Quara

Ciemno, zimno, strasznie i burczy w brzuszku, a Ty bujasz się po zabójczo pachnącym lasku i natrafiasz na chatę. Co robisz? Oczywiście, że wchodzę, może mają tam jedzenie! Tylko jak tam się dostać...? ;-)
Chatka już na pierwszy rzut oka nie wydaje się zbyt normalna - okultystyczne księgi, dziwne symbole; wystrój wyraźnie sugeruje, kto jest gospodarzem tego domu i raczej nie jest to Zębowa wróżka.

Goście natykają się na średnią ilość różnych zagadek, warto zajrzeć w każdy zaciemniony kąt. Zagadki są przyjemne i nieskomplikowane, wszystko działało, ale można mieć poczucie niedosytu, w szczególności przy większych grupach. Ogólnie raczej jest łatwo, bo o ile towarzyszy nam poczucie niepokoju, tak raczej nie dzieją się rzeczy niespodziewane. Pokój jest na tyle przyjemny, że śmiało można do niego wpaść w dwie osoby i się nieźle bawić.

Pani z obsługi nas bardzo miło ugościła i cały czas dbała o nasz komfort przed grą, w trakcie gry i po grze.

Nie jest to pokój najwyższych lotów, ale starannie zadbano o klimat, nawet przed wejściem do pokoju (te jabłuszka i toaleta!), a obsłudze absolutnie niczego nie mogę zarzucić. Warto odwiedzić.

Kiedy myślisz, że już nic więcej Cię w życiu nie zaskoczy, rozważ wycieczkę do Akcji Ewakuacji nr 1 ;-)

Już po wprowadzeniu do pokoju wiedzieliśmy, że to nie będzie zwykła przygoda. Napotkaliśmy niedużo zagadek, ale ich zestawienie z porządną dawką emocji nie pozwalało na najsprawniejsze działanie. Pojawiły się ciekawe rozwiązania na stosunkowo niedużej powierzchni, wszędzie elektronika i udany element (elementy?) zaskoczenia.

Byliśmy w trzy, całkiem doświadczone osoby i "Pasażer" nie sprawił nam zbyt wielu problemów, ale na pewno dał nam dużo radochy. Uważam, że warto przejść kilka pokojów przed przyjściem do Akcji Ewakuacji, żeby wiedzieć, na co zwracać uwagę i "gdzie szukać wskazówek" :-)

Obsługa wraz z szefem to świetne, pozytywne osoby, które po całej wspólnej (a nie bez powodu używam takiego słowa) zabawie pokazały nam swoje centrum dowodzenia i podzieliły się ciekawymi anegdotami ze światka escape'ów. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy!

Co tu dużo mówić... Świetna Ekipa z głowami pełnymi pomysłów, bardzo emocjonujący, dopracowany scenariusz - to musi działać!

Jestem zachwycona obserwując, w jakim kierunku zmierzają Escape Roomy - coraz więcej z nich stanowi fantastyczną pożywkę dla mózgu łącząc to z atrakcjami na miarę parków rozrywki. "Pasażer" jest jednym z tych pokojów, będę go bardzo długo i dobrze wspominać. Polecam!

O matko, co to był za pokój! W życiu nie czułam się tak sfrustrowana próbując napaść na bank - jeden wielki "Dzień Świstaka"! ;-)
Ale wiecie co?
I tak jestem zachwycona!
Bardzo ciekawy pomysł podpatrzony z różnych filmów i świetna realizacja. Niedużo zagadek, ale poprzez mechanizm działania pokoju, były one na swój sposób czasochłonne i wymagające, chociaż nie było trudno. Przydało nam się trochę gibkości, współpraca (o tak, zdecydowanie) i wiele innych. Rewelacyjnie skonstruowane zagadki w fantastycznym klimacie. W 3 osoby było wesoło i poszło zgrabnie, bez zabierania sobie przyjemności z rozwiązywania zagadek - w więcej osób może nie być tak dobrze.

Świetna obsługa, bardzo ciekawa i rozmowna!

No... Załóżcie przylegające ciuchy i pozbądźcie się włosów, moi drodzy - przed Wami bardzo ciekawa misja! :)

Escape Roomy w centrum handlowym? Dobra lokalizacja, duży parking i kilka miejsc, w których można zjeść przed wyruszeniem w dalszą podróż escape'ową. Do tego łatwo znaleźć interesujące nas wejście. Zdecydowanie na plus!
Na miejscu czekała na nas przemiła obsługa - szybko wprowadziła nas do gry.

