Znajdź drogę poprzez wymiar mroku, pełny upiorów, chcących porwać Twoją duszę. Czy uda Ci się zachować zdrową jaźń i odnaleźć drogę z powrotem do światła?
[mehr]
2-7 Spieler
90 Minuten
Horror
mittel
15 Bewertungen
Polen: 66. Platz
Łódź: 2. Platz
8
.7
8,7/10
Game Master:
8,8/10
Klima:
9,4/10
Schwierigkeitsgrad je nach Spieler:
Mittel
Anzahl von Bewertungen:
15
Odwiedziliśmy najnowszy pokój na łódzkim rynku ER w dobrze nam znanej Tkalni Zagadek.
Mając zaliczoną Paranoję, wiedzieliśmy czego się mniej więcej spodziewać.
Wystrój surowy tak jak w Paranoi, zagadki całkiem okej, natomiast gra aktorska żenująca. Pierwszy raz spotkaliśmy się z sytuacją, że aktor w zasadzie używa siły przeciwko graczom, w dodatku dochodzi do jakichś creepy sytuacji dociskania kogoś do ściany. Kolejna sprawa jakieś dziwne komentarze + stanie nad nami podczas w zasadzie ostatniej zagadki, gdy do wyjścia pozostało nam ponad 30 minut. Dużo lepiej odebralibyśmy ten pokój, gdyby nie było w nim aktorów, może warto wprowadzić taką opcję do wyboru.
Dawno nas tam nie było, od tamtego czasu widać zmianę obsługi i tutaj na pewno na minus, bo po grze i powrocie po rzeczy do szafki Pani z obsługi nawet nie odezwała się słowem, co było mega dziwne.
Dla mnie osobiście zagadki były mało intuicyjne i trudne, ale jestem początkujący więc z tym problemu nie ma. Przeraża mnie natomiast gra aktorów z tego pokoju.
Na samym początku już wiemy jak wygląda jeden z aktorów, gdyż wprowadza nas do gry, jest w masce więc wiadomo czego się spodziewać... Najlepsze i tak były ich komentarze typu '' podziękujcie koledze '', '' brawo '', '' szybciej, szybciej ''. Jest to conajmniej żałosne i psuje całkowicie klimat!
Pokój ''horror'' ale niestety nie było dane nam się przestraszyć nawet raz... Panowie chyba za karę tam pracują.
Sam koncept ciekawy ale zdecydowanie dyskwalifikacja przez w/w sytuacje. Gdybym pierwszy raz przyszedł do escape roomu i zobaczył coś takiego, już nigdy bym tam nie wrócił.
Niestety mieliśmy tę nieprzyjemność, że trafiliśmy na niepełnosprytynych mistrzów gry.
Pozostałe elementy rozgrywki też nie zagrały. Ogólnie słabo. Z uwagi na nasze odczucia, zaczęliśmy się zastanawiać, jak doszło do tego, że twórcy niezaprzeczalnie wybitnej Paranoi stworzyli tak słaby pokój. Doszliśmy do wniosku, że musiało to wyglądać mniej więcej tak:
Pewnego dnia szef przychodzi do pracy i mówi:
-Kochani, Paranoja okazała się wielkim sukcesem. Ludzie przyjeżdżają do nas z całej Polski, tylko po to, żeby odwiedzić ten pokój. Pomyślałem więc, że otworzymy kolejny horror i zrobimy go w podobnym stylu, będzie tajemniczo, mrocznie, będzie aktor i w ogóle! Co Wy na to?
-Świetny pomysł szefie, ale trzeba wymyślić scenariusz, znaleźć odpowiedni lokal, zaadaptować go pod escape room, stworzyć zagadki, no i jeszcze zrobić masę różnych rzeczy. To pewnie będzie nas kosztować dużo czasu i pieniędzy.
-O lokal się nie martwcie. Kupiłem starą, zaniedbaną piwnice, w której można znaleźć trutkę na szczury, myślę, że się nada. Scenariusz? Coś się wymyśli. Albo na bieżąco mistrz gry będzie wymyślał. Ważne, że coś będzie w opisie pokoju, przecież fabuła nie jest taka istotna. Zagadkami już zajmuje się Zdzichu…
-Zdzichu? Ta osoba w kryzysie bezdomności?! (sic)
-No tak, remonty tu robią przecież, to zebrał trochę fantów, inne miał schowane w kanciapie na czarną godzinę, więc zaproponowałem mu, że jak je przerobi na zagadki, to dostanie ode mnie ducha puszczy.
-No ok, niech będzie. A co z wystrojem? Też Zdzichu ogarnie?
-O wystrój to ja zadbam osobiście. Pomyślałem, że zrobimy takie nastrojowe czerwone światło. Akurat nie mam takich lampek ani nic, ale dzieciakom zostało trochę różowej bibuły po zajęciach z plastyki, więc nakleimy na lampy i będzie git.
