Manat Squad

I znowu nadszedł okres migracji manatów na nowe terytoria. Tym razem Manaty niespodziewanie trafiły do miejsca, które niegdyś świeciło blaskiem i było na samym szczycie, czyli do piramidy.

Klimat pokoju jak najbardziej jest zachowany. Wszystko do siebie pasuje — wystrój, zagadki oraz udźwiękowienie. Jednak widać, że pokój ma już swoje lata i nie robi takiego wrażenia jak kiedyś. Aczkolwiek dalej może zaskoczyć człowieka, jedynie co to sugerowałbym jednak ukryć parę rzucających się w oczy rzeczy (jak kable).

Zagadki w pokoju są bardzo klasyczne i proste, ale to nie znaczy, że są złe. Wręcz przeciwnie, nasze stadko bawiło się genialnie, rozwiązując jedną zagadkę po drugiej, powiedziałbym nawet, że dawno nie czułem takiej satysfakcji z rozwiązywania kolejnych łamigłówek. Również poziom trudności był bardzo przyjemny, gdyż grupce doświadczonych manatów udało się uciec z piramidy 15 min przed czasem, ale również nie znaczy to, iż zagadki są banalne (a nawet jedna zręcznościowa zagadka, prawie pokonała nasze stadko).

Reasumując piramida, w której nasze stadko osiadło to miejsce albo dla zupełnie nowych graczy, którzy jeszcze nie wiedzą czego oczekiwać, albo dla osób, które już mają dużo pokoi na koncie i zwiedzili już najnowsze pokoje w Warszawie i szukają czegoś w starym tylu i nastawionym na zabawę, a nie na "try hard".

Jak co jakiś czas stado manatów wybrało się w podróż. Aczkolwiek ta okazała się wyjątkowa, ponieważ zabrała nasze stadko aż na marsa, w celu założenia tam nowych stad manatów.

Wystrój oraz to, co za tym idzie, czyli klimat pokoju jest bardzo dopracowany, szczegółowy, ładny oraz oczywiście budujący wiarygodne wrażenia przebywania na jakieś placówce badawczej, na Marsie i trzeba przyznać, że firma sprytnie sobie poradziła z ograniczeniami jakie narzuciło umiejscowienie pokoju w galerii handlowej. (Ponieważ w ich poprzednim pokoju było to dość odczuwalne). Dobra robota!

Natomiast zagadki pokoju przede wszystkim są bardzo nieliniowe i dość klasyczne jednak podane w bardzo ładny, pomysłowy i co najważniejsze pasujący do klimatu sposób. Logiczne, wymagające i satysfakcjonujące, czyli takie, jakie powinny być zagadki. Oraz zaskoczyła mnie jedna troszkę inna zagadka, która wymaga zręczności (nawet więcej niż się spodziewałem). Również doceniam niecodzienne podejście to zakończenia pokoju, które to pomoże poczuć satysfakcje również takim grupą, którym nie udało się w pełni wykonać misji.

Pani obsługi znowu poświęciła nam dużo czasu na przyjemne konwersacje między gatunkami. Pozdrawiamy! ^^


Reasumując pokój "Kolonizacja marsa" to porządne, ładne, dopracowane oraz posiadające miłą obsługę, aczkolwiek polecane jedynie doświadczonym ssakom (głównie przez swoją nieliniowość) miejsce przeznaczone do emigracji stad.

Jak co jakiś czas stado naszych dumnych manatów wybrało się w podróż w celu eksploracji.

Nie spodziewali się, że trafią do XVII wieku i zostaną czterema muszkieterami. Byliśmy również zaskoczeni tym, że to naszemu małemu stadku będzie powierzona misja odzyskania królewskich diamentów i odkrycia wielkiego spisku elit.

Klimat pokoju, jak i jego cały wystrój nie odkrywa koła na nowo, ale jest zdecydowanie wielkim plusem tego pokoju. Wszystko do siebie pasuje, nie ma niczego co, wybijałoby graczy z klimatu pokoju. Każdy mały element pasuje do siebie — muzyka, wystrój, wprowadzenie do fabuły, czy zagadki. Reasumując, wszystko jest spójne i robi robotę. Można się zapomnieć, że jest w centrum Warszawy.

