Był to nasz pierwszy wspólny pokój, scenografia na najwyższym poziomie. Zagadki bardzo przyjemne i logiczne, z delikatnym dreszczykiem. Serdecznie polecam na pierwszy raz, ale nie tylko. Musicie to zobaczyć :)
Przejeżdżając przez Bielsko-białą postanowiliśmy odwiedzić Hurry Up i wstąpić do jednego z nowszych escaperoomów na Śląsku: Chatki z piernika. Byliśmy w składzie mama, tata i 7-latka.
Fabuła - Podczas spaceru w lesie napotykamy dziwną chatkę z piernika. Czy ktoś w niej mieszka? Nasza ciekawość bierze górę i postanawiamy dostać się do środka i sprawdzić co skrywa to tajemnicze miejsce. Mamy tylko nadzieję, że nie zostaniemy wrzuceni do pieca i pożarci...
Wystrój - Mimo że sam początek nie robi wielkiego wrażenia, to później wkraczamy do całkowicie innego świata jak z bajki. Można poczuć się jak Jaś i Małgosia. Widać że włożono tu ogrom pracy w scenografię. Dekoracje są dopracowane w najmniejszym szczególe od podłogi aż po sufit. Bajkowy klimat z każdej strony.
Przestrzeń - miejsca jest tu sporo. Są pomieszczenia całkiem przestronne i takie gdzie jest trochę ciaśniej. Duży plus za dobrze rozplanowaną przestrzeń i przejścia oraz oryginalne zakończenie gry, które rzeczywiście wymagało sprawności fizycznej.
Klimat - nastrojowe oświetlenie, dźwięki lasu, różne odgłosy i dopracowana scenografia sprawiają, że klimat jest iście bajkowy.
Zagadki - Zagadki są nieliniowe, jest ich dosyć dużo, większość na średnim poziomie trudności (czasami największą trudnością było odnaleźć wszystkie elementy). Pokój prawie w całości zmechanizowany, dosyć nowoczesny. Kilka ciekawych rozwiążań, jedno chyba spotkaliśmy pierwszy raz. Zabawa zaczyna się niepozornie, początek to zręcznościówka, gdzie można się trochę zmęczyć jeśli mamy cela jak baba z wesela. Trochę dobrej współpracy, tu bardzo ważna jest precyzja, a później to już inny świat. Zagadki świetnie wkomponowane w leśną scenografie. Część z nich dosyć prosta i intuicyjna. Ale największą trudnością jest dojrzeć i odnaleźć wszystkie wskazówki, które zostały całkiem nieźle schowane, choć czasem ukryte na widoku znaleźć najtrudniej. Oprócz wzorku trzeba wytężać tu również inne zmysły i nie jest to czasami łatwe zadanie. Myślę, że kilka zagadek było trochę podchwytliwych. Świetny system podpowiedzi, wywołujący sporo uśmiechu. Zaskakująca końcówka z dreszczykiem.
Obsługa w porządku - przywitały nas dwie młode dziewczyny, które wprowadziły nas w historię. Mogliśmy na nie liczyć kiedy zbyliśmy "w lesie" zbyt długo.
Minusy - jedynie czego brakowała, to możliwości zrobienia sobie fajnego zdjęcia pamiątkowego. Jeśli nie chcecie zdradzać za dużo i robić zdjęcia w środku to wystarczyłoby zorganizować jakieś akcesoria np. tabliczka z napisem plus kilka przedmiotów nawiązujących do fabuły (duże pierniki, może miotła i kapelusz Baba Jagi) i wykonanie zdjęcia na tej ściance z logo.
Podsumowując - bajkowa podróż przez las i wizyta w chatce Baba Jagi na szczęście skończyła się dla nas szczęśliwie, aczkolwiek 3 minuty po czasie. Brakło nam troszkę wnikliwości i spostrzegawczości, przez co potrzebowaliśmy dwóch podpowiedzi. Ogólnie zabawa była bardzo satysfakcjonująca. Escaperoom nadaję się dla rodzin z dziećmi, nie jest straszny, a zagadki są tak skonstruowane że mogą zaangażować również młodsze pociechy. Pokój można w odwiedzić spokojnie zarówno w dwie jak i cztery osoby i myślę że będą tu się dobrze bawić i początkujący jak i gracze z większym doświadczeniem. Bardzo polecam Chatkę z piernika, my mimo drobnych potknięć bawiliśmy się świetnie.
Pokój wizualnie przepiękny, spełnienie dziecięcych marzeń o pojawieniu się we wiosce smerfów, jednak pokój bardzo słabo dopracowany. Dużo elementów nie działa jak powinno, utrudnia to rozwiązanie zagadek, frustruje. Brak kartki i ołówka przy zagadkach, które tego wymagają ze względu na słabą sprawność systemów. Zawiodłam się bardzo, wyszłam zmęczona i zła.
Do pokoju poszliśmy na rozgrzewkę, wejść pogłówkować i wyjść i tak tez było, zagadki raczej trudne nie były choć trzeba wysilić swoją spostrzegawczość. Niby nie trzeba mocno znać czy kojarzyć bajek/filmów jednak nam bardzo długo zajęła jedna z zagadek gdyż po prostu nie znaliśmy imienia jednego ze smerfów (a ten rym, który miał pomóc raczej nam nie siedział i wcale nie pomógł) natomiast w jednym momencie trzeba mocno wbić się w punkt i to nie standardwowo bo śpiewając co było koszmarnie trudne, żeby zrobić to tak by zadziałało. Wystrój raczej w stylu tych starszych er, nawiązywał do tematyki ale nic specjalnego i wow chyba tam nie znaleźliśmy, polecamy ewentualnie jak u nas - na rozgrzewkę ;-)
Pokój „Jumanji” jest nawiązaniem do już kultowego filmu o tej samej nazwie z 1995 roku.
Klimat & Wystrój
Pokój ma już za sobą wiele lat co widać szczególnie w drugim pomieszczeniu imitującym dżunglę jednak jest to jednocześnie wada i zaleta ponieważ sam wystrój nawiązuje bezpośrednio do lat 90 więc klimat jest jak najbardziej zachowany, jednak kilka elementów kuło trochę nas w oczy. Obecność w żaden sposób nie zamaskowanego okna w pomieszczeniu które miało imitować dżunglę było trochę słabe i psuło immersje. Ogólnie wystrój pierwszego pomieszczenia był idealny i zestarzał się świetnie jednak ten drugi trochę nas zawiódł.Jednak na pochwałę zasługuje świetne przejście przez szafę i zakończenie gry które dało nam mały efekt wow.
Zagadki
Jak na pokój o takiej tematyce przystało spotkaliśmy liczne fizyczne kłódki i różnorodne fizyczne mechanizmy które pasowany jednak niektóre były średnio sprawne i nadgryzione przez ząb czasu. Zagadka z kokosami wymagała mocniejszego dociśnięcia gdyż nie zadziała za pierwszym razem.
Fabuła
W tym pokoju spotkaliśmy się z przejrzystym zadaniem które było celem pokoju. Celem było odnalezienie czterech figurek i umieszczenie ich na planszy
Obsługa
Byliśmy obsłużeni jak najbardziej poprawnie i wszystko przebiegało przyjemnie.
Podsumowując w pokoju wydać upływ czasu, czasem zachwyca a czasem lekko zawodzi jednak na pewno jest warty odwiedzenia a jego cena jak na Wrocław jest bardzo przystępna. Moją ekipę pokój w kilku momentach potrafił zaskoczyć.