Stacja Fobos

Z Tkalnią Zagadek mieliśmy styczność jak jeszcze był otwarty ich oddział w Poznaniu. Była to firma, którą zawsze kojarzyłem z bardzo ciekawymi zagadkami ale mniej dopracowanym wystrojem. Teraz mieliśmy okazję porównać to z łódzkim oddziałem tej firmy.
Pierwszy pokój to była Stacja Fobos oznaczony jako futurystyczny z klimatem "kosmicznym" co dla nas od razu rodziło obawy czy nam się spodoba. Takie pokoje nie należą do naszych ulubionych. Już praktycznie na samym początku przeraziła nas ilość przycisków, przełączników i innych tego typu rzeczy, które przeważnie występują w kosmicznych eskejpach ale wystarczyło się trochę bardziej skupić i wszystko okazało się logiczne i do zrobienia.
Duży plus za wystrój i za zagospodarowanie przestrzeni. Zagadki raczej z tych trudniejszych, stąd też pewnie czas na grę wydłużony do 90 minut. Finalnie bawiliśmy się naprawdę dobrze i pokój ten okazał się jednym z lepszych z tej nielubianej przez nas tematyki.

Tajemnicze anomalie spowodowały zakłócenia łączności z dolnymi sektorami kompleksu stacji badawczej na księżycu Marsa. Cel: Zbadać i zneutralizować przyczynę zaburzeń funkcjonowania stacji. Na pierwszy rzut oka wydaje się trudny do realizowania. I rzeczywiście jest. Zagadek jest sporo, więc każdy z nas miał ręce pełne roboty. Niestety nie wszystkie były oczywiste i intuicyjne, przez co sprawiły nam sporo kłopotów. Trzeba przyznać że pokój ma ogromny potencjał, ale przekombinowane i czasochłonne zagadki, trochę ten potencjał zabiły. Sam wystrój pokoju robi spore wrażenie, zwłaszcza w jednym miejscu. Naprawdę doceniamy pomysł i oczywiście wykonanie, bo to kawał dobrej roboty. Niestety obsługa nie do końca śledziła nasze poczynania, a przy prośbie o podpowiedź okazało się, że obsługuje też inną grupę. Podsumowując mamy nieco mieszane uczucia, co do tego pokoju. A może po prostu nam nie siadł klimat i zagadki. Polecamy doświadczonym grupom.

Ciekawy pokój chociaż nie w naszym stylu. Duża ilość elektroniki, która nie zawsze zadziałała od razu. Niestety były momenty, w których nie wiedzieliśmy co robić, a byliśmy w 4 osoby. Niektóre zagadki były zbyt czasochłonne. Niemniej jednak na pewno klimat oddaje stację badawczej i dużo czasu pochłonęło zrobienie takiego pokoju i za to wielki plus. Wystrój jednego z pomieszczeń majstersztyk. Ale te zagadki nie do końca nam siadły. Nie mniej jednak polecamy odwiedzić tym bardziej doświadczonym grupom.

Co do zasady, po kilku odwiedzonych pokojach, tego typu er niestety nie lubimy. Ale to, że nie lubimy nie znaczy, że nie doceniamy ich. Wręcz przeciwnie:) Stacja również od wejścia wydaje się mieć tysiąc rzeczy ale nie wiadomo za co się złapać. Na szczęście ruszyliśmy i potem już szło... choć coś tam nie zadziało. Choć pan z obsługi miał też inne grupy i czasem było trzeba czekać w kolejce, i chyba nas nie śledził za bardzo. Notabene zagadki zróżnicowane, nawet manualna się znalazła. Dużo zjadaczy czasy, typu wiesz jak to zrobić ale to zajmuje sporo minut. Mimo wszystko nawet jak coś nas irytowało to po rozwiązaniu muszę przyznać, że zagadka była logiczna. Wystrój pewnego miejsca swietny! Pod tym względem też ok. Wiec ciężko do końca ocenić, bo mimo iż nas nie porwał to na pewno jest w niego włożone sporo pracy:) polecam grupom zaawansowanym.