Ale do ER chodzi się po to, aby rozwiązywać zagadki, a nie by patrzeć na ładne pokoje. Na szczęście i tutaj pokój wychodzi obronną ręką, gdyż bardzo manatom spodobały się zagadki. Bardzo rzadko spotykany element w escape roomach, czyli kilkukrotny użytek jednego przedmiotu, w pokoju jest tu rozwiązany po mistrzowsku. Był to zdecydowanie najlepsze części tego pokoju, ponieważ wracało się do tego samego elementu gry, ale pomimo tego sposób rozwiązywania zagadki był na tyle różny i pomysłowy, że nie czuło się znużenia a wręcz przeciwnie, na wszystkich wywołało to wielkie wrażenie. Oczywiście poza tym jednym elementem reszta zagadek też trzymała poziom! Może poza jednym małym elementem gry, który nas pokonał. Bądź przeklęty C******x! (Nie no serio polecam zrobić to troszke bardziej wybijające się z otoczenia &3)

Reasumując pokój muszkieterzy do bardzo mocna pozycja w Warszawie i godna polecenia wszystkim trochę bardziej zaawansowanym grupą. Stado manatów daje płetwę w górę!

Pozdrawiamy super ssaki lądowe, które wprowadziły nas w XVII wiek i wytrwale pomagały nam podczas przygody! :3

Jak co jakiś czas nasze skromne stado wybrało się w podróż w celu eksploracji nowych tajemniczych zakamarków dna morskiego. W tym wypadku jedna samiczka z naszego stada była fanką tematyki małego czarodzieja i to zdecydowało, aby wybrać się właśnie do komnaty tajemnic :D

Klimat pokoju był niestety dość przeciętny, aczkolwiek nie można było mu odmówić swojego uroku. Myślę, że na skromny klimat miała duży wpływ lokalizacja pokoju, więc można to wybaczyć. Nie mniej członek naszego stada zaznajomiony z saga HP, bardzo sobie chwalił klimat, jaki panował w środku. I OGROMNY plus za spersonalizowany element pokoju pod konkretną grupę. (A no i genialny jeżyk &3)

Zagadki też nie wybijały się tle konkurencji, ale pasowały tematyką do materiału źródłowego. I ponownie osobnik z naszego stada, który był zaznajomiony z sagą, cenił sobie najbardziej to, co tam zastał.

Ssaki lądowe pokazały najwyższy poziom obsługi i wielki plus za to dla nich :D

Reasumując, pokój nie wybija znacząco ponad przeciętny, ale jest na pewno warty odwiedzenia, ALE najwięcej radości będą z niego cierpieć ssaki zaznajomione z opowieściami o naszym małym rozczochranym czarodzieju.

Jeden z członków naszego stada dawno temu odwiedził już ten pokój, więc drugi członek stada postanowił w końcu nadrobić zaległości i kiedy nadarzyła się okazja, wyemigrował to nie sławnego domu mordercy.

Dom niesławnego lądowego ssaka okazał się dość skromny, jeśli chodzi o rozmiary, jednak wszystko pięknie się trzymało w swojej obrzydliwej stylistyce, dzięki czemu naprawdę można było się poczuć nieswojo w omawianym pomieszczeniu i robiło to bardzo dobre wrażenie. Jedynie według mnie system podpowiedzi psuje nieco wrażenie klimatu, ale wspomniany system jest uniwersalny dla wszystkich pokoi tego żerowiska dlatego można przymknąć na to oko :D

Co do zagadek, wszystko jak najbardziej trzymało się logiki, było spójne z fabułą, jak i klimatem oraz czuło się satysfakcje, rozwiązując kolejne zagadki. Kolejny mały minusik to taki, że da się przez przypadek odkryć zagadkę zaplanowaną na późniejszy etap rozgrywki, jednak nie psuje to w żaden sposób całokształtu.

Reasumując, polecamy Dom Mordercy każdemu ssakowi, który ukończył 18 rok życia oraz czuje się świetnie, będąc wciągnięty w samo centrum filmu grozy.

Jak co jakiś czas manaty wybrały się w podróż w celu poszukiwania nowych wrażeń.

Przez personalne preferencje jednego z osobników stado musiało wmieszać w odwieczny konflikt assassinów z templariuszami. Oczywiście dzięki naszemu profesorowi stanęliśmy po stronie assassinów.



Wystrój pokoju może nie ma wielkiego rozmachu, ale idealnie pasuje do zagadek, jak i idealnie wpasowuje się universum, które przedstawia, a do tego osoby zaznajomione z całą serią AC wykryją dużo smaczków i nawiązań, które cieszą dusze nerdo manatów.

A same również nie są to innowacyjne zagadki, które zmienią branże escape roomową, ale jak najbardziej są pomysłowe zaskakujące i co najważniejsze pasują nie tylko do wystroju pokoju, ale i co najważniejsze, trzymają się w klimatu bractwa i tego, co można było zobaczyć na ekranach monitorów albo czytając książki.



Reasumując Assassino to porządny pokój, który warto odwiedzić i można polecić wszystkim, ale na pewno najwięcej radości sprawią ssaską, które są zaznajomione z materiałem żródłowym.

Ps. Pozdrawiamy lądowego ssaka z obsługi, który czuwał nad nami, abyśmy się dobrze bawili (bardzo miło i profesjonalnie) :D

Vittoria Agli Assassini!

