.
Powodzenia ?

Pierwszy escape-room do którego musieliśmy wrócić drugi raz, aby rozwiązać wszystkie zagadki. No cóż...... czasem i tak bywa. Ale daliśmy radę wyjść.
Pokój wprowadza nas w mroczny klimat, odpowiednio dobrana muzyka, kilka elementów gdzie dreszcz przebiega po plecach, ze strachu też można pokrzyczeć.
Pokój trudny, nieliniowy, do każdego rozwiązania można dojść na kilka różnych sposób. Nie ma tu utartych schematów, wręcz przeciwnie. Ma się wrażenie, że wszystko jest odwrotnie, a logiczne myślenie na niewiele się zdaje.
Nam zabrakło........ no właśnie, czego zabrakło? Tego co by popychało do przodu, motywowało, no i tego najważniejszego, radości z rozwiązywania zagadek i przechodzenia do kolejnego etapu. Ale to Nasze odczucia. A pokój wart odwiedzenia.

Do tego pokoju wybieraliśmy się już jakiś czas, ale ciągle coś nie pasowało... i gdy już mieliśmy stracić nadzieję, w końcu udało się dotrzeć. Po super krótkim wprowadzeniu zaczęła się Nasza przygoda. Od początku każdy z Nas miał co robić. Zagadek jest mnóstwo. Ogólnie pokój bardzo przyjemny, zagadki logiczne, wystrój dopasowany do tematyki, nastrojowa muzyka, która budowała odpowiedni klimat. Są też momenty gdy serce przyśpiesza bieg, a włosy stają dęba. I o to właśnie chodzi,gdy mamy się dobrze bawić. A My bawiliśmy się świetnie. Mały minus za element, który bardzo mocno wprowadził Naszą ekipę w błąd. Na szczęście MG usunął go,po rozmowie z Nami. Za co ogromne DZIĘKUJĘ. Bo to oznacza, że inne ekipy nie będą tracić czasu. Czy polecamy?? Oczywiste że Tak ?

Jak to miło zobaczyć, że w końcu coś się otwiera, a nie tylko zamyka. Tak więc, po ostatnim pogromie escape rooms w Trójmieście, doczekaliśmy się nowego pokoju. I jaki ten pokój? Wyczesany ?...... Na początku, to co uwielbiam, opaski na oczy żeby niczego nie zobaczyć. Sympatyczny MG, krótkie wprowadzenie i zaczynamy. Pokój na pierwszy rzut oka skromny. Wydaje się, że zagadek jest bardzo mało i szybko sobie z nimi poradzimy. Nic bardziej mylnego. Nad każdą trzeba dobrze pomyśleć i połączyć odpowiednie elementy, żeby wszystko zadziałało jak trzeba. Oprócz elektroniki, tradycyjne kłódki, do tego trochę szperania po kątach. Wszystko to składa się na super zabawę. Duża przestrzeń kryje wielki potencjał. Mimo, że nie ma ciemności i niepotrzebne są latarki(za co ogromny plus), to serce nieraz zadrży ze stachu. Wystrój wnętrza dopracowany, do najmniejszego detalu. Zapiera dech w piersi. I ten końcowy efekt, kiedy stoisz i zastanawiasz się... podejść, czy jednak nie. ?Czy wart polecenia?Tak, jak najbardziej. I wiem, że powtórzę to co pisali inni, ale na tę chwilę najlepszy pokój w Trójmieście. Zdecydowanie dla osób doświadczonych.

Kolejny pokój firmy Wyjście Awaryjne zaliczony i mimo, że jest to jeden z pierwszych, które stworzyli zabawa jak zawsze przednia. W końcu trafiamy do najlepszych. Przemiły MG na spokojnie wprowadza w arkana gry i jakie Nasze zdziwienie, kiedy zostawia Nas pod drzwiami i radzicie sobie sami. Co oznacza, że albo dacie radę otworzyć drzwi i zacząć zabawę, albo....... Ale jakoś weszliśmy. Pokój urządzony bardzo pomysłowo, pełno zakamarków i miejsc, które trzeba dokładnie przeszukać. Wszystko logicznie układa się w całość. Płynie przechodzimy od jednej do drugiej zagadki. Pokój nieliniowy za co ogromny plus, gdyż w danym momencie każdy z Nas mógł skupić się na rozwiązaniu czegoś innego. Skutek tego był taki, że wyszliśmy 20 minut przed czasem. Jednym słowem REWELACJNA zabawa i oczywiście wracamy żeby przejść jeszcze jeden pokój tej firmy, oraz z utęsknieniem czekamy na otwarcie nowego ?.