"Kolonizacja Marsa" była naszym drugim pokojem w tym miejscu - po wyjściu z "Komnaty Tajemnic" mieliśmy chwilę na złapanie oddechu i napicie się wody (to bardzo miłe, że w lokalu jest udostępniony dystrybutor).
Chwilę później lądujemy na Marsie (ach, ta technologia!) - misja jest złożona, bo trzeba zadbać o kilka czynników. Bardzo łatwo się zmieszać bardzo dużą ilością udostępnionych informacji - trzeba zgrabnie rozdzielać zadania, współpracować z resztą zespołu. Warto zwracać uwagę na szczegóły (ciut spostrzegawczości za mało albo ciut rozkojarzenia za dużo potrafi mocno wprowadzić w błąd), zdecydowanie trzeba czytać ze zrozumieniem!
Po "Tajemniczej Komnacie" nie spodziewałam się takiego przeskoku w poziomie zagadek, ale jestem naprawdę zachwycona, że "Kolonizacja" tak mnie zaskoczyła, chociaż momentami sprawiła mi trudność.

Byliśmy we dwoje i było ciężko się uwinąć - może dobrze by było przygarnąć trzecią głowę do pomocy.

Moim zdaniem to bardzo solidnie przygotowany pokój, w którym dobrze się bawiłam i który mocno mnie zaskoczył.

Naprawdę polecam!

Escape Roomy w centrum handlowym? Dobra lokalizacja, duży parking i kilka miejsc, w których można zjeść przed wyruszeniem w dalszą podróż escape'ową. Do tego łatwo znaleźć interesujące nas wejście. Zdecydowanie na plus!
Na miejscu czekała na nas przemiła obsługa - szybko wprowadziła nas do gry.

Co mi się przede wszystkim rzuciło na mózg we wnętrzu "Komnaty", to piękny zapach i... [spojler] - miła niespodzianka. Zagadki, początkowo skromne i opierające się głównie na spostrzegawczości i tempie przeszukiwania, stopniowo przechodziły w ciut bardziej wymagające, czarujące. Niedużo elektroniki, trochę kłódek - dla każdego coś miłego, prostego. W sumie nie było dużo zagadek, nie były trudne, więc raczej każdy mógłby sobie poradzić z tym wyzwaniem, ale to w końcu pokój przyjazny dzieciom, to powinien taki być! To fantastyczne, że można zabrać ze sobą lub zostawić swoje pociechy pod opieką Obsługi w takim miejscu.

Pokój nie zrobił na mnie piorunującego wrażenia: wystrój był ładny, choć prosty, zagadki przyjemne, choć nieskomplikowane, ale ogólnie dobrze się w nim bawiłam i było kilka fantów budzących sentyment w moim wewnętrznym Potteromaniaku.

Uważam, że będzie to bardzo dobry pokój na rozgrzewkę, dla osób początkujących, a także dla dzieci, które z pewnością mogą sobie poradzić w tym pokoju lepiej niż dorosły. Można było przywdziać szaty ulubionego domu, machać różdżką i... działy się rzeczy :)
Warto odwiedzić, polecam!

Nie wiem, czy jest coś, co mogłabym napisać o "Lokalizacji", a co nie zostało już napisane w opiniach pozostałych gości. W tym pokoju wszystko jest dopięte na ostatni guzik - klimatyczne wprowadzenie (naprawdę wspaniale przygotowana poczekalnia), przygotowanie graczy do gry (tak tak!), spójna fabuła i jasny cel misji, wystrój pokoju (dopieszczony do granic możliwości - ta mnogość rekwizytów...), podpowiedzi (jak tu nie wybuchnąć śmiechem?), zakończenie zabawy, pogawędka na koniec... A zagadki? Na najwyższym poziomie! Zadbano o to, by każda zagadka była ściśle związana z tematyką pokoju (i bohaterami), jedne prowadziły do drugich, każda była logiczna - a że do tego dodanych jest masa niesamowitych technologicznych rozwiązań, otrzymujemy jeden z najlepszych pokojów w Polsce.

Współpraca i nieprzekrzykiwanie się mile widziane. Liczne, wymagające i złożone zagadki. W moim odczuciu pokój jest idealny dla trzech osób, każde z nas miało co robić.

Pragnę jeszcze dodać, że naprawdę bardzo doceniam wszystkie akcenty komediowe pojawiające się na każdym etapie przebywania w lokalu przy Sikorskiego 75 :-)

Po czasie reakcji mistrza gry widać było, że cały czas nas uważnie obserwował i cieszył się każdą chwilą "z nami" spędzoną, chociaż nie byliśmy pierwszą prowadzoną przez niego grupą.

Gratuluję wspaniałego pokoju! Naprawdę żałuję, że to jednorazowe przeżycie...

Już przed samym wyjazdem z Bydgoszczy wraz z moim towarzyszem uznaliśmy, że nasz głód eskejpowy nie został w pełni zaspokojony i zdecydowaliśmy się na jeszcze jedną wizytę. Wybór padł na "Godzinę do zmroku" głównie przez wygodną lokalizację - do dworca mieliśmy 5 minut spacerem. Nasz wybór okazał się strzałem w dziesiątkę - Ewakuację prowadzi bardzo miłe małżeństwo, które zgodziło się na wcześniejsze otwarcie pokoju specjalnie dla nas.
Sam pokój jest prowadzony bardzo dobrze, klimat utrzymywany jest od początku do końca. Oprawa dźwiękowa także robi robotę. Pokój jest oznaczony jako horror i takie też jest odczucie, chociaż bez przegięć - ten niepokój nie paraliżuje.