Manaty jak co jakiś czas szukały sobie miejsca, gdzie miło i spokojnie mogłyby sobie pożerować.
Ze względu na niewielką cenę żeru oraz bliską lokalizację manaty stwierdziły, że wybiorą się do pewnego klauna.
Jednak w wyniku paru nieprzewidzianych wydarzeń, manaty musiały się zmierzyć z misją ratowania świata!

Oczywiście jak przystało na dzielne manaty, wcale nie przeszkadzała im ta zmiana!

Zagadki, z jakimi manaty się musiały zmierzyć podczas misji, były po prostu fajne, nic dodać, nic ująć. Sprawiły po prostu frajdę w ukończeniu kolejnych łamigłówek.

Wystrój, jak i cały klimat pokoju bardzo przypadł manatom do gustu, aczkolwiek nie wyróżniał się jakoś szczególnie na tle konkurencji :D

Jedyny mały zarzut to to, iż Manatom średnio podobał się sam początek, ale z każdą kolejną zagadką pokój nabierał rumieńców!

Ssaki lądowe, które się nami zajmowały bardzo miłe pomocne i rozgadane! :D
Szczególnie osobnik, który z nami rozmawiał już po grze.

Manaty polecają pokój wszystkim wędrownym zwierzętom a szczególnie najmłodszym osobnikom.

Manaty wybrały się jak co dzień na kolejne żerowanie.

Trafiły do zapyziałej drukarni.

Samo dopłynięcie w te rejony mórz było już zagadką, które powierzono nam od razu po rezerwacji pokoju.

Wyzwania, które przygotował dla nas drukarz były wymagające, ale jednocześnie pomysłowe oraz wymagały dużej spostrzegawczości od manatów.

Wystrój na początek nie zachwycił manatów, ale zbiegiem czasu klimat i wystrój robiły coraz lepsze wrażenie na manatach i tylko podnosiły swój poziom do tego stopnia, że manaty wyszły usatysfakcjonowane z przejścia pokoju.

Ssak lądowy, który miał okazje tłumaczyć nam zasady oraz z nami rozmawiać po pokoju był bardzo życzliwy, oraz uprzejmy.

Pokój jest dobry, ale polecamy go przede wszystkim doświadczonym stadom ssaków, które nie boją się ubrudzić.

Jak co każdy wypad na żer, manaty znalazły tajemnicze miejsce?

Zaciekawione tajemnicą i brakiem danych na temat pokoju wybrały się do Domu Zagadek.

Trafiły do miejsca, które zaskoczyły stado swoją oryginalnością, tajemnicą oraz swoim dziecięcym urokiem.

Zagadki, które napotkaliśmy w zagadkowym pokoju, nie były skomplikowane, ale sprawiały niezwykle dużo zabawy, pasowały do całej koncepcji pokoju oraz potrafiły zaskoczyć.

Klimat, wystrój i cała otoczka panująca w pokoju przywracała nostalgiczne wspomnienia ze szczenięcych lat i przypomniała, co w tych czasach liczyło się dla manatów najbardziej.

Niestety manaty na swym żerowisku napotkały na niedociągnięcia techniczne oraz małe fakapy ze strony ssaków.

Mianowicie jedna zagadka całkowicie nie działała, a w drugiej ssaki zapomniały naładować magicznego urządzenia nie zbędnego do ukończenia pokoju. Które niestety troszkę wpływały na odbiór pokoju.

Polecamy pokój wszystkim ssakom, którzy zaczynają swoją przygodę z escape roomami a szczególnie pokój przypadnie do gustu najmłodszym ze stada.

Pewnego dnia jeden manat z naszego stada szukał żerowiska.

W ten sposób przypadkiem trafił to chaty wiedźmy, która postanowiła, użyć naszego manata do stworzenia jednej z jej przeklętych mikstur.

Manaty zapomniały, że są w sercu Warszawy, gdyż wystrój pokoju, jak i sama poczekalnia są zrobione tak po mistrzowsku, iż można pomyśleć, że naprawdę wyemigrowało się do lasu.

Zagadki, które przygotowała wiedźma, nie są jakieś innowacyjne, ALE nie można im odmówić pomysłowości oraz idealnego wpasowania się w klimat całego pokoju. Do tego trzeba dodać, iż zagadki sprawiają dużo frajdy podczas rozwiązywania ich a ilość tajemniczych lokacji, które przyjdzie nam zwiedzać, uciekając z chaty, tylko potęguje to pozytywne uczucia.

A ssaki lądowe, które nas obsługiwały, były niezwykle miłe, pomocne oraz profesjonalne :3

Serdecznie polecam wszystkim ssakom, które szukają świetnej zabawy i małego dreszczyku emocji!

A stado manatów czeka na trzeci pokój!