Sir Lomot

Pokój odwiedziłem po dłuższej przewie od escaperoomowych wypadów, i muszę przyznać, że zaostrzył mój apetyt na więcej. Na dość małej przestrzeni (myślę, że to pokój idealny dla dwóch, maks trzech osób) udało się stworzyć bardzo klimatyczny wystrój, z zagadkami może i czasem abstrakcyjnymi, ale ze względu na swoją "analogowość" dość dobrze wplecionymi w charakter opowiadanej historii. Ogólnie mało tu "typowej" elektroniki, jest ona dość subtelna, zdecydowanie więcej za to zadań bazujących na spostrzegawczości i umiejętnym kojarzeniu szczegółów. Dla mnie osobiście jest to zdecydowanie na plus. I choć (mając na koncie ponad 30 pokoi) poziom zagadek w "Zbrodni na płótnie" wydał mi się dość łatwy, w żaden sposób nie zmniejszało to satysfakcji z rozegrania tej przygody. Zakończenie zaś... powiedzmy, że nadało pokojowi dodatkowego smaczku ;) Zdecydowanie polecam!

Byliśmy w dwie osoby, i wyszliśmy przed czasem żywi i zadowoleni :)
Pokój jest bardzo "klasyczny", dużo kłódek, kluczyków, ale też kilka mniej szablonowych rozwiązań dających nielichą satysfakcję. Największą trudność sprawiło nam jednak znajdowanie w otoczeniu szczegółów i wskazówek, niż samo rozwiazywanie zagadek - zdecydowanie, jest to pokój dla bardzo spostrzegawczych osób.
Klimat jest dokładnie taki, jakiego oczekiwaliśmy - nie jest to horror (nie ma też żadnej konkretnej linii fabularnej), ale miejscami bywa... mrocznie. Nie ma typowych jump scare'ów, ale osoby o słabych nerwach mogą się momentami poczuć niepewnie. Nam to bardzo odpowiadało :)
Zabrakło jakiegoś zwieńczenia... wykonaliśmy ostatnie (jak się okazało) zadanie, ciekawi, co będzie dalej, a dalej po prostu weszła prowadząca i pogratulowała sukcesu. Moim zdaniem wplecenie odrobiny fabuły, która uzasadniłaby bardziej wyrazisty finał, wyszłoby pokojowi na dobre.
Ale i tak, jeśli w dzisiejszych, nowoczesnych czasach kogoś nie zniechęcają klasyczne, staroszkolne kluczki i kłódki, to Piwnica jest pokojem zdecydowanie godnym polecenia.

Pokój wybrałem na wprowadzenie nowej osoby w świat escape roomów, zadziałało (czyli - nie skończyło się na tym jednym), i to chyba najlepsza rekomendacja :)
Sam osobiście mam trochę mieszane odczucia. Z jednej strony podoba mi się różnorodność zagadek i rozwiązań, pewien niespodziewany moment "wow!", a poziom trudności jest naprawdę przyjazny - trzeba pogłówkować, ale nie frustruje.
Zawiodła mnie trochę symbolika pokoju - niektóre przedmioty, które jedynie "udawały" coś, czym miałyby być w rzeczywistości np. kowadło!, utrudniały domyślenie się, co tak naprawdę należy z nimi zrobić... Zaburzało to nieco poczucie immersji (to słowo coś ostatnio często się w moich opiniach pojawia;)
Obsługa była poprawna, choć, jak na mój gust, trochę zbyt chętnie sama z siebie szafowała podpowiedziami (ale może to po prostu taki styl, bo spotkałem się z tym we wszystkich do tej pory odwiedzonych pokojach tej firmy). W efekcie wyszliśmy dość sporo przed czasem, a jestem pewien, że przez te dodatkowe 10 minut zagadki, które nam "ułatwiono", spokojnie rozwiązalibyśmy sami.
Podsumowując - nie jest to może top topów w Warszawie, ale i tak jeden z przyjemniejszych pokoi, jakie w stolicy przyszło mi odwiedzić.

Do pokoju poszliśmy po drobnej escaperoomowej przerwie, i okazał się całkiem niezłym miejscem, by przypomnieć sobie to i owo i wrócić do dawnej wprawy;) Zagadki nie są szczególnie skomplikowane, ale chyba dlatego dwie czy trzy zablokowały nas na długo, bo na siłę szukaliśmy drugiego dna, zamiast od razu przejść do najprostszych rozwiązań... gdyby nie te "blokady" (choć to rzecz bardzo subiektywna), pokój oceniłbym jako prosty.
Jeśli chodzi o wystrój - jest super! Od razu po wejściu za drzwi pokoju czujemy się, jakbyśmy naprawdę pojawili się w miejscu, które opisuje fabuła. Dość prostymi efektami, bez zbędnych bajerów, udało się idealnie odtworzyć wygląd i klimat starej praskiej kamienicy. Trzeba też przyznać, że na małej przestrzeni (byliśmy we dwójkę, a i tak bywały momenty, że było ciasno) umieszczono całkiem zróżnicowaną lokację - cały czas coś się dzieje, cały czas posuwamy się do przodu, a kolejne zagadki/wyzwania dają poczucie ciągłości fabularnej.
Pozytywnego wrażenia dopełnił przyjazny i kontaktowy mistrz gry. Wyszliśmy bardzo zadowoleni, a właśnie o to przecież w tej zabawie chodzi :)