Zagadki nie są trudne, za to pojawia się kilka ciekawych, dla mnie nowych rozwiązań. We dwie osoby (względnie doświadczone, 30+ pokoi) przeszliśmy przez cały pokój bez pośpiechu, ciesząc się oferowaną zabawą.

Muszę przyznać, że bawiłam się naprawdę świetnie, pokój jest bardzo dobrze przygotowany i poprowadzony. Ode mnie leci dyszka :) Polecam!

Przy następnym podejściu do firmy "One Hour", miałam do czynienia z drugą osobą z obsługi - bardzo pozytywnym, wesołym, rozgadanym facetem. Wprowadzenie było szybkie i z akcentem komediowym, historia wydawała się prosta. Pokój momentami zaskakuje zastosowanymi rozwiązaniami technologicznymi, można się poczuć jak prawdziwy złodziejaszek. Zadania wymagają dużego skupienia i dokładności. Bardzo mi się podoba system podpowiedzi - interaktywny i ciekawy.

W moim odczuciu pokój nie jest na dwie osoby - może byliśmy już zmęczeni (to był czwarty pokój jednego dnia), ale ilość zadań, ich złożoność, a także wtórność pewnej "zabawy"... Zdecydowanie brakło nam dodatkowej pary rąk. Uważam, że najlepiej przyjść w 3-4 osoby.

Moim zdaniem, "Skarbiec" jest pokojem wartym odwiedzenia. Niestety, trochę traci przez dużą powtarzalność, stąd obniżenie oceny. Niemniej, bawiłam się w nim naprawdę dobrze :-)

W moim odczuciu, "Tajemnica Władcy Nilu" jest pokojem z bardzo nietypowymi zagadkami. Dzięki tej nieszablonowości i elementom zaskoczenia zasługuje w moim odczuciu na pełną ocenę, pomimo jednej rzeczy, której mi brakowało - a brakowało mi fabuły, która wyjęłaby mnie z kapci i siedziała w głowie na długo po opuszczeniu pokoju.

Widać ogromny wysiłek włożony w zaprojektowanie pokoju (aż szczęka opada) i dopasowanie każdej zagadki do egipskiego klimatu. Zagadek jest dużo, skupionych na logice i badających umiejętność czytania ze zrozumieniem. Pokój jest bardzo złożony, zawiera ogrom mniej lub bardziej skomplikowanych mechanizmów.

Lubię oceniać pokoje nie na podstawie tego, w jakim czasie wyszłam z pokoju, tylko tego, czy i z iloma siniakami wyszłam z pokoju. W tym przypadku wyszłam z guzem. Co prawda była to wina mojego wspaniałego towarzysza podróży (serdeczne pozdrowienia dla Davvcia), ale nadal było to spowodowane pewną dawką emocji. Tak czy owak - pokój automatycznie zyskał w moich oczach ;-)

Ogólnie - jest co robić, we dwie osoby trzeba się uwijać (mamy po 30+ pokoi na koncie). Pokój nie jest ekstremalnie oczywisty, chociaż nie jest trudny. Raczej lepiej przyjść w trzy osoby, by podzielić się obowiązkami - ręce są bardzo przydatne.

W tym przypadku osoba z obsługi była trochę oschła, chociaż poprawna. Nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak inni ludzie pracujący w bydgoskich firmach związanych z Escape Room'ami. Co zrobić - daję 9/10.

Pokój na pewno jest warty odwiedzenia, rozrywka na bardzo wysokim poziomie gwarantowana!

"Zakopani żywcem" to pokój, który zaskakuje w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Zaczynamy od bardzo przyjemnego wprowadzenia nastawionego na bezpieczną zabawę.

Jeżeli się wahasz - w "Zakopanych żywcem" trzeba mieć silną klaustrofobię, by odczuwać dyskomfort podczas zabawy. Ruchy nie są bardzo ograniczone (choć zależy od gabarytów gracza), do tego nie jest niewygodnie. Nie ma też żadnych elementów straszących - w końcu jesteśmy pod ziemią. Właściciel jest bardzo opiekuńczy i można "oswoić się" z sytuacją, która nas zastanie po zamknięciu pokrywy.

Sukces zależy od tego, jak dobrze opiszesz to, co widzisz i jak uważnym jesteś słuchaczem. Ten pokój jest testem znajomości i cierpliwości :D

Dla nas - dwójki względnie spokojnych, zrównoważonych i lubiących się osób - pokój był niesamowicie przyjemny i bardzo łatwy. Momentami matematyczny, logiczny. Zagadek jest stosunkowo niedużo. Pojawia się świetny element humorystyczny, który bardzo doceniam!

Zdecydowanie jest to pokój dla każdego - warty odwiedzenia!
Gdyby był trudniejszy, to dałabym 10/10. Za przemiłe podejście obsługi daję pełną ocenę.