pawelbarszcz

Pokój bardzo nas zawiódł, choć to po części dlatego, że kilka dni wcześniej świetnie bawiliśmy się w innym pokoju w mieście niedaleko Białki.

Już od samego przywitania przez organizatora nie było żadnego klimatu. Organizator jedynie zdawkowo streścił, o co chodzi w escape room i ani przez moment nie próbował choćby udawać budowania atmosfery.

W pokoju zagadki logiczne i w klimacie, to muszę przyznać. Aczkolwiek trochę monotematyczne i do bólu liniowe. Wystrój na minimum, byle oddać tematykę.

Najbardziej boli mnie totalnie zepsuty klimat (jakiś tam był na początku, gdy zaangażowaliśmy się w szukanie zagadek i rozwiązań). Otóż w pewnym momencie padły nam baterie od walky-talky służącego do proszenia o podpowiedzi. A podpowiedź była nam potrzebna. Pokazywaliśmy więc je w kamerze organizatora, machaliśmy rękoma… i nic. Po kilku minutach irytacji zapukaliśmy w drzwi. Organizator pojawił się, nie przejął się zbyt specjalnie, dał nam podpowiedź i… zostawił nienaprawione walky-talky.

Drugi raz klimat został dobity na koniec. Na podstawie tekstów z zagadek i instrukcji na początku można było wywnioskować dwa sposoby zakończenia rozgrywki:
1) dostać się do Ważnego Przedmiotu
2) to, co wyżej + wydostać się z pokoju
Gdy już dostaliśmy się do Ważnego Przedmiotu, okazało się, że… nic się nie okazało. Nie było żadnego dźwięku, drzwi się nie otworzyły, nikt do nas nie przyszedł. No to myśleliśmy dalej. Cześć z nas uważała, że to koniec, a część, że musimy jeszcze znaleźć klucz do drzwi. Podirytowani tą niejasnością zaczęliśmy machać przed kamerą Ważnym Przedmiotem. Po kilku minutach zapukaliśmy do drzwi i organizator, jakby nigdy nic, stwierdził "o, udało się Wam dostać do Ważnego Przedmiotu, spoko, no to już koniec". Ech… cały klimat zabity.