Escapes Runners

Niesamowicie duża powierzchnia do zabawy oraz 90 min gry spowodowały, że ten escape room opuściłyśmy mega usatysfakcjonowane. Znajdujemy się na starym strychu szalonego zamachowca, który przygotował nam szereg zagadek do odnalezienia bomby. Sam strych jest prosty i surowy a meble stare. Widać, że jego mieszkaniec nie jest dekoratorem wnętrz, a osobą, konsekwentnie chcącą narzucić swój porządek świata, która jednocześnie nie jest do końca zrównoważona psychicznie. Policyjna analiza od razu wykazałaby, że mieszka tam szaleniec terrorysta, który nie przywiązuje się do miejsca ale potrafi stworzyć naprawdę przemyślane i niełatwe zagadki. W połączeniu z intensywnym przeszukaniem i wymogiem czujnego oka wyszłyśmy pozytywnie zmęczone :)
Ten ER miał wszystko co mieć powinien. Klimat oraz zagadki stworzyły niesamowitą spójność, dzięki której czułyśmy się jak bohaterki gry komputerowej. Głos w tle dawał nam poczucie nie ubłagalnie mijającego czasu, a także umilał grę smaczkami :) Nam pokój bardzo podpasował i zdecydowanie go polecamy!

To był nasz ostatni odwiedzony pokój w KtbF. Na pewno w tym pokoju nie można się nudzić, jest sporo do pogłówkowania, gdyż zagadki nie są schematyczne. Jak na KtbF znajdziemy tam ciekawe rozwiązania łamigłówek. Naszym zdaniem jest to najtrudniejszy pokój w tej firmie.
Klimat oczywiście odzwierciedla salę tortur i przyprawia o dreszcze. Całość okraszona jest ciekawymi odgłosami, które nie każdemu dadzą się skupić nad rozwiązywaniem zagadek. Ten ER jako całość i zagadkowo i klimatycznie spełnił nasze oczekiwania :)

Po zdjęciu opasek, wszystkie chórem powiedziałyśmy "Wow"! Klimat niesamowicie oddaje głębie oceanu - aż w pewnym momencie ma się uczucie, że brakuje powietrza w płucach :) Klimatycznie zdecydowanie ten ER wygrywa!
Pokój dla nas okazał się prosty, jednak może po prostu pod pasowały nam zagadki, które są naprawdę ciekawe i dają dużo satysfakcji z rozwiązania.
Chyba najbardziej klimatyczny pokój w Key to be free, ale w każdym bawiłyśmy się tak samo dobrze!

Po odwiedzeniu Alicji wybrałyśmy się do Sherlocka. Jak się okazało nasz detektyw gdzieś zaginął i naszym zadaniem jest dowiedzenie się co się z nim stało.
Klimat pokoju jest dość prosty, przypomina jeszcze te pierwsze Escape Roomy ale tak, jest to pokój detektywa. ER wymaga lekkiego "doszlifowania" w klimacie ale słyszeliśmy, że niebawem będą zmiany :)
Jeśli chodzi o zagadki - te zdecydowanie nam pod pasowały - były bardzo logiczne i wpasowane w konwencje pokoju. To dzięki nim wyszłyśmy z pokoju zadowolone i odwiedziny zaliczamy do udanych :)

Zawitałyśmy do nowiutkiego pokoju w Poznaniu i jak się okazało już od samego początku wszystko zostało dopięte na ostatni guzik!
Klimat zdecydowanie oddał wszystkie detale związane z Alicją w Krainie Czarów. Było kolorowo i bajkowo - czyli tak jak być powinno. Zagadki bardzo logiczne oraz "poukładane". Pokój dość liniowy, ale jednocześnie miałyśmy do dyspozycji po dwie zagadki do rozwiązywania, dzięki czemu mogłyśmy się wymieniać główkowaniem.
Co najbardziej nam się podobało i czego jeszcze nie spotkałyśmy? Oprócz wydostania się, dostałyśmy dodatkowe zadania do wykonania. Zagadki zdecydowanie połączone z klimatem. Świetnie, że dzięki nim osoba nieznająca Alicji mogła ją nieco poznać. Wiele smaczków z bajki dało nam wiele satysfakcji podczas gry.

