Muzeum okultyzmu Państwa Warren

Nie będę ukrywał, trochę bałem się iść do tego pokoju ale mimo iż były mocne momenty to daliśmy radę ;) pokój MEGA klimatyczny z mnóstwem nawiązań do serii Obecność, ogólnie totalny sztos. Również mega trudny ale warto spróbować

Mając za sobą małe doświadczenie z warszawskimi horror house'ami, postanowiłem zaciągnąć kompletnie zielonych przyjaciół wraz z moją połówką, do kolejnego 'pokoju' o tematyce grozy, dla 'doświadczonych' graczy, aby nieco podbić imersję. Na chybił trafił wybraliśmy tę miejscówkę. I żebym tak trafiał kiedyś w totka, bo "Muzeum okultyzmu..." to strzał w dziesiątkę.

Uniwersum Obecności lubię i choć filmy oglądałem już jakiś czas temu, to miałem nadzieję, że jakakolwiek wiedza wyniesiona z kina nie przeszkodzi nam w odbiorze przygotowanej tu zabawy. I niepotrzebnie się martwiłem. Jest tu cała masa smaczków dla fana franczyzy. Jest też fantastyczny klimat i mistrz gry, który naprawdę świetnie wczuł się w rolę. Bez kilku podpowiedzi się co prawda nie obyło, ale nie były one podane wprost, czasami będąc okraszonymi nawet dowcipem jeżeli zrobiliśmy coś wybitnie nielogicznego.

Zagadki są fajne i uważam je za wyważone w punkt, choć nie ukrywam, że pewna "dźwiękowa atrakcja" skutecznie rozprasza przy jednym z zadań, które nomen omen również polegało na dźwięku. Reszta otoczenia spełniała swoje zadanie aż za bardzo.

Niemniej nawiązania do filmu, czy okultystyczna otoczka zrobiły swoje. Pewien "aspekt" z kontynuacji filmu, który pojawia się od czasu do czasu w pokojach też skutecznie podnosi krew, zwłaszcza kiedy pojawia się, szybko opuszczając pokój lub udając wystrój... Miodzio. No i udało się dotrwać do końca.

Za tydzień wybieramy się na kolejną taką zabawę, co tylko świadczy o tym, iż poziom "Muzeum..." jest fantastyczny, na tyle aby zachęcić początkujących do dalszych wojaży.

Nie mam pojęcia jakim cudem ten pokój jest tak wysoko w rankingu… wystrój zwyczajnie słaby, za dużo rzeczy od czapy, które robią sztuczny tłok (pewnie po to żeby odciągnąć uwagę od zagadek na miarę diy escape roomu zrób to sam w domu - jedyne czego potrzeba do odtworzenia ich to pięciuset kłódek). Cały pokój składa się z najgorszego według mnie typu zagadek czyli rozwiązanie prowadzi do otwarcia kłódki, gdzie znajduje się zagadka, której rozwiązanie prowadzi do otwarcia kolejnej kłódki i tak do końca…

Dodatkowo byliśmy na wersji specjalnej, tej straszniejszej, która okazała się być kolejnym zawodem aktorzy nawet nie próbowali nas straszyć, po prostu byli, ale ewidentnie na to bycie nie mieli ochoty.

Pokój zdecydowanie nie wart ani swojej ceny, ani ocen. Jeśli ktoś szuka czegoś strasznego, ale na wyższym poziomie to polecam tajemnice Watykanu w Bydgoszczy. Nie jest to aż tak dobry pokój, ale zdecydowanie lepszy niż muzeum okultyzmu, choć o to nie trudno zważywszy na to, że poprzeczka jest bardzo nisko, powiedziałabym, że poprzeczka jest w piekle, ale w tym kontekście mogłoby to zostać mylnie odebrane jako komplement.

tl;dr
Warty połowę zarówno swojej ceny jak i oceny

Byliśmy w 4 osobowej grupie, jedna osoba zrezygnowała ale mistrz gry pozwolił jej wejść po kilkunastu minutach po ochłonięciu z emocji :)
Wystrój pokoju uważam za znakomity.
Zagadki to głównie kłódki ale trzeba trochę pomyśleć!

Brawka dla Mistrza Gry, bądźcie gotowi od progu 🙃 Nie lubimy się bać, bo strasznie utrudnia i wydłuża czas, a w tym pokoju wystrój jest tak dopracowany, że baliśmy się otworzyć drzwi, ale wyszliśmy nawet przed czasem. Zagadki w punkt, byliśmy w 4 i każdy miał co robić i więcej nic nie napiszę, sami się przekonajcie czy to na wasze nerwy 😱

Długo namawiałam znajomych na ten pokój, ale wreszcie się udało i chociaż wyszliśmy przeczołgani to zdecydowanie było warto, bo tutaj czuć prawdziwy klimat grozy i okultyzmu. Mnóstwo rzeczy w środku, nie wiadomo na czym się skupić a duchy skutecznie nas rozpraszały ale ostatecznie udało się wyjść żywo ;)

Bardzo polecam fanom nawiedzonych miejsc :) Pokój bardzo klimatyczny, trzyma w napięciu. Zagadki całkiem trudne, ale daliśmy radę. Mistrzyni Gry - SZTOS. Rewelacyjnie wyczuła grupę i ani na chwilę nie wypadła z roli. Warto odwiedzić!

Kiedy zapisaliśmy się na ten pokój zagadek, oczekiwaliśmy prawdziwie przerażającego doświadczenia. Niestety, choć miał on swoje straszne momenty, to nie był tak straszny, jak się spodziewaliśmy.

Pod względem technicznym, pokój zagadek okazał się bardzo mechaniczny. Brakowało automatyki, która mogłaby zwiększyć poczucie zagrożenia i tajemniczości. W wielu momentach strach był ograniczony do tradycyjnych straszaków, które łatwo można było przewidzieć.

Chociaż ogólna atmosfera była dobrze zbudowana, a niektóre zagadki były interesujące i dość skomplikowane, brak innowacyjnych rozwiązań technologicznych sprawił, że pokój zagadek nie osiągnął pełni swojego potencjału. Dla tych, którzy szukają umiarkowanego dreszczyku emocji, może być to odpowiednia propozycja. Jednak jeśli liczycie na niezapomniane, mrożące krew w żyłach doświadczenie, możecie się trochę rozczarować.

Prze mocny klimat, oryginalne i pomysłowe zadania oraz mistrz gry Sebastian który robi super robotę. Trzymajcie się kto tam idzie bo jest grubo

Pokój jest opisywany jako trudny, jednak z odpowiednim gamemasterem da się wszystko🤩 (my trafiłyśmy na Sebastiana- naprawdę go polecamy, złoty człowiek)
Spora ilość naprawdę orginalnych zagadek, których nie spotkałam w żadnym innym escape. Gość specjalny nas zaskoczył, ale w miły sposób bo było czego się bać... 😉
Tematyka jest luźno powiązana z filmem, są specjalne tableki przybliżające fabułę i małe easter egg'i z serii, ale nie trzeba ich jakoś dobrze znać by cokolwiek rozwiązać i co najważniejsze poczuć klimat.
Naprawdę ciekawy pokój, trzymający wysoki poziom jak na coś horrowego w Warszawie