Zabójcze Pandy

Duże rozczarowanie. Na pierwszy rzut oka pokój wygląda ubogo, wiem że to niby wpasowuje się w klimat, ale w porównaniu do innych wypasionych, doinwestowanych escape roomów, rzuca się to w oczy. Masa zagadek do rozwiązywania na papierze, czego bardzo nie lubimy. Ponadto zagadki jak dla nas mało logiczne i po prostu nudne. Wiele rzeczy słabo przemyślanych, nic tu nie zaskakiwało, ani nie zachwycało.
Zdecydowanie odradzamy, jest masa innych dużo, dużo lepszych pokojów.
Trzymamy jednak kciuki za właścicieli, mamy nadzieję że kolejne pokoje okażą się lepsze.

Pokój starego typu, czyli tylko i wyłącznie kody i kłódki.
Pokój mały, zamiast jednej ściany jest opuszczana roleta, co bardzo psuło klimat i sprawiało że było słychać krzątających się za nią ludzi.
Ogólnie nudny, kody, kody i jeszcze raz kody.
Był nieliniowy, co w przypadku tak dużej ilości kodów powodowało duży bałagan.
Zbyt duża ilość rekwizytów na tak mały pokój, czuć że jest ciasno.
Klasyczny błąd z podpowiedziami, czyli prowadzący wchodzi do pokoju, psując klimat.
Podsumowując, widać, że właściciele są nowi w temacie escape roomów i nie czują jeszcze tego tematu zbyt dobrze, chcieli oddać realizm, ale co z tego jeśli rozgrywka jest po prostu nudna, a pokój niczym nowym nie zaskakuje.

Mieliśmy duże oczekiwania, niestety wyszło bardzo, ale to bardzo słabo. :(
Większość rzeczy została już powiedziana w poprzednich komentarzach, więc nie będę się o wszystkim rozpisywał i powtarzał.

Organizacyjnie leżało praktycznie wszystko, od rozdawania pakietów startowych, po rozpoczęcie rozgrywki, po słabe nagłośnienie w trakcie i po zakończenie, a właściwie jego brak :(

Co do samej gry, to dostawało się po 2 kartki, jedna z zagadkami głównymi, druga z zadaniami "zapychaczami".
Zagadek głównych było naprawdę mało, część dało się rozwiązać od razu, a pozostałe podczas dwóch eventów, gdzie zbierano wszystkich przed dużym ekranem, na którym wyświetlano krótkie filmiki z brakującymi informacjami, umożliwiającymi ich rozwiązanie. I to było OK, gdyby nie to że było tego tak bardzo mało.

Pozostały czas 5 godzinnej rozgrywki (w więc jej znaaaaaczna większość) był przeznaczony na zadania "zapychacze", które polegały głównie na odnajdowaniu porozwieszanych po trybunach stadionu kartek i przepisaniu z nich kodu.
Organizatorzy tłumaczyli się że nie zadziałał system z kartami magnetycznymi i zadania "zapychacze" były planem B, niestety nie zapewnił on żadnej frajdy, a jedynie pozwolił rozgrywce w ogóle istnieć.

W praktyce już po 30 min byliśmy znudzeni ciągłym gonieniem po trybunach i spisywaniem kolejnych kodów, licząc że coś się jednak wydarzy, a nie wydarzyło się praktycznie nic, poza wspomnianymi dwoma eventami przed ekranem.
I to tyle, więcej lepszych zagadek jest na standardowym escape roomie.

Do rzeczy zasługujących naprawdę na pochwałę zaliczyłbym charakteryzację i grę zombie, które niestety były tylko ozdobą, sam wstęp przed rozgrywką, czyli zombie run oraz wystrój szpitala.

Wielka szkoda że nie wyszło, choć chęci organizatorów były naprawdę ogromne :(
Jednak oceniamy nie chęci, a to jak wyszło i muszę z bólem wystawić 1.