Generalnie recenzję tego escape roomu zacząć należy od zagadki. Co to jest: ma cztery łapy, merda ogonem i szczeka paszczowo? Otóż nie jest to pies. Jest to wilkołak, a może trochę lis lub wydra. I tak trochę jest z pokojami (“Wielka Wsypa” i “Ściśle Tajne”), które odwiedziliśmy we “Wrota Czasu Escape Room”. Po skończonej grze Właściciel wytłumaczył nam, że nie należało spodziewać się typowych ER w jego przybytku, ponieważ jest to “Dom Zagadek”, nie zaś jak mylnie uważaliśmy, Escape Room.
Z założenia jest to miejsce zupełnie inne, nie wzorowane na niczym, nie powielające rozwiązań. Dowiedzieliśmy się na miejscu, że autorzy przed stworzeniem swoich pokoi byli TYLKO w jednym ER. Można to niestety odczuć w trakcie gry. Bywa, że przedmioty grają po kilka razy, niektóre zagadki są od innego scenariusza, czasem coś jest otwarte (a nie powinno) a czasem nie da się otworzyć (a powinno). Na wprowadzeniu do gry nie ma o tym ani słowa. Generalnie pokoje są ładne i klimatyczne, ale ciężko grywalne. Naszej czwórce nie sprawiły żadnej satysfakcji.
Mamy ograne w ekipie kilkadziesiąt pokoi o różnej trudności i tematyce, więc powiedzmy coś tam już w temacie już ogarniamy. Moim zdaniem, dobrze zaprojektowany pokój daje immersję i flow rozgrywki, do kolejnych zadań przechodzi się płynnie, siedząc głową w historii. Wtedy dzieje się magia, o którą w tej zabawie chodzi. Natomiast we “Wrotach Czasu” tej magii brakuje. Gra była rwana - co jakiś czas właściciel musiał wejść do pokoju i coś poprawić: a to wyłączony mechanizm, a to urwaną zapadkę, a to wpadł na chwilę po dzwoniący telefon komórkowy, który zostawił na stole, a to udzielił znienacka podpowiedzi, jak użyć któregoś elementu (bo wskazówek brakowało w samym pokoju). Z każdą taką wizytą i ingerencją czar pryskał. Na dokładkę, iPad jako sposób komunikacji z graczami ma się zupełnie nijak do zabytkowej scenografii pokojów.
Na plus trzeba oddać rekwizyty i meble - prawie wszystkie z epoki, kupowane na aukcjach, można poczuć powiew historii. Scenariusze są osadzone w konkretnych wydarzeniach historycznych, a autorzy pokojów położyli duży nacisk na edukację. Może trochę zbyt duży? Niektóre wstawki edukacyjne nie wnoszą prawie nic do rozwiązywania łamigłówek, inne są powiązane totalnie luźno, a pozostałe wskakują na logiczne miejsce po poznaniu całej historii (ale samej gry nie przyspieszają, wręcz przeciwnie).
Spoiler alert. Finałem obu scenariuszy jest “strzelanie do Niemców”. Wiem, taka jest prawda historyczna i takie były czasy wojny. Partyzanci strzelali do okupantów. Okupanci strzelali do partyzantów. Ale czy musimy to powielać w roku 2025? Myślę, że jest wiele innych - i lepszych - sposobów uczczenia pamięci bohaterów, niż naparzanie z udawanego pistoletu maszynowego do ludzkich postaci na ścianie.
Generalnie recenzję tego escape roomu zacząć należy od zagadki. Co to jest: ma cztery łapy, merda ogonem i szczeka paszczowo? Otóż nie jest to pies. Jest to wilkołak, a może trochę lis lub wydra. I tak trochę jest z pokojami (“Wielka Wsypa” i “Ściśle Tajne”), które odwiedziliśmy we “Wrota Czasu Escape Room”. Po skończonej grze Właściciel wytłumaczył nam, że nie należało spodziewać się typowych ER w jego przybytku, ponieważ jest to “Dom Zagadek”, nie zaś jak mylnie uważaliśmy, Escape Room.
Z założenia jest to miejsce zupełnie inne, nie wzorowane na niczym, nie powielające rozwiązań. Dowiedzieliśmy się na miejscu, że autorzy przed stworzeniem swoich pokoi byli TYLKO w jednym ER. Można to niestety odczuć w trakcie gry. Bywa, że przedmioty grają po kilka razy, niektóre zagadki są od innego scenariusza, czasem coś jest otwarte (a nie powinno) a czasem nie da się otworzyć (a powinno). Na wprowadzeniu do gry nie ma o tym ani słowa. Generalnie pokoje są ładne i klimatyczne, ale ciężko grywalne. Naszej czwórce nie sprawiły żadnej satysfakcji.