Pokój ma super klimat i ciekawe zagadki, jedynym ale niestety dla mnie psującym całośc minusem jest końcówka która moim zdaniem trochę leży technicznie. Jeżeli chodzi o końcówkę to mamy zagadkę która wymaga reagowania na dźwięk i wciskania klawiszy, klawisze wydają się nie łapać za każdym razem plus obok zagadki odtwarzana jest muzyka w tle która częsciowo ją zagłusza. Uważam że na serio przydało by się poprawienie końcówki która zepsłua mi ogólne odczucia bo aż do tego ostatniego momentu pokój był idealny z zagadkami któe wymagają główkowania ale nie są przesadzone oraz mechanizmami które działały bez zarzutu.

Pokój idealny dla fanów science-fiction. Ostatni pokój ma genialny wystrój. Przeznaczony dla większych grup, byłam w 5 osób i każdy miał co robić.

Pokój z pewnością inny niż większość. Zagadki różnorodne, logiczne i spójne z tematyką pokoju. Brak kłódek też oczywiście na plus. Polecam 👍

Pokój bardzo klimatyczny, dużo mechanizmów, które naturalnie pasują do tematyki pokoju. Zagadki z perspektywy czasu nie wydają się trudne a jedynie baaaaardzo czasochłonne, przynajmniej w dwie osoby. Mimo naszego już tam jakiegoś doświadczenia to pokój bardzo nas zaskoczył i chyba trochę przerósł. Dodatkowo dostawałyśmy podpowiedzi odnośnie rzeczy, które juz robiłyśmy od paru dobrych minut bądź pytania co już zrobiłyśmy ale też ostatecznie Mistrz Gry przedłużył nam czas aż o 20 minut (za co bardzo dziękujemy!) więc finalnie nie mogę tutaj złego słowa powiedzieć :)) Podsumowując, bardzo ciekawy pokój, nie wskoczył do mojej top5 ale też absolutnie nie żałuję, że odbyłyśmy te wyprawę na Stację Fobos.

Dawno nie spotkaliśmy pokoju wymagającego zaangażowania tak wielu talentów z dziedzin przedmiotów ścisłych mimo, że liczenia nie było 🤣 Zabawa przednia w zupełnie innym wymiarze doprawiona nietuzinkowymi zagadkami, które angażują cały zespół.

Mimo, iż escape roomy opierają się na zagadkach, nie jestem osobą, która zwraca na nie uwagę w pierwszej kolejności. Dla mnie liczy się głównie klimat i wrażenia z gry. Jeśli fabuła i klimat bądź wystrój grają pierwsze skrzypce a zagadek jest mniej, mogę równie dobrze bawić się super. Tutaj też by tak było, ale te zagadki jednak są... mocno irytujące.
Sam wygląd pokoju to duże wow, 10/10 i odskocznia od pozostałych pokoi Tkalni. Pełno światełek, świetnych mechanizmów, wysuwających się technologicznych cudów, że nawet tematyka, której nie lubię mi nie przeszkadzała. Jest jeden moment wizualny, który mnie trochę wrył w ziemię pozytywnie. No, ale cóż, pięknie nie było, bo charakter zadań do wykonania był tak mocno denerwujący, ze zniszczył całą immersję potencjalnie dobrego pokoju. Większość zadań działa w stylu "wiemy co robić, ale robimy to już x minut i dalej nie możemy", bo coś albo nie działa jak powinno, albo trzeba to przemyśleć, za czym idzie utrata czasu (a uwierzcie mi, te 90 minut to i tak mało), albo wymaga to przeanalizowania tylu sytuacji, że aż się odechciewa. Pierwszy raz zdarzyło mi się poprosić MG o zdalne otwarcie zagadki, bo nie mieliśmy już nerwów do jej robienia (wspominane w opiniach już lustra), a do innej zaś wzięliśmy rozwiązanie bo też już była męcząca (potem się okazało, że po prostu nam nie działał kabelek xd).
Podsumowując: mogło być pięknie, było znośnie.