Magdale T.

Już od dawna chcieliśmy odwiedzić Break the brain, ale każdy nasz pobyt w Bydgoszczy kończył się brakiem wolnych terminów (dzięki temu między innymi odkryliśmy o 9 rano w niedzielę Wyjście Awaryjne:p).
Tym razem się udało.
Mina Pani Prowadzącej, jak zobaczyła nas z dwójką dzieci - 5 i 2 lata - bezcenna:))
Dziewczyny zostały z bajką w poczekalni u super się sprawiły, a my weszliśmy do pokoju.
Pierwsze wrażenie - no cyrk, jak to cyrk. Bez fajerwerków.
Prawdziwa zabawa zaczyna się po kilku minutach. Pojawia się COŚ, co sprawia, że postrzegamy wszystko inaczej!
Świetny pomysł i realizacja, fajne zagadki, bardzo nam się podobało! Na pewno jeszcze Was odwiedzimy!

Niesamowite doświadczenie - wizualne, scenograficzne, wszystko w punkt! Wciągająca historia, wszystko, ale to absolutnie wszystko dopracowane. Numer 1 dla nas!

Mamy trochę doświadczenia, bywamy w świetnych pokojach (typu Wyjście Awaryjne), ale tego się nie spodziewaliśmy!

Gra w Obłędzie, a już zwłaszcza w dwie osoby, to przeżycie wielowymiarowe - trzeba pokonać ogarniający człowieka niepokój i szybko myśleć, ponieważ liczba [spojler], zagadek i zwrotów akcji w tej grze może przyprawić o niemały zawrót głowy. Efekty muzyczne, jeśli wyłączy się racjonalne myślenie...brrr!

Pokój ma 4 lata i w ogóle nie widać, żeby w jakikolwiek sposób odstawał od nowych pokoi.
Świetna scenografia, scenariusz, nagłośnienie i zagadki. Do tego wspaniałe wprowadzenie pani Oli :)

No i ten moment, kiedy człowiekowi się wydaje, że to już koniec... i nagle dowiaduje się, jak bardzo się pomylił! Nasze miny - to musiało być bezcenne.

Dziękujemy i na pewno wrócimy do Wrocławia sprawdzić resztę pokoi!

Za każdym razem, kiedy wydaje mi się, że już niczym więcej WA nie może mnie zaskoczyć... jestem w błędzie. Tak było i tym razem (a warto dodać, że z reguły pokoje sprawdzamy najpierw w Bydgoszczy podczas okazyjnych wypadów w rodzinne strony, a po jakimś czasie sprawdzamy, co różni się w wersji warszawskiej). Tym razem jednak "W Cieniu Piramid" odwiedziliśmy najpierw w Warszawie.
Z reguły chodzimy w innym składzie, ale tym razem z różnych względów się podzieliliśmy - wobec tego wiedzieliśmy już od przyjaciół, że nie zabraknie ani emocji, ani świetnej zabawy na najwyższym poziomie, ani wspaniałego scenariusza. Nie rozczarowaliśmy się!

Trzeba zacząć od nagłośnienia - jest to coś, na co, ze względu na zawodowe zboczenie, bardzo zwracamy uwagę. Totalny wypas! Praktycznie czuje się dobierających się do namiotu nazistów i płomienie ognia, grrr...
Zagadki są przemyślane i bardzo pasują do czasów i miejsca, w którym się znaleźliśmy (kłódka z kluczykiem to jednak nie to, czego spodziewam się w piramidzie i tu takich przykrych zaskoczeń nie ma). W dzieciństwie uwielbiałam oglądać filmy przygodowe z tematyką piramid - fascynowało mnie to, jak jeden zły ruch może spowodować, że labirynt korytarzy zamknie się na zawsze. Właśnie z tego typu dreszczykiem emocji mamy tu do czynienia - dosłownie!
Pod koniec zrobiło się nieco nerwowo - 4 zagadki rozwiązaliśmy w trybie super turbo - pani, która prowadziła grę śmiała się, że jeszcze czegoś takiego nie widziała (a to wszystko przez małe zawieszenie w zupełnie nieoczekiwanym miejscu) - krzycząc do siebie i biegając jak w ukropie.

No i zakończenie... sztos. Myślę, że pracodawcy mogliby w tym pokoju odbywać "rozmowy" kwalifikacyjne, żeby sprawdzić, jak ktoś pracuje w grupie :))

Dziękujemy i na pewno wrócimy :)

Magda, Bartek, Kinia i Wojtek

Weszliśmy do Bonda zaraz po pomyślnym wyjściu z Sherlocka i jakoś nie do końca odnaleźliśmy się w klimacie.

Zadanie z lornetką - extra pomysł i bardzo na plus. Tyle, że nie po zmroku i przy trzech osobach z wadą wzroku :P

Jedna zagadka nam nie zadziałała.