Mamy ograne w ekipie kilkadziesiąt pokoi o różnej trudności i tematyce, więc powiedzmy coś tam już w temacie już ogarniamy. Moim zdaniem, dobrze zaprojektowany pokój daje immersję i flow rozgrywki, do kolejnych zadań przechodzi się płynnie, siedząc głową w historii. Wtedy dzieje się magia, o którą w tej zabawie chodzi. Natomiast we “Wrotach Czasu” tej magii brakuje. Gra była rwana - co jakiś czas właściciel musiał wejść do pokoju i coś poprawić: a to wyłączony mechanizm, a to urwaną zapadkę, a to wpadł na chwilę po dzwoniący telefon komórkowy, który zostawił na stole, a to udzielił znienacka podpowiedzi, jak użyć któregoś elementu (bo wskazówek brakowało w samym pokoju). Z każdą taką wizytą i ingerencją czar pryskał. Na dokładkę, iPad jako sposób komunikacji z graczami ma się zupełnie nijak do zabytkowej scenografii pokojów.
Na plus trzeba oddać rekwizyty i meble - prawie wszystkie z epoki, kupowane na aukcjach, można poczuć powiew historii. Scenariusze są osadzone w konkretnych wydarzeniach historycznych, a autorzy pokojów położyli duży nacisk na edukację. Może trochę zbyt duży? Niektóre wstawki edukacyjne nie wnoszą prawie nic do rozwiązywania łamigłówek, inne są powiązane totalnie luźno, a pozostałe wskakują na logiczne miejsce po poznaniu całej historii (ale samej gry nie przyspieszają, wręcz przeciwnie).
Spoiler alert. Finałem obu scenariuszy jest “strzelanie do Niemców”. Wiem, taka jest prawda historyczna i takie były czasy wojny. Partyzanci strzelali do okupantów. Okupanci strzelali do partyzantów. Ale czy musimy to powielać w roku 2025? Myślę, że jest wiele innych - i lepszych - sposobów uczczenia pamięci bohaterów, niż naparzanie z udawanego pistoletu maszynowego do ludzkich postaci na ścianie.
„Wielka Wsypa” to najbardziej dynamiczny i dramatyczny z pokoi osadzonych w realiach II wojny światowej. Tym razem gracze wcielają się w członków oddziału partyzanckiego, który staje przed dramatycznym wyborem — uratować swojego dowódcę przed aresztowaniem, zniszczyć obciążające go dokumenty i jednocześnie odkryć, kto dopuścił się zdrady. Sytuacja szybko wymyka się spod kontroli, gdy pod dworek dociera niemiecka obława…
Scenariusz inspirowany jest prawdziwymi wydarzeniami i tragicznymi losami Konstantego Radziwiłła, dowódcy Armii Krajowej z rejonu Legionowa. Dzięki temu pokój zyskuje autentyczną głębię emocjonalną — gracz nie tylko rozwiązuje zagadki, ale też przeżywa intensywną historię o lojalności, zdradzie i poświęceniu.
Pod względem wystroju i klimatu „Wielka Wsypa” trzyma bardzo wysoki poziom — dworek, elementy konspiracyjnego wyposażenia i napięta atmosfera sprawiają, że łatwo wczuć się w rolę partyzantów. Świetnie dobrana muzyka i subtelne efekty dźwiękowe dodatkowo potęgują wrażenie zagrożenia.
Na graczy czeka duża liczba zagadek, co czyni ten pokój jednym z bardziej wymagających w całej serii. Zagadki są logiczne i pomysłowe, choć w mniejszym składzie (np. przy dwóch osobach) mogą okazać się sporym wyzwaniem — wymagana jest dobra organizacja i współpraca. Pojawiają się też nietuzinkowe rozwiązania, które pozytywnie zaskakują i urozmaicają rozgrywkę.
Jak zawsze, ogromną wartością dodaną jest prowadzące escape roomy małżeństwo, które dba o przyjazną atmosferę, wprowadza graczy w fabułę z pasją i zawsze służy pomocą. Ich zaangażowanie i serce włożone w każdy detal sprawiają, że całość doświadczenia nabiera wyjątkowego charakteru.