Po przejściu przez bramę docieramy do Art of Escape. Najpierw otworzyły się drzwi, a zaraz potem nasze buzie. Następnie nasze wielkie 'O' zmieniły się w szerokie banany.
Efekt "wow" już od samego początku, dzięki niesamowitemu Panu z obsługi! Jednak to nie koniec! Filmik wprowadzający jeszcze bardziej podnosi poziom naszego zadowolenia oraz ukazuje jak proste instrukcje można przekazać w sposób przekomiczny :)
Tutaj zapał i pasja wspólnie tworzą prawdziwy profesjonalizm a to naszym zdaniem najlepsza wizytówka ER. Brawo!
Po wprowadzeniu zarówno przez filmik jak i obsługę byłyśmy już na tyle uradowane i wciągnięte w 'grę', że pokój wydawał się być tylko dodatkiem do zabawy :)
Ale do rzeczy - sam pokój faktycznie wyglądał na biuro niemieckiego oficera - tutaj nie można się do niczego przyczepić. Wojskowy porządek i minimalizm. Nawet zapach pokoju pozwolił przenieść nam się w czasy wojenne. Samych łamigłówek nie jest dużo, jednak jak przystało na niemieckiego dowódcę jako ich autora, te do najprostszych nie należą. Wymagają myślenia trochę na innym, bardziej zaawansowanym poziomie niż w większości Escape roomów.
Wielki plus należy się także za wprowadzenie elementu wymagającego praktycznego zastosowania przez graczy. Szczególne uznanie za końcowy artefakt wieńczący klimatyczność zagadek!
Jak najbardziej jesteśmy na TAK!

Wchodzimy do pomieszczenia i nie wiemy co robić. Półmrok, ciężka atmosfera niepewności czy zza rogu nie wyskoczy wiedźma, tylko nie za bardzo jest gdzie uciekać :)
Szukamy źródła światła, którego nie ma zbyt dużo, aby móc zacząć przeszukanie pokoju. Z racji małej ilości rekwizytów idzie to sprawnie. Odkrywamy kolejne elementy zagadek. Te łatwiejsze idą dość szybko, jednak te wymagające spostrzegawczości już nie.
Klimat sprawia, że nie jest za łatwo gdyż większość zagadek wymaga dobrego oka. Naszym zdaniem zarówno grupy początkujące jak i średnio zaawansowane będą zadowolone z zagadek.
Ogólnie o tym ER mamy podzielone zdanie. Z jednej strony jest to bardzo dobry pokój, czasowo wyważony, zagadki jak najbardziej klimatyczne, do atmosfery w pokoju i wystroju też nie można się przyczepić. Z drugiej strony zabrakło nam czegoś indywidualnego co pozwalałoby zapamiętać ten pokój. Może to brak efektu "wow", a może brak jakiegoś szczegółu, który wyróżniłby ER. Oczywiście to nasze subiektywne odczucie.
Niemniej jednak jest to w 100% mroczna chata starej wiedźmy z jej lekko pokręconymi zagadkami i jak najbardziej polecamy ten pokój grupom z różnym doświadczeniem :)
Bardzo dziękujemy sympatycznej Pani z obsługi za możliwość dokończenia pokoju w drugim wariancie :)

Chcąc poznać Klątwe Tutenchamona wybrałysmy się 3 osobową ekipą. Pokój przestronny i starannie wykonany - naprawdę nie ma się czego przyczepić. Sporo kłódek, jak również kilka rozwiązań technologicznych, także każdy znajdzie coś dla siebie. Jak dla nas zbyt dużo liczenia - pokój nas pokonał ale być może był to skutek zmęczenia weekendowego Escape Roomowania :) Pragniemy jednak podkreślić, że czas wyjścia z pokoju w żaden sposób nie wpływa na naszą satysfakcję z gry i ocenę pokoju. Klimat jak najbardziej nam podpasował, zagadki może nie do końca - ale wiadomo, że każdy lubi co innego :) Niemniej jednak serdecznie polecamy odwiedzić pokój!

Co zapadło nam w pamięci z tego pokoju to: urzekający klimat w pierwszym pomieszczeniu oraz ciekawe i autentyczne odwzorowanie azjatyckiego pomieszczenia w którym mieszka nasz przyjaciel Zen. Zagadek nie jest zbyt dużo - ale za to są wymagające - zarówno logicznie jak i zręcznościowo. W naszym mniemaniu przeszłyśmy pokój jak burza, ale wiadomo - co komu podpasuje :)

To był nasz pierwszy pokój w FunEscape i po wyjściu zżerała nas ciekawość co kryje się w innych pokojach :)A to znaczy, że pokój był naprawdę dobry! A co więcej widać że właściciel dał z siebie wszystko aby pokój był niesamowity. Po pierwsze ciekawy układ pokoju - rzadko spotykany, klimat extra - nic dodać nic ująć. Dwie zagadki które naszym zdaniem świetnie ukazują jak stali bywalcy Escape Roomów gubią się w swojej rutynie. Zagadki w porządku - sporo kłódek, trochę elektroniki, trochę na spostrzegawczość.

Jednak co bije wszystkich i wszystko na kolana to efekt WOW w tym pokoju!!! Wielki ukłon od nas - dla Was.