Bolce&Havana

Ahh te Katowice, wieczny problem z zaparkowaniem, dobrze że doczytaliśmy żeby być kwadrans wcześniej.
Wejście do tej klatki na ulicy Opolskiej już nas trochę wrzuciło w przedsionek prosektorium:) nie ma co, klimatyczne podwórko.
Obsługa konkretna, szybko wytłumaczyła co i jak. Bez zbytniego ubijania piany wokół fabuły, jest doktorek i Was złapie:D
Pokój oparty przede wszystkim o kłódki, ciekawy system naprowadzania graczy na kolejną zagadkę.
Na pierwszy raz (jedna para) i po sporej przerwie (druga para) idealna opcja.
Rozczarowało nas zakończenie, ale okazało się że tak się dzieje ze względów bezpieczeństwa. Biorę to za dobrą monetę bo można zakończenie w jakiś sposób podkreślić.
Pokój rzeczywiście pierwszej generacji, trochę taka podróż w czasie.

Nie nasz region uciekania, czysty przypadek, odwiedziny u kuzynki i w ramach niespodzianki odwiedziny w tym pokoju.

Zróżnicowany poziom trudności zagadek.
Świetnie zaprojektowany.
Extra aranżacja wnętrza.
Jak dla nas dla max 3 osób.
Na bank nie na pierwszy raz.
Pokonały nas pająki.

Polecamy!!!

Jak w tytule -mega zaskoczenie, że nie trzeba walczyć z żadną kłódką. Ciekawa odskocznia od tego typu zabezpieczenia. Pokój trochę dla nas za ciemny, niestety każde z naszej cierpi na jakąś wadę wzroku i ciemne pomieszczenia dają się we znaki.
Sprytne zagadki, przy których czasem trzeba mocno pogłówkować. Ale... nie oceniamy tego pokoju na poziom trudny, a mamy za sobą tylko z dziesięć pokoi.
Fajna obsługa, która wspomniała o zbliżających się kolejnych pomieszczeniach. Z chęcią odwiedzimy!

Dawno nie byliśmy w ER i właściwie było to widać od samego początku. Kręciliśmy się w pierwszej sali jak bezmyślne owce. Gdyby nie podpowiedź Mistrzyni to byśmy nie ruszyli.
I tu już mogę wspomnieć dlaczego uważam, że ten pokój jest trudny - natknęliśmy się na zagadkę, której bez pomocy suflera byśmy nie ogarnęli. Może dla kogoś innego pójdzie ot tak. Ale bez spojlowania.
Kolejne części pokoju poszły już w miarę, trochę inne podejście do ER, właściwie brak kluczy. Sporo szyfrów.
Mistrzyni gry, hmm, w Loft to chyba mają jakiś system na zajebiste mistrzynie. Gdyby nie czekajaca na nas rezerwacja to drugie tyle stracilibyśmy na dyskusji wokoło tematu😀
Serdecznie pozdrawiamy, no i polecamy ten pokój. Nie jest to nasza topka, ale warto odwiedzić.

Zacznę od tych słabszych stron – lekki zgrzyt na wejściu w związku z brakiem maseczki u mnie, po czym na zakończenie pokoju obsługa omawia z nami pokój i nie ma założonej maski – to trzymamy się jakichś nakazów czy nie?

„Mistrz gry” – niestety długa droga przed nim, tak nieklimatycznego wejścia jeszcze nie zaliczyliśmy w żadnym pokoju.