„Wielka Wsypa” to emocjonujący, klimatyczny i wymagający pokój, który łączy elementy historii, dedukcji i współpracy. To propozycja dla tych, którzy lubią, gdy za zagadkami kryje się prawdziwa opowieść z historią w tle — niełatwa, ale bardzo satysfakcjonująca.
„Hotel Excelsior” to pokój, który przenosi graczy do Budapesztu roku 1940 — w sam środek świata tajnych agentów, podwójnych tożsamości i intryg. Scenariusz inspirowany jest losami dwóch niezwykłych kobiet-szpiegów: Heleny Marusarzówny i Krystyny Skarbek, co już na wstępie zapowiada wyjątkową historię. Uczestnicy wcielają się w polskich agentów, którzy pod przykrywką sztucznie wywołanego pożaru muszą przeszukać hotelowe pokoje, by odkryć, komu można zaufać. A może — komu nie można…
Pod względem klimatu „Hotel Excelsior” robi ogromne wrażenie. Wystrój wnętrza oddaje ducha przedwojennej elegancji i szpiegowskiego napięcia — jest stylowo, z nutą tajemnicy, jakby w powietrzu unosił się dym z papierosa i szept spiskowców zza drzwi. Każdy rekwizyt ma swoje znaczenie, a narracja prowadzi uczestników przez historię niczym po nitce do kłębka.
Zagadki są logiczną i bardzo dobrze skonstruowaną częścią fabuły — nie ma tu miejsca na przypadkowe łamigłówki. Wszystko ma sens, układa się w spójną całość i wymaga nie tylko logicznego myślenia, ale też szpiegowskiej spostrzegawczości i umiejętności wyciągania wniosków z pozornie drobnych szczegółów. To pokój, który bardziej niż refleks premiuje analizę, komunikację i uważność — prawdziwa gratka dla miłośników klasycznych historii detektywistycznych.
Jak zawsze ogromnym atutem jest przesympatyczne małżeństwo prowadzące escape roomy, które dba o każdy detal i tworzy wyjątkową atmosferę — zarówno w grze, jak i poza nią. Ich pasja do historii i dbałość o klimat sprawiają, że całość doświadczenia nabiera jeszcze większej autentyczności.
„Hotel Excelsior” to pełna napięcia, szpiegowska przygoda, która zachwyca klimatem, spójnością i dopracowaną narracją. To nie tylko gra, ale małe interaktywne widowisko, w którym przez godzinę można poczuć się jak prawdziwy agent w świecie konspiracji i zdrad.
„Ściśle Tajne” to pokój, który przenosi uczestników w samo serce okupowanej Warszawy, w realia konspiracyjnej działalności Szarych Szeregów. Inspiracją do scenariusza była legendarna Akcja pod Arsenałem, co od razu nadaje grze wyjątkowego, historycznego ciężaru.
Już od pierwszych chwil widać, że pokój został przygotowany z ogromnym wyczuciem klimatu. Ulice okupowanej Warszawy, rekwizyty, stroje i muzyka tworzą spójną, angażującą atmosferę — uczestnicy naprawdę czują, że są częścią tajnej misji. Każdy element ma swoje miejsce i znaczenie, a im głębiej wchodzi się w historię, tym bardziej wciąga ona emocjonalnie.
Pod względem rozgrywki „Ściśle Tajne” to pokój pełen dobrze przemyślanych, logicznych zagadek, które wymagają spostrzegawczości i współpracy całego zespołu. Zagadki są różnorodne, ciekawe i osadzone w realiach fabuły, dzięki czemu gra ma bardzo naturalny rytm. Co ważne — trudność nie wynika z chaotyczności, lecz z potrzeby analizy i komunikacji między graczami. Choć zdarzają się momenty, w których nie do końca wiadomo, jaki krok wykonać dalej, to w żadnym momencie nie zaburza to przyjemności z gry — wręcz przeciwnie, dodaje lekko konspiracyjnego napięcia.
Na osobną pochwałę zasługuje prowadzące pokój małżeństwo, które tworzy niezwykle ciepłą i przyjazną atmosferę. Ich pasja i zaangażowanie w tematykę historyczną są wyczuwalne od pierwszej chwili i naprawdę wpływają na odbiór całego doświadczenia.
„Ściśle Tajne” to escape room, który łączy emocje, historię i świetnie zaprojektowaną zabawę. To nie tylko gra logiczna, ale też mała lekcja historii opowiedziana z szacunkiem i dbałością o szczegóły. Zdecydowanie jeden z najmocniejszych punktów w całym zestawie pokoi.