Konrad M. 7

Po odwiedzeniu jakiś czas temu Lipnitzkiego można było się spodziewać, że świeżo otworzony ER w Lock House zamiesza w rankingu krakowskich pokoi. I tak na pewno się w najbliższym czasie stanie :)
Zagadki świetnie pomyślane, z dużą częścią spotkaliśmy się pierwszy raz, za co dodatkowy plus. Klimatycznie pokój odpowiada thrillerowi z kilkoma naprawdę mocnymi akcentami.
Jeśli chodzi o trudność, to nie jest on najtrudniejszym pokojem, jaki odwiedziłem, ale tym bardziej nie najłatwiejszym, lepiej zrobić kilka ER wcześniej, żeby tutaj się nie pogubić. Nam się udało ugrać póki co rekord: 44 minuty z groszami (tym razem głównie dzięki damskiej części naszej ekipy :) ), zobaczymy ile powisi :P
Obsługa się nie zmieniła od czasu naszej wizyty w Lipnitzkim, więc 10/10 pod tym kątem, inaczej być nie może :P

Kilkanaście minut po wizycie na Cmentarzysku przyszła pora na Kolekcjonera Dusz. Już po pierwszym pokoju wrażenia były mocne, ale tutaj osiągnęły chyba apogeum.
Pewne podobieństwa do Cmentarzyska są, pokój jest liniowy i w tym wypadku bardzo dobrze, bo prawda jest taka, że tylko takie pokoje są w stanie opowiedzieć spójną i naprawdę porywającą przygodę.
Natomiast pojawia się unowocześnienie mechanizmów, zwłaszcza w drugiej połowie zabawy. Brak takowych na Cmentarzysku nie był rzecz jasna żadnym minusem, tutaj jednak dodały swoje do klimatu.
No właśnie co do tego. Wystrój idealnie oddający temat przywoływania duchów/egzorcyzmów, generalnie muminki to nie są ;) Nastrój grozy był naprawdę obecny, klimat jest momentami chory, były takie chwile, że baliśmy się wykonać jakąś czynność. A zakończenie pokoju to już prawdziwe apogeum, Kto był, ten wie o czym mówię :) A kto nie był, niech wie tyle, że chyba nie jest możliwe stworzenie bardziej emocjonującego zakończenia escape roomu, po prostu majstersztyk.
Pokój na pewno trudniejszy od Cmentarzyska, nie wiem na ile to kwestia samych zagadek (po zastanowieniu się na spokojnie są one bardzo logiczne) a na ile tego poczucia grozy, które towarzyszy każdemu kolejnemu etapowi.
Powtórzę się i napiszę, że chłopaki z DO NOT ENTER to najlepsza ekipa jaka gościła nas kiedykolwiek w escape roomach, zostawiają pod tym kątem jakąkolwiek konkurencje daleeeeko w tyle.
Kolekcjoner Dusz to pokój ze świetnym klimatem i historią, ale i dawką naprawdę mocnych wrażeń, zasługuje (podobnie jak cmentarzysko) na duuuuuużo wyższą pozycję w rankingu ogólnopolskim, to nie podlega żadnej wątpliwości, kto nie był, a ma komplet pampersów w zapasie niech jedzie do Wodzisławia czym prędzej!
Pozdrowienia jeszcze raz od ekipy z Krakowa ;)

Na koniec weekendowego objazdu po ER-ach na Śląsku odwiedziliśmy dwa pokoje w Wodzisławiu Śląskim w DO NOT ENTER. Na pierwszy ogień poszło Cmentarzysko. Poprzeczka była postawiona wysoko, bo byliśmy świeżo po rewelacyjnych pokojach w katowickim Quest Cage jak i rybnickim Maze in Mind.
Jednak nasze oczekiwania były spełnione w 100%. Tak jak poprzedni recenzujący, tak i ja chylę czoła przed poprowadzoną fabułą w pokoju.
Sam klimat cmentarzyska nocą oddany rewelacyjnie, cały czas gdzieś tam z tyłu głowy jest napięcie, to zasługa zarówno wystroju, podkładu muzycznego, jak i samej opowiadanej stopniowo historii która nas wciąga.
Jeśli chodzi o same zagadki to, co prawda dominują kłódki, ale to naprawdę żaden minus, KAŻDA zagadka trzyma się fabuły (w przeciwieństwie do 90% "fabularnych" pokoi) i rzuca przed nami nowe światło na historie cmentarzyska.
Poziom trudności oceniam jako średni, ponoć udało nam się całkiem dobry czas wykręcić, trzeba myśleć logicznie i czytać ze zrozumieniem i będzie dobrze ;)
Na koniec kilka słów o chłopakach z DO NOT ENTER. Krótko mówiąc, nigdy w żadnym escape roomie nie spotkaliśmy tak rewelacyjnej i jajcarsakiej ekipy jak tutaj. Przegadaliśmy drugie tyle, ile spędziliśmy czasu w obu pokojach, to o czymś świadczy. Tym bardziej liczymy na pojawienie się u nich przy okazji jakiegoś nowego pokoju (o jakość nie trzeba będzie się martwić). Pozdrowienia od ekipy z Krakowa ;)

W Bielsku czas spędzaliśmy co prawda narciarsko, ale nie mogliśmy sobie odmówić odwiedzin w jakimś Escape Roomie. Był to nasz pierwszy ER poza rodzimym Krakowem. Spodziewaliśmy się fajnego pokoju i niewiele więcej.
Na szczęście zaskoczenie było ogromne - pozytywne rzecz jasna :)
Pokój w klimacie absolutnie fantastycznym, wystrój pierwsza klasa i większość zagadek bardzo oryginalna. Każde kolejne pomieszczenie było coraz lepsze, klimat się coraz bardziej zagęszczał. Polecić go można z czystym sercem każdemu, zdecydowanie jeden z lepszych Escape Roomów w jakim byliśmy, widać ogrom włożonej pracy w dekoracje i wszelkie mechanizmy.
Trudnościowo ten pokój można oznaczyć jakoś średnio-trudny, lepiej mieć kilka już zrobionych.
Podsumowując Łowcy Snów to świetny pokój, zasługujący na ZDECYDOWANIE wyższą pozycję w ogólnopolskim rankingu, ponieważ wiele krakowskich ER będących w czołówce nie dorównuje Łowcom Snów klimatem i oryginalnością

Bardzo długo odkładaliśmy wizytę w tym pokoju. Gdziekolwiek nie szliśmy, zawsze Statek Piratów był reklamowany jako nr 1 w Krakowie, więc chcieliśmy zostawić go sobie na później, żeby po doświadczeniach w innych pokojach bezstresowo go przejść i docenić każdy element.
No i opłacało się - Statek Piratów robi ogromne wrażenie. Wizualnie i klimatycznie człowiek przenosi się do prawdziwego statku, gdzie każda zagadka jest w klimacie. Ponadto natrafia się na kilka niespotykanych nigdy wcześniej motywów, które robią wrażenie. Przez większość gry jest co robić dla 4 osób, nie ma mowy o nudzeniu się :)
Jeśli chodzi o trudność, to pokój nie należy do najłatwiejszych, ale bez przesady - po przejściu 3-4 pokoi każda grupa powinna sobie poradzić. A jakby były problemy, to nie wstydzić się poprosić o podpowiedź, bo czas ucieka :)
Póki co mój osobisty nr 1 w rankingu pokoi. Zobaczymy, czy coś się pozmienia po zwiedzeniu ER na Śląsku :) Tak czy inaczej polecam i z niecierpliwością oczekuję na kolejny pokój od Combinator Kraków.