Ze znajomymi byliśmy w pokoju pokój szaleńca. Nie ma to nic wspólnego z escape roomem. Brak jakiegokolwiek wprowadzenia w historię pokoju. Na pytanie o krótkofalówki pan wydawał się zaskoczony, i powiedział że w razie potrzeby pomocy można podejść do recepcji. Historia że strony nie pokrywa się z tym, co znaleźliśmy w pokoju. Jest to pokój z otwartymi drzwiami przez które w każdej chwili można wyjść. Zadanie polega na otwarciu skrzyni, jest tam kilka szuflad z kłódkami, znalezienie do nich kodów jest nielogiczne, bardziej trzeba kombinować i próbować, aż się uda. Latarka potrzebna do podświetlenia działała tylko chwilę, potem korzystaliśmy z latarki w telefonie. Kilka minut przed czasem przyszedł pan z obsługi, zaskoczony że otworzyliśmy w ogóle druga część skrzyni, ale to była bardziej kwestia szczęścia i kombinacji niż realnego rozwiązania zagadek. Scenografia nijak ma się do opisu pokoju. Uważam że pokój niedopracowany, część podpowiedzi można było uzyskać wyciągając potrzebne wskazówki uchylając lekko szufladki. Generalnie dużo do poprawy, mało logiki. Jesteśmy zawiedzione i rozczarowane. Obsługa bardzo niezorganizowana, po przyjściu do escaperoomu grupa zostaje zostawiona sama sobie, a Pan widać było że nawet nie ogarnia kto na jaki pokój przyszedł, pytał po kilka razy - słabe zaangażowanie w obsługę.
A pozytywne opinie? Cóż , sama nie wiem skąd ich tu tyle, jak się wczyta w te negatywne to zdecydowanie więcej w nich prawdy niż w tych krótkich "było super, fajna zabawa, a Matt bardzo pomocny".
Wszystko w pokoju było w języku angielskim, a na pytanie czy znajomość angielskiego jest potrzebna Pan powiedział że „tak jak wszędzie”. Większość „zagadek” rozwiązane na chybił trafił. Jest to najgorszy z escaperoomow w jakim przyszło nam być. Zdecydowanie nie warte 200 zł. Także pokój - porażka. Gdyby to był nasz pierwszy escaperoom myślę że nie zdecydowalibyśmy się na kolejny.
Po wejściu do pokoju dowiedzieliśmy się, że całe otoczenie to tylko ozdoba i nie bierze udziału w grze. Cały escape room to jest skrzynka z zagadkami położona na stole, otoczonym krzesłami. Oprócz skrzynki do dyspozycji mieliśmy notatnik i ołówek. W notatniku były obliczenia wcześniejszych uczestników.
Na ekranie skrzynki wyświetlają się podpowiedzi w języku angielskim.
Kontakt z mistrzem gry ograniczony, brak krótkofalówek, w razie potrzeby trzeba się osobiście pofatygować po pomoc.
Zagadki same w sobie w porządku, jak już sie pogodzi z faktem, że nie jest to escape room a po prostu box z zagadkami. Z radyjka potrzebnego do jednej z zagadek odpadała klapka zakrywająca baterie.
Generalnie nie żałuję wizyty, ale kolejnego tego typu pokoju bym już nie odwiedzała.