POKOJE ZAGADEK na ZAMKU ZAGADEK w Wiśle to NOWA, FASCYNUJĄCA, BEZPIECZNA i KREATYWNA ROZRYWKA DLA WSZYSTKICH OPARTA NA FORMULE ESCAPE ROOMS.
Uczy samodzielne...
[още]
За компанията
POKOJE ZAGADEK na ZAMKU ZAGADEK w Wiśle to NOWA, FASCYNUJĄCA, BEZPIECZNA i KREATYWNA ROZRYWKA DLA WSZYSTKICH OPARTA NA FORMULE ESCAPE ROOMS.
Uczy samodzielnego myślenia, radzenia sobie w trudnych sytuacjach oraz tworzy szereg pozytywnych relacji między współpracującymi ze sobą uczestnikami. Przeznaczona dla 2-8 osób/pokój.
Atrybuty: spryt, logika, spostrzegawczość
Limit czasów gier: 60-70 minut.
ZASKAKUJĄCE ZADANIA!
WYJĄTKOWA SCENERIA!
MNÓSTWO NIESPODZIANEK!
RADOŚĆ I SATYSFAKCJA!
Nie straszymy i nie zamykamy na klucz. Bez ograniczeń wiekowych. Wszystkie pokoje przyjazne rodzicom z dziećmi.
SERDECZNIE ZAPRASZAMY DO WISŁY, DO ZOBACZENIA
Dużym plusem jest włączenie Wisły do wspaniałej zabawy zagadkowej. Jeśli chodzi o samą zabawę w Mikołajowej Misji to śmiało można zabrać ze sobą dzieci, ale rodzice powinni wejść do pokoju z Nimi, dlatego że skala zagadek bardziej do nastolatków. Pokój zawiera też fajne pomysły, które nie znałem w innych odwiedzonych już escape roomach.
Cały zamek zagadek niestety nie wypada dobrze ani pod względem organizacyjnym ani pod względem poziomu pokoi. W pokoju Mikołaja było kilka zagadek, głównie liczenie więc kiedy już się to odkryło wszystko szło szybko. Z minusów w zamku jest zimno, brakuje atmosfery escape romu, wideo początkowe puszczane na małym tablecie, a pani która wprowadza do pokoju nie mówi nic na temat gry. Informację że płatność tylko gotówką dostaliśmy dopiero przy płatności co generuje problemy. Z plusów to cena 80zl za dwie osoby, niestety escape room na niskim poziomie
Escape room z Mikołajem to świetna zabawa, zwłaszcza dla dzieci i tych, którzy chcą poczuć magię świąt. Zagadki były proste, ale wymagały dobrej spostrzegawczości. Rewelacyjna cena pokoju to kolejna rzecz na plus ! Nigdzie jeszcze nie spotkałam się z tak niską ceną. Jedyny minus to, że niektóre elementy były nieco zużyte, ale nie zepsuło to całej zabawy. Polecam!
Jako fanka HP będąc w okolicy musiałam się udać do Magicznego sklepu z różdżkami.
Pan z obsługi był bardzo miły, jednak wprowadzenie totalnie bez klimatu, z filmiku na tablecie.
Jeśli chodzi o wystrój to też bez specjalnego szału, brzydkie taśmy, podpowiedzi napisane ręcznie, całe poobdzierane, możnaby się pokusić chociaż o magiczną czcionkę i zalaminowanie ich. Brakowało jakiegoś magicznego klimatu, są naklejki i akcesoria z HP trochę na siłę a tak to dość pusto. Zagadki były różne, dużo kłódek ale co kto lubi, też można je fajnie ograć, kilka nawet w klimacie i tematyce, inne zupełnie nie..., prostsze i trudniejsze, jednej ciągle nie rozumiem :D Muzyka najpierw dużo za głośna, potem głośnik umarł i była totalna cisza.
