dawid.mika

Z ogromnym rozczarowaniem wystawiam najniższą możliwą notę. Odwiedziliśmy w swojej karierze kilka pokoi, ale to, co spotkało nas w 'Póki śmierć nas nie rozłączy', to najgorsze doświadczenie escape roomowe, jakie kiedykolwiek mieliśmy. To było po prostu 'wielkie zero'.

Oto dlaczego wizyta była kompletną pomyłką:

1. BRAK ZAANGAŻOWANIA MISTRZA GRY : Obsługa gry praktycznie nie istniała. Kiedy prosiliśmy o podpowiedź lub zgłaszaliśmy problem, okazywało się, że Mistrz Gry nie ma pojęcia, na jakim etapie rozgrywki jesteśmy. Świadczy to o tym, że nikt nie obserwował kamer ani nie śledził naszych postępów. Gdyby obsługa była zaangażowana i pilnowała gry, usterki zostałyby wyłapane natychmiast. Można było zareagować szybciej, profesjonalniej i uratować tę rozgrywkę. Zamiast tego zostaliśmy pozostawieni sami sobie z niedziałającym sprzętem.

2. STAN TECHNICZNY : W tym pokoju po prostu nic nie działało. To nie była jedna awaria, to była seria usterek, które uniemożliwiały grę. Mechanizmy nie reagowały, elektronika szwankowała. Zostaliśmy wpuszczeni do niesprawdzonego, zepsutego pokoju.

3. ZNISZCZONY KLIMAT I IMMERSJA: Przez brak nadzoru i ciągłe awarie, doszło do najgorszego: pracownicy musieli fizycznie wchodzić do środka w trakcie naszej gry. Testowali przy nas mechanizm, sprawdzali 'czy na pewno nie działa', psując przy tym resztki jakiegokolwiek klimatu. Zamiast thrillera mieliśmy wizytę serwisu technicznego.

PODSUMOWANIE: Zmarnowaliśmy czas, pieniądze i nerwy. Płacimy za profesjonalną usługę i emocje, a dostaliśmy plac budowy i obsługę, która nie wie, co dzieje się w pokoju. Dopóki firma nie naprawi pokoju i nie przeszkoli kadry z monitorowania graczy – stanowczo odradzam.