Już od dawna chcieliśmy odwiedzić pokój z dreszczykiem. O kolekcjonerze słyszeliśmy dawno temu same dobre opinie. Biorąc pod uwagę klimat oraz intrygujące przymiotniki, którymi znajomi określali pokój, postanowiliśmy odstawić go w kolejce do odwiedzenia na później, aż zwiedzimy "lżejsze" opcje. Nadszedł czas na jeden z najstraszniejszych pokoi w Poznaniu - i tu przechodzę do najważniejszej części.
Pokój jest stary (nie tylko jeśli chodzi o zużycie elementów wchodzących w jego skład, również "zagadki" wołają odświeżania), brudny (czasami dobrze jak coś wygląda na brudne - można wczuć się w klimat, lecz tam dosłownie elementy pokoju były brudne. Palce widocznie brudne od dotykania eksponatów... Ale na tym nie koniec. Obsługiwała nas Pani. Z napięciem czekaliśmy na pojawienie się aktora, o którym mowa zawsze gdy tylko pojawia się temat "kolekcjonera". Znajomy odwiedził pokój miesiąc temu - mega odczucia, aktor robi grę.
Niestety, po godzinie byliśmy wprost zawiedzeni. Najlepszy pokój, który słynął z udziału aktora zamienił się na obskurny, zapomniany pokój, służący właścicielom do robienia pieniędzy. Pytanie o aktora najpierw zostawione bez odpowiedzi przez obsługę, następnie od niechcenia wytłumaczenie w stylu "wszystko drożeje, tniemy koszty", na drugim miejscu "sytuacja w kraju". Nikt niestety nie uciął kosztów naszej wizyty za zaserwowanie niepełnej rozgrywki. Odwiedziłem kilka pokoi - jedne cieszyły skomplikowanymi zagadkami, inne bajecznym wystrojem. Tutaj zawód po całości, zero chęci na rozmowę z obsługą po rozgrywce (zresztą czuliśmy się wypychani, bo zadajemy niewygodne pytania).