Klimat:
Przeniesienie do USA z okresu prohibicji pozwoliło na stworzenie całkiem dowcipnej fabuły, okraszonej paroma ciekawostkami historycznymi, a aranżacja pokoju jest całkiem dobrze dopasowana do tematyki. Wszystko by było więc dobrze, gdyby tylko Wielka Posucha nie dotknęła też budżetu przeznaczonego na konserwację przedmiotów... Pokój jest po prostu tragiczny estetycznie i wysłużony jak wątroba studenta po juwenaliach. Prawie każdy element wnętrza sprawia wrażenie, jakby był recyklingowany przynajmniej kilka razy, a wymiana czegokolwiek na nowsze była sprzeczna z zasadami wiślanego feng shui i karana przynajmniej pręgierzem. O ile w przypadku mebli taka naleciałość czasowa może być przepisem na fajny klimacik, to flamastrowe dopiski i wszechobecna taśma klejąca sprawiają wrażenie, że pokój został dosłownie sklecony w parę chwil, przy użyciu czegokolwiek, co się aktualnie znajdowało pod ręką. Kompletna wizualna klapa, która sprawia, że ciężko się cieszyć przedstawianą historią.
Zagadki:
Proste i dosyć liniowe, chociaż tę linię dosyć łatwo udało się nam zgubić. Nie były one złe i całkiem fajnie wpasowały się w klimat pokoju, ale nie potrafię przejść nad tym jak niesamowicie słabo wykonane są niektóre ich elementy. Wiele rzeczy jest po prostu zniszczonych. Prawie przy każdej łamigłówce są dopisane pisakiem czy długopisem dodatkowe instrukcje. Nawet zdania na kartkach „instruktażowych” zawierają klamry z dodatkowymi tekstami uzupełniającymi, zupełnie jakby były dopisywane przez kogoś na ostatnią chwilę. Taki manewr może stosować uczeń piszący wypracowanie z „Krzyżaków” na sprawdzianie, ale od escape roomu oczekiwałbym większej pieczołowitości.
Wrażenia:
Czasami, gdy się wejdzie w strefę oddziaływania niektórych obiektów, to nie można fizycznie od nich uciec. Taki los spotyka światło, wchodzące w horyzont zdarzeń czarnej dziury albo większość kotów, które się znajdą w zasięgu rąk mojej dziewczyny. Ja z kolei nie mogę uciec od ciągłej potrzeby wspominania o opłakanym stanie pokoju i będzie to zdecydowanie moje najmocniejsze wspomnienie z nim związane. Nie jestem jakimś escapowym koneserem, który na wejściu pokoju musi poczuć subtelną nutę świeżej sosny kalifornijskiej, by być zadowolonym, ale kiedy jakość wykonania aktywnie przeszkadza w zrozumieniu czy rozwiązywaniu zagadek, to mamy do czynienia z olbrzymim problemem. Na domiar złego większość wad pokoju mogłaby być rozwiązana przy pomocy małej dozy chęci i energii, ale tego chyba też brakuje...
Ogólnie:
Escape aktualnie tylko dla osób mocno odpornych estetycznie, chociaż po gruntownej renowacji miałby nawet potencjał. Powiedziałbym, że to pozycja przeznaczona dla ludzi nieco zdesperowanych; escapowych nałogowców, którzy koniecznie potrzebują choćby namiastki jakiegoś ucieczkowego szaleństwa na urlopie. Pomimo pobytu w górach, nie miałem wygórowanych oczekiwań, więc nic mnie specjalnie mocno nie rozczarowało, ale wizyty u tego golibrody polecić niestety nie mogę.
Нещодавно відвідані кімнати:
Загальний рейтинг:
4/10
Обслуговування клієнтів:
7/10
Інтер'єр:
5/10
Складність:
Легко