-Spoko, ale to chyba nie będzie całość wystroju, co nie?
-Ma być surowo, więc myślę, że to wystarczy. Ewentualnie przygotuję zadanie bojowe dla moich gówniaków i każę im napisać randomowe rzeczy na ścianach. Zostało też trochę prześcieradeł z Paranoi, więc całościowo może wyjść z tego wizualne arcydzieło.
-No dobra, ma to sens. A ta piwnica nie będzie brudna, pełna pyłu, wypełniona niebiorącymi udziału w grze rzeczami typu kamienie, deski?
-Hmmm… No jak Wam się nie chcę tego wynosić i sprzątać, to tak zostawmy.
-Wszystko spoko, ale kto będzie aktorem? My przecież musimy siedzieć na recepcji i jak za karę witać graczy, każdorazowo rozpoczynając konwersację od pytania, czy mają rezerwację.
-Wy chyba nie doceniacie swojego szefa… To też już ogarnąłem. Zdzichu ma nieślubnego syna, chłopak się trochę w życiu pogubił, kilka razy powtarzał trzecią klasę, ale wyszedł na ludzi. Szuka roboty, więc pomyślałem, że to się idealnie składa.
-No ok, wszystko pięknie, możemy się brać do roboty. Tylko ostatnie pytanie, czym ten pokój ma zamiar przyciągać graczy? Co będzie w nim takiego wyjątkowego?
Szef płynie promem do Szwecji, bierze rozbieg z kilometra i wyjeżdża z odpowiedzią:
-Areczku, kiedy ty popijałeś sagę w firmowym kubeczku, to ja opracowywałem genialny plan. Zrobimy taką interaktywną rozgrywkę. Zasady opowiemy na początku gry, przekażemy odpowiednie rekwizyty, nastroimy na niezłą zabawę i słuchajcie dalej, bo nie uwierzycie! Nasi game masterzy nie będą grali według tych reguł. Genialne, nie?
-Yyy?
-No wyobraźcie sobie, przychodzą tacy do escape roomu, mają to fajne wprowadzenie, słuchają o co chodzi, myślą, jak się zaadaptować do takiego urozmaicenia, planują taktyki, starają się i w ogóle. A tu nagle cyk, tracisz duszę w bezpiecznej strefie. Czy to nie jest genialne?!
-Czyli robimy escape room w brudnej, opuszczonej piwnicy, nie mamy żadnego budżetu, zagadki przygotuje nam Zdzichu, aktorem będzie jego mądryinaczej potomek, nie mamy właściwie żadnego scenariusza fabularnego, a zasady gry, które przekażemy graczom, nie będą obowiązywać w jej trakcie? No ma to sens. A ile mamy czasu?
-Jutro planujemy otwarcie, więc weźcie się do roboty, bo trzeba bibułę i prześcieradła pozawieszać.
-Tak jest, sir!
Generalnie większość z zarzutów znajduje się w tym, niezwykle wiernym oryginałowi, zapisie konwersacji. Lubimy surowe wystroje, gdy pasuje to tematycznie do pokoju, ale tutaj wyszliśmy cali brudni, mimo że nie było żadnych informacji o możliwym pobrudzeniu ubrania, za co kolejny minus. Dziury w ścianach, w które co niektórzy wkładali dłonie, były pełne pyłu i pajęczyn, tak autentycznej scenografii się nie spodziewaliśmy. Zagadka mechaniczna nie działała odpowiednio, przez co mój, z czasem coraz bardziej sfrustrowany, towarzysz walczył z nią przez ponad 20 minut. Aktor był totalnym creepem i aż musiałem mu zwrócić uwagę, że prawdopodobnie coś mu gdzieś nie do końca styka. Nawet po grze nie zdjął maski, co też było dziwne. Nie rozumiemy, po co tworzyć interaktywną rozgrywkę na określonych zasadach, jeśli nie planuję się ich przestrzegać. Do tego początek gry, w czasie którego jesteśmy zdani na łaskę pewnego jegomościa, którego charakterystykę już wystarczająco nakreśliłem. Nie było żadnych zagadek, do których mielibyśmy dostęp, a sam aktor nie nakierował nas wcale na konieczność interakcji. Skończyło się to znudzeniem, zdziwieniem, zagubieniem i innymi złymi zjawiskami. Potem też było słabo, niektóre zagadki polegały dosłownie na spojrzeniu na ścianę. W całym pokoju był jeden dobry moment, kilka udanych zagadek i to tyle. Jest to pierwszy pokój, do którego nigdy bym nie wrócił.
I tak, lepiej bawiłem się pisząc tę opinię niż w samym escape roomie.