Po dłuższej przerwie (prawie cztery miesiące)i przeczytaniu kilku fajnych recenzji, Nasza ekipa postanowiła wybrać się do Łodzi, do nowo otwartego pokoju. Zaproponowano Nam rozgrywkę z dodatkową opcją...... trudniejszą wersję. Oczywiscie wyzwanie przyjęliśmy ?. Na dzień dobry, mieliśmy mały problem z trafieniem. Więc zaczęło dobrze się zapowiadać...im więcej wyzwań, tym lepiej. Na miejscu przywitał Nas miły MG, krótkie wprowadzenie, odpowiednie ciuszki do ubrania, opaski na oczy, żeby niczego nie podejrzeć i zaczęliśmy zabawę. Pokój troszkę straszny,mroczny, dość surowo urządzony. Ale to wszystko działa na korzyść, by utrzymać odpowiedni klimat. Zagadki logiczne, przechodzi się płynnie, o ile współpracujecie ze sobą.Jedyny minus to jedno rozwiązanie. Dla Nas za mocno przekombinowane. Mimo że mieliśmy wszystkie dane, wiedzieli co do czego, to i tak nie poradziliśmy sobie z nim. A szkoda, bo to dość mocno Nas przystopowało. I była to jedyna podpowiedź, o którą poprosiliśmy. Mimo tego, daliśmy radę skończyć pokój w czasie. Ale został mały niedosyt, liczyliśmy na trochę większy dreszczyk emocji. ?

Kolejny pokój Zorkoutu zaliczony. I kolejny raz bawiliśmy się świetnie. Ilość zagadek, w tej niezbyt dużej przestrzeni, bo cztery osoby to już tłok, ogromna. Rozwiązania bardzo pomysłowe. Grę przechodzi się bardzo płynnie, o ile wczujemy się w klimat. A to nie jest trudne, bo jak tu nie wciągnąć się w zabawę, gdzie główną wygraną jest odnalezienie złota. Mały minus za to, że w pokojach które odwiedziliśmy i trzeba było wykorzystać drugi raz daną rzecz, było to mówione, tutaj niestety nie. To co jeszcze ważne w tej grze, to czytać uważnie i ze zrozumieniem, bo można się bardzo zdziwić, gdy tego nie zrobimy. Ogólnie pokój wart odwiedzenia, najbardziej dla tych, którzy lubią szperać, szukać, przetrząsać i łączyć fakty w całość.

Jak to czasami bywa, przy dziwnych splotach wydarzeń, może dojść do zatonięcia statku. I Nam coś takiego się przydarzyło. Na szczęście cało dotarliśmy do bezludnej wyspy..... tylko, czy była ona taka bezludna?.... Oj nie, a to pewnie dlatego, że zachciało Nam się wersji straszniejszej. Ale strach jest bardzo dozowany, więc kompletnie nie paraliżuje i nie psuje zabawy, a jedynie dobrze ją podkręca. Co do klimatu, to wyspa odzwierciedlona w stu procentach, a tak szczerze, to nawet bardziej......piasek po kostki, palmy, ognisko, chatka, hamak, a nawet wodospad..... Ale żeby nie było za miło, to by wydostać się z wyspy, trzeba się całkiem dobrze nagimnastykować. Nam w jednym zadaniu, słoń nadepnął na ucho, ale w końcu daliśmy radę. Pokój przeszliśmy bez ani jednej podpowiedzi, z czego mamy ogromną satysfakcję. A było to możliwe dzięki temu, że zagadki były spójne i logiczne. Polecamy.

W końcu przyszedł czas na odwiedziny escape rooms w Warszawie. Zabawę zaczęliśmy od Pasażera, z dodatkową atrakcją. I nie zawiedliśmy się. Pokój choć bardzo mały i ciasny, to w 100 procentach realistyczny. Bo przecież cała zabawa rozgrywa się, w [spojler]?.Byliśmy w czwórkę, więc jak na warunki panujące w PKP, to całkowity ścisk, lecz mimo deptania sobie po stopach, przepychanek, ciągłego przepraszania itd., itp.., zabawa pierwsza klasa. Ilość zagadek może nie jest ogromna, ale trzeba dobrze pomyśleć, żeby wpaść na niektóre rozwiązania. Dzięki czemu było dużo śmiechu i dobrej zabawy. A na koniec przemiła rozmowa z MG. Dziękujemy za opowiedzenie, dlaczego w czasie zabawy nie dzwonimy na numer 112........ ??

Miłe przyjęcie jest bardzo ważne i tutaj tego doświadczyliśmy, mimo że trochę się spóźniliśmy. Wprowadzenie do gry i zaczynamy. A w pokoju pełno kłódek, trochę elektroniki i jeden fajny bajer dzięki któremu poczułam się jak,, złodziej,,, ale taki uczciwy, dzięki któremu cała grupa zaliczyła zadanie. Oprócz tego kilka zagadek związanych z harcerstwem, więc warto odświeżyć pamięć co z czym i do czego, Nam sprawiły trochę problemów. No i to z czego się śmiejemy i długo jeszcze będziemy. Uważajcie na to, [spojler]. U Nas przypadkowo jedna osoba przywłaszczyła sobie pewną rzecz, a potem okazało się, że jest ona bardzo potrzebna. Na jej szukaniu spędziliśmy całkiem sporo czasu, zanim zauważyliśmy kto jest winowajcą. Po grze zdjęcie i to w formie papierowej. Polecamy.