45 minut to mało, obsługa powiedziała nam, że ten pokój będzie zmieniany, ale widzimy, że nadal działa.

Pierwszy raz spotkaliśmy się z tym, że od razu po skończeniu czasu (o który zresztą zostaliśmy zapytani) otworzyły się drzwi i zostaliśmy wygonieni... podobno za drugim razem jest zniżka, ale nie bardzo wiem, czemu mielibyśmy drugi raz wracać w to samo miejsce (zwłaszcza, że jesteśmy z innej części kraju).

Nie zostaliśmy o tym poinformowani wcześniej, nie było też możliwości zrobienia pamiątkowego zdjęcia - mimo że podczas poprzedniej naszej bytności (rok wcześniej) taka opcja istniała.

Pozostał niedosyt i lekki niesmak.
Całe szczęście w Sherlocku i w Skarbie było inaczej.

Budzimy się w więzieniu, szanse na wyjście wydają się minimalne, ale tli się iskierka nadziei :)

Bardzo fajny pokój, gdzie zagadki manualne (tak, tak!) mieszają się z kombinowaniem i dedukcją. Byliśmy grupą trzyosobową i była to optymalna liczba.

Plusy:

- świetny film wprowadzający
- spójne zagadki
- ciekawie rozwijająca się fabuła
- dobry pomysł i scenografia
- dobry kontakt z obsługą przy rezerwacji

Minusy:

- niezauważalne :)

Ps. Nie pamiętamy niestety dnia, w którym byliśmy, więc możemy się o 2-3 dni pomylić, było to w trakcie naszego obozu sportowego w Dębicy.

Toruń odwiedzamy raz w roku przy okazji obozów. Tym razem czailiśmy się na Wehikuł czasu, który króluje w rankingu. Wyboru nie pożałowaliśmy!

Plusy:

- fantastyczny pomysł
- przenoszenie się w czasie wymaga współpracy [spoiler]
- ciekawe zagadki
- sporo główkowania
- kontakt z bazą - rewelacja
- właścicielka - przemiła i prawdziwy zapaleniec, bardzo miło było wymienić doświadczenia
- główny temat pokoju - wykonany bardzo starannie i w sposób przemyślany - aż piszczeliśmy z radości :)
- duża i dobrze zagospodarowana przestrzeń

Czas 75 minut jest ok, 90 byłoby idealnie. My zawiesiliśmy się na jednej z ostatnich zagadek, którą wcześniej trochę przekombinowaliśmy (pokój w pewnym momencie przestaje być liniowy) - i bliscy byliśmy już płaczu :D

Minusy:

- pierwsze wrażenie nie jest najlepsze - poczekalnia - a w zasadzie chyba jej brak ;), toaleta, duchota panująca w mieszkaniu
- dwie zagadki są bardzo podobne do siebie
- zdjęcie nie jest zbyt klimatyczne - ze względu na tło i rekwizyty, których można użyć, a my lubimy się wczuć ;)

Ogólne wrażenie jest bardzo dobre i uważamy, że zdecydowanie warto wehikuł odwiedzić i przeżyć fantastyczną przygodę :)

Nasz number one!

Przede wszystkim:

- idealne odwzorowanie warunków - bardzo pasujące do fabuły
-elementy grozy też były;)
-niesamowite pomysły
- cały czas czuliśmy pot na karku i zbliżające się zło
- bez współpracy - ani rusz
- pomysły, których nie widzieliśmy w innych ER
- nieoczekiwane zwroty akcji
- świetna i wkręcona obsługa, która bardzo nam kibicowała :)

No i umiejscowienie ER... polecamy wieczorem :D

Jeden z najlepszych ER w jakich byliśmy!
Cała nasza czwórka miała co robić, zagadki były bardzo różnorodne, logiczne, fabuła rozwijała się w sposób nieoczekiwany, a zakończenie - majstersztyk!

Bardzo doceniamy pokoje, w których nie chodzi o to, żeby znaleźć klucz do wyjścia :)

Trzeba było się momentami nieźle nagłówkować, spostrzegawczość też odgrywa tu rolę. Pracują wszystkie zmysły.

Wielkie brawa dla twórców, czekamy na kolejny pokój!!!

Lekka i przyjemna rozgrywka w Złotym Stoku!

Pokój dużo łatwiejszy od Trójkąta Bermudzkiego, ma już też trochę odwiedzin za sobą - przydałby się lekki lifting.

Ale, co najważniejsze, zagadki są logiczne i ciekawe, jest kilka zaskakujących rozwiązań, na jedno naprowadziła nas nasza 3,5 letnia córka :)

Bardzo przyjemna rozgrywka dla małych lub początkujących grup.