Teraz troszkę pozytywów. Pokój ciekawy i klimatyczny, zagadki na każdym poziomie trudności. Jedna, nie będę mówił która bo i tak zamażecie, jak dla mnie nie do ugryzienia – dlatego poziom pokoju oznaczam jako trudny. Zagadki różnorodne pod względem zaawansowania technicznego. Historia warta rozwiązania, pokój godny polecenia, ale…

… mam nieodparte wrażenie, że kilka rzeczy nie działa jak należy. Skrzynia otworzyła się bez naszej ingerencji – obsługa sugerowała, że użyliśmy siły – dyskutowaliśmy później na ten temat i żadne z nas nic takiego nie zrobiło. Cenny czas straciliśmy również na walce z dmuchawami, a skończyło się informacją od mistrza gry, że mamy sobie sami tam dmuchać – naprawdę? Jak wiecie, że coś nie działa to dlaczego nie naprawicie?

No i na koniec smutna sprawa – skończył nam się czas i pokój się otworzył. Naprawdę na trzy kroki-zagadki do końca? Byliśmy sporo przed czasem wizyty, a taka sytuacja zdarzyła nam się pierwszy raz w escape roomie, te kilka minut ehh. Na całe szczęście obchodzenie urodzin poprawiliśmy sobie później innymi sposobami.

Mamy niewielkie doświadczenie w ER (tylko kilka pokoi).
O dziwo przez sporą część tego pokoju przeszliśmy jak burza. Zatrzymało nas drzewo:) a może w sumie miecz:D
Obsługa świetna, pokój na poziomie średnim trudnościowo.
Polecamy!!!

Warto było przejechać się do Pszczyny. Trochę się już o nim naczytałem, więc nie mogłem się doczekać wizyty w byłym kinie.
Obsługa na wysokim poziomie. A to bardzo ważne w ER.
Co do samego pokoju duże zaskoczenie na początek - zostaliśmy rozdzieleni. Zagadki na poziomie, część z nich urzekła mnie na poziomie technicznym (klikanie, elektryka, czujniki nacisku, nie będę za dużo wymieniał:)).
Poziom określiłem na trudny bo jak zwykle pokonał nas poziom komunikacji wewnątrz grupy i lekkie problemy z "listwą z symbolami". Wskazówki od mistrza gry w odpowiednim momencie.
Ten ER plasuje się na wysokiej pozycji w mojej osobistej topce. Polecam!!!

Czteroosobowa grupa z niewielkim bagażem ER była zachwycona pokojem.
Ogromna ilość zagadek, ale spokojnie do rozwiązania. Wiele zagadek z powodu braku skupienia braliśmy na drugi/trzeci raz, a później sami śmialiśmy się z tego jak jesteśmy easy. "Moriarty" udowodnił nam, że jako grupa mamy jeszcze daleką drogę przed sobą do osiągnięcia pełnego sukcesu.
Escape room pod względem powierzchni jest jak na moje doświadczenie ogromnym kilkupokojowym kompleksem. I tu też wyszło nasze niedoświadczenie bo zbyt szybko założyliśmy, że następne pomieszczenie jest ostatnim.

Z minusów mam do wytknięcia temperaturę - to drugi po Sherlocku pokój, w którym temperatura w pomieszczeniu daje o sobie szybko znać. Jest klimka i sytuację opanowaliśmy.
PS. ta sama zagadka (?) z szachami co w pokoju Sherlocka na minus.

Trzeci ER i tu już wyszedłem usatysfakcjonowany. Fajne pokoje, walka z czasem w stylu agenta. Nic dodać, nic ująć. Na tą chwilę mój TOP1.
Mistrzyni Gry jak zawsze (czyli drugi raz mieliśmy z nią kontakt) w formie.

Niekoniecznie chętny do tego wyjścia i odwiedzin ER zostałem zaskoczony zabawą na niezłym poziomie. Chyba nie wyrobiliśmy się w czasie, ale chyba cała grupa była lekko zestresowana poszukiwaniem wskazówek, a te które były pod nosem omijaliśmy;(
Lekkie problemy techniczne z dźwiękiem oraz jednym z rekwizytów, ale przymykam oko.
Natomiast Mistrzyni Gry robi robotę! Spontaniczne i sytuacyjne poczucie humoru, które trafiało do całej grupy. Plus za obsługę.