Myślę, że pokój nie jest raczej dla "typowego escaperoom'owicza" bo ten więcej oczekuje ale z całą pewnością nadaje się jako alternatywa przy okazji zwiedzania dla rodzin z dziećmi. Trzeba coś pomyśleć bo standardowa alohomora na te kłódki nie działa i zakończenie też z pewnością im się spodoba ;)
Przeniesienie do USA z okresu prohibicji pozwoliło na stworzenie całkiem dowcipnej fabuły, okraszonej paroma ciekawostkami historycznymi, a aranżacja pokoju jest całkiem dobrze dopasowana do tematyki. Wszystko by było więc dobrze, gdyby tylko Wielka Posucha nie dotknęła też budżetu przeznaczonego na konserwację przedmiotów... Pokój jest po prostu tragiczny estetycznie i wysłużony jak wątroba studenta po juwenaliach. Prawie każdy element wnętrza sprawia wrażenie, jakby był recyklingowany przynajmniej kilka razy, a wymiana czegokolwiek na nowsze była sprzeczna z zasadami wiślanego feng shui i karana przynajmniej pręgierzem. O ile w przypadku mebli taka naleciałość czasowa może być przepisem na fajny klimacik, to flamastrowe dopiski i wszechobecna taśma klejąca sprawiają wrażenie, że pokój został dosłownie sklecony w parę chwil, przy użyciu czegokolwiek, co się aktualnie znajdowało pod ręką. Kompletna wizualna klapa, która sprawia, że ciężko się cieszyć przedstawianą historią.
Zagadki:
Proste i dosyć liniowe, chociaż tę linię dosyć łatwo udało się nam zgubić. Nie były one złe i całkiem fajnie wpasowały się w klimat pokoju, ale nie potrafię przejść nad tym jak niesamowicie słabo wykonane są niektóre ich elementy. Wiele rzeczy jest po prostu zniszczonych. Prawie przy każdej łamigłówce są dopisane pisakiem czy długopisem dodatkowe instrukcje. Nawet zdania na kartkach „instruktażowych” zawierają klamry z dodatkowymi tekstami uzupełniającymi, zupełnie jakby były dopisywane przez kogoś na ostatnią chwilę. Taki manewr może stosować uczeń piszący wypracowanie z „Krzyżaków” na sprawdzianie, ale od escape roomu oczekiwałbym większej pieczołowitości.
Wrażenia:
Czasami, gdy się wejdzie w strefę oddziaływania niektórych obiektów, to nie można fizycznie od nich uciec. Taki los spotyka światło, wchodzące w horyzont zdarzeń czarnej dziury albo większość kotów, które się znajdą w zasięgu rąk mojej dziewczyny. Ja z kolei nie mogę uciec od ciągłej potrzeby wspominania o opłakanym stanie pokoju i będzie to zdecydowanie moje najmocniejsze wspomnienie z nim związane. Nie jestem jakimś escapowym koneserem, który na wejściu pokoju musi poczuć subtelną nutę świeżej sosny kalifornijskiej, by być zadowolonym, ale kiedy jakość wykonania aktywnie przeszkadza w zrozumieniu czy rozwiązywaniu zagadek, to mamy do czynienia z olbrzymim problemem. Na domiar złego większość wad pokoju mogłaby być rozwiązana przy pomocy małej dozy chęci i energii, ale tego chyba też brakuje...
Ogólnie:
Escape aktualnie tylko dla osób mocno odpornych estetycznie, chociaż po gruntownej renowacji miałby nawet potencjał. Powiedziałbym, że to pozycja przeznaczona dla ludzi nieco zdesperowanych; escapowych nałogowców, którzy koniecznie potrzebują choćby namiastki jakiegoś ucieczkowego szaleństwa na urlopie. Pomimo pobytu w górach, nie miałem wygórowanych oczekiwań, więc nic mnie specjalnie mocno nie rozczarowało, ale wizyty u tego golibrody polecić niestety nie mogę.