Odwiedzając Zakopane systematycznie staramy się przerabiać dostępne tam pokoje. Tym razem padło na Komnatę Wiedźmy i Łódź Podwodną. Byliśmy z dziećmi (8 i 12 lat), grupa średnio zaawansowana (średnio, około 20 pokoi na koncie). Łódź podwodna to najtrudniejszy z dotychczas odwiedzonych przez nas pokoi Let Me Out. Najwięcej zagadek "technicznych", w porównaniu z pozostałymi pokojami w Zakopanem, i najbardziej surowy wystrój (ale czego oczekiwać od łodzi podwodnej;) Całość jest dobrze przemyślana, zagadki, choć czasem dość abstrakcyjne, tworzą sensowny ciąg fabularny. Dwa razy przycięliśmy się na tyle mocno, że bez podpowiedzi się nie obyło: raz, gdy po prostu zabrakło nam spostrzegawczości, i drugi raz na zadaniu manualnym, na które straciliśmy dużo (zbyt dużo) czasu, bo mimo poczucia, że robimy dobrze (i upewnianiu się u mistrza gry), coś "nie zaskakiwało"... Ostatecznie jednak uwolniliśmy się z pokoju dosłownie pięć sekund po tym, jak licznik dobiegł do zera i nasza łódź zaczęła tonąć... Ogólnie, pokój jest godny polecenia i trzyma wysoki poziom, jak wszystkie znane nam pokoje Let Me Out, więc grupy szukające wyzwań na pewno będą się w nim dobrze bawić. Jeśli jednak ktoś, będąc w Zakopanem, z braku dobrej pogody nie idzie w góry i chce "pobawić się w ER" nie mając dużego doświadczenia, powinien raczej wybrać któryś z pozostałych pokoi, które są lżejsze, jeśli chodzi o trudność, a równocześnie bardziej "klimatyczne" pod względem wystroju.

Odwiedzając Zakopane systematycznie staramy się przerabiać dostępne tam pokoje. Tym razem padło na Komnatę Wiedźmy i Łódź Podwodną. Byliśmy z dziećmi (8 i 12 lat), grupa średnio zaawansowana (średnio, około 20 pokoi na koncie). Komnata Wiedźmy okazała się bardzo przyjemnym pokojem - dzieci bawiły się świetnie, a i dorośli mieli co nieco do roboty. Zagadki były ciekawe, trochę na kojarzenie, trochę "zręcznościowych", dla każdego coś miłego. Wystrój pokoju, strona techniczna - pierwsza klasa. Okazał się dla nas dość łatwy, skończyliśmy go bez podpowiedzi poniżej godziny, ale nie mieliśmy poczucia, byśmy się nudzili. No i, wbrew tytułowej "Wiedźmie" (co różnie się może kojarzyć, biorąc pod uwagę inne znane nam pokoje) nie jest to pokój straszny, klimat jest raczej "magiczny" (zioła, wywary, stare księgi etc.). Jeszcze żaden z pokoi Let Me Out nas nie zawiódł, i ten także, mimo małego metrażu (co dodatkowo sprawia, że przygoda wydaje się dość krótka...), jest zdecydowanie godny polecenia.

Pokój dopracowany w najdrobniejszych szczegółach. Fabularnie wciąga od początku aż do samego końca, zagadki są tematyczne i doskonale wkomponowane w opowiadaną historię. Wydaje się dość łatwy, w składzie mieszanym (dwie osoby bardzo początkujące, dwie już trochę obyte w ER) przeszliśmy całość płynnie poniżej godziny (choć jest liczony na 75 minut), bez żadnej podpowiedzi. Z jednej strony chciałoby się więcej, ale z drugiej właśnie ta płynność przechodzenia sprawiła, że łatwiej było wczuć się w klimat, a to jest ogromna siła tego pokoju. Obsługa też była super i dopełniła bardzo pozytywnego obrazu :) Naprawdę warto!

Wystrój pokoju jest fenomenalny! Zagadki zgrabne, logiczne, osadzone w klimacie prezentowanej historii. Patrząc z perspektywy czasu, nie wydają się przesadnie trudne, ale byliśmy w dwie osoby i mnogość atrakcji tak nas przytłoczyła, że po prostu zapominaliśmy czasem o elementach, które widzieliśmy, ale zostawialiśmy sobie w głowie "na później"... W większej ekipie pewnie byłaby szansa, że ktoś coś szybciej skojarzy, ale z drugiej strony, pomieszczenie jest metrażowo dość ciasne... myślę, że trzy osoby to optimum.
Obsługa świetna! Dobre wprowadzenie, miła rozmowa po wyjściu, no i najważniejsze, podczas zabawy cały czas byliśmy nienachalnie, ale czujnie prowadzenia przez "mistrza gry", więc czuliśmy się odpowiednio zaopiekowani:) Ale i tak zabrakło nam kilku minut do ucieczki przed czasem... Nie zmienia to jednak satysfakcji z całej przygody - to po prostu trzeba zobaczyć. W Mysterious Room byliśmy po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni. Pokój - w naszym odczuciu przynajmniej - zdecydowanie warty